Produkcja Mercedesa klasy G trwa już 33 lata. W tym czasie samochód doczekał się niejednej modyfikacji i z surowego pojazdu dla wojska awansował na superluksusową limuzynę dla oligarchów. Jest dostępny nawet z silnikiem V12 AMG, co czyni go obecnie najdroższym autem w palecie Mercedesa.

Nadal broni się też doskonałymi zdolnościami terenowymi, które obliczono na potrzeby Bundeswehry. Nikt jednak nigdy nie liczył na to, że klienci nie pozwolą mu przez tyle lat umrzeć i że toporny, kanciasty samochód stanie się ikoną stylu.

Retro, ale nowoczesny

Korzenie stylistyki Mercedesa klasy G sięgają lat 70. XX w., dlatego też nie może ona po prostu zostać skopiowana. Klient Mercedesa GLG będzie w końcu inny niż użytkownik Mercedesa klasy G i wymaga nowocześnie wyglądającego auta. Kształt jest też poniekąd podyktowany aerodynamiką, zoptymalizowaną pod kątem zmniejszania oporu powietrza, czyli: spalania.

Klockowata klasa G pozostawiała pod tym względem wdele do życzenia. Proporcje powinny jednak pozostać te same. Przejęte zostaną też szerokie, kanciaste błotniki, umieszczone na nich migacze i okrągłe reflektory. Proste kształty przodu mogą kojarzyć się z zaprezentowanym w 2011 r. konceptem Land Rovera DC100 – następcą Defendera.

Stylowo – bezkonkurencyjny

Kolejna generacja Mercedesa GLK ma mieć bardziej sportowy charakter niż dotychczas. Musi tak być, by mini-G miało rację bytu. Jego cena może się zaczynać już od niecałych 130 tys. zł. Konkurencja? Cenowo w tej lidze grają też BMW X1 i Audi Q3, lecz pod względem stylu GLG byłoby raczej bezkonkurencyjne.

Choć Land Rover pracuje nad nowym Defenderem, to jednak założył sobie nieco ambitniejszy cel, jeśli chodzi o zdolności terenowe. Obie firmy próbują połączyć dobrze się kojarzące kształty retro z nowoczesną techniką. W Mercedesie miałaby ona pochodzić w dużej mierze z nowej klasy A.

Ofertę GLG dopełni GLA

Choć klasa G jest dostępna w aż 3 wariantach nadwozia, nie oznacza to, że Mercedes GLG też doczeka się tylu odmian. Nie planuje się ani kabrioletu, ani też 3-drzwiowej wersji, choć zważywszy np. na odważne zróżnicowanie palety Range Rovera Evoque’a (i zaprezentowane w Genewie cabrio), wszystko może się jeszcze zmienić, w zależności od życzeń potencjalnych klientów.

Pojawi się na pewno 5-drzwiowa odmiana Mercedesa GLA (typoszereg W156) z mocno pochyloną tylną szybą, nadającą dynamiczny wygląd. Ma być propozycją dla nieco młodszych klientów, szukających czegoś bardziej sportowego. GLG natomiast przewidziano dla tych, którzy wolą klasyczne kształty i chcą mieć lifestylowy samochód, ale funkcjonalny i przestronny.

Pełen program z AMG i hybrydami

Po tym, jak AMG potwierdziło opracowanie swojej wersji modelu GLA, usportowione GLG wydaje się tylko formalnością. Technika jest bowiem taka sama. Pod maskami obu crossoverów będzie montowany podwójnie doładowany 4-cylindrowiec, osiągający aż 350 KM! Moment obrotowy jest równie imponujący i wynosi 450 Nm. Za przeniesienie napędu odpowiedzialna ma być siedmiostopniowa, dwusprzęgłowa skrzynia. Zmodyfikowane nastawy układu kierowniczego i zawieszenia zapewnią, że GLG 45 AMG będzie się prowadziło naprawdę sportowo.

Wśród „cywilnych” wersji zobaczymy m.in. znane z największych limuzyn marki 204-konne CDI. Chętnie wybieranym silnikiem może również być 170-konny benzyniak, który niebawem zasili paletę klasy A. Nie zapomniano też o miłośnikach hybryd – wersja z napędem spalinowo-elektrycznym mogłaby się pojawić już na początku produkcji GLG, czyli w 2015 r.