Po Superbie nic już nie jest takie, jak dawniej. Zaprezentowana 5 lat temu druga generacja Skody Superb zapełniła specyficzną niszę rynku, w której dotychczas jedyną alternatywę stanowiło Volvo S80 – komfortowe, eleganckie, ale niekłujące w oczy i oferujące VIP-owski standard przestronności w drugim rzędzie siedzeń.
Słowem Skoda Superb to idealny pojazd dla menedżerów w spółkach skarbu państwa czy urzędników na szczeblu wojewódzkim. Aż chciałoby się rzec: Superb to politycznie poprawne auto albo... samochód stworzony według specyfikacji przetargów publicznych. Poprzednikowi było jeszcze bliżej do Passata, druga generacja wskoczyła o pół klasy wyżej. Ostatni lifting pokazuje, że nadal ambicją Czechów jest mieszać w segmencie bliskim premium.
W gruncie rzeczy Skoda Superb zmieniła się niewiele. Z przodu i z tyłu dopasowano kształt i kolorystykę świateł do obecnego trendu Skody, jaki zapoczątkowały Rapid i Octavia. Szczególnym smaczkiem są LED-y, bez których właściwie trudno już sobie wyobrazić face lifting jakiegoś modelu. Bardziej spostrzegawczy obserwatorzy zauważą także nieco ostrzejsze przetłoczenia maski i kanciasty grill.
Jeśli zajrzą do środka auta, przekonają się, że przyzwoite dotychczas materiały wykończeniowe stały się jeszcze bardziej szlachetne. Nie jest to wprawdzie poziom Audi, ale niektóre BMW też nie sprawiają lepszego wrażenia np. w dotyku. Kształt deski pozostawiono bez zmian, nowa jest tylko kierownica z układem przycisków jak w Octavii. To już raczej zmiana dla zmiany – poprzednie rozwiązanie też było wygodne. Szkoda, że nie postarano się o nowe systemy multimedialne. W Superbie nadal będą dostępne tylko te „povolkswagenowskie”, z dość powolnym ekranem dotykowym i podstawowymi możliwościami współpracy z telefonem. Prawdziwe premium jest o kilka kroków dalej i zapewnia m.in. informacje o ruchu pobierane z internetowej bazy danych, aktualizowane w czasie rzeczywistym.
Skoda Superb oferuje dużo nienarzucającej się komfortowej przestrzeni. Czwórka podróżujących dojeżdża na miejsce wypoczęta, niezależnie od tego, czy siedząoni na wygodnych przednich fotelach, czy na jeszcze wygodniejszej kanapie. Jest gdzie rozprostować nogi, o czym np. w BMW serii 5 można tylko pomarzyć. Typowym wyróżnikiem Superba pozostaje też dzielona pokrywa bagażnika (otwiera się z szybą lub bez), co zapewnia lepszy komfort siedzącym na kanapie, podczas gdy inna osoba wkłada z tyłu walizki. Oczywiście, dwufunkcyjna klapa znacznie poprawia funkcjonalność kufra. Do zagospodarowania jest od 595 do aż 1700 l!
Kierowcom, którzy nie uznają innego pasa na autostradzie niż lewy, polecamy... najsłabszego, 105-konnego diesla. Dzięki momentowi obrotowemu 250 Nm ma on dość siły, by radzić sobie z wyprzedzaniem, a jednocześnie wykazuje tak skromny apetyt na paliwo, że można spróbować dojechać z Warszawy do Brukseli na jednym baku paliwa. Podczas naszych dość dynamicznych jazd testowych komputer pokładowy wskazał średnią wartość 5,7 l/100 km. To doskonały wynik jak na tak dużą limuzynę. Ten silnik nawet pasuje do zachowawczego charakteru auta. Jest też tani – Superb 1.6 TDI kosztuje tylko 85 150 zł. Zawieszenie ma jednak większe rezerwy, i równie dobrze pod maską sprawdza się topowa benzynowa, 280-konna 6-cylindrówka.
To oczywiste, że nikt, kto sobie wymarzył BMW serii 5, nie da się łatwo skusić na Superba. To nie ten sam poziom ani cena, ale gabaryty – podobne. Chłodnie kalkulującym, a jednocześnie potrzebującym wygodnego auta reprezentacyjnego, polecamy Superba. Ci najbardziej oszczędni powinni wybrać 1.6 TDI. Świetną kombinacją jest też 170-konny diesel z DSG i 4x4.
Galeria zdjęć
4,90 m czeskiej limuzyny za uczciwe pieniądze. Duży rozstaw osi i wyważone zawieszenie gwarantują wysoki komfort.
Nowe światła z LED-ami i dwufunkcyjna pokrywa bagażnika.
Trochę więcej chromu, nowa kierownica, lepsze materiały. Poza tym w kokpicie bez zmian – jest wygodnie i przejrzyście.
Miejsce dla vipów, którzy oczekują komfortu, ale nie lubią zwracać na siebie uwagi. Skóra i podgrzewana kanapa – w opcji.