- W Europie najpopularniejszym źródłem napędu w przypadku aut osobowych są silniki benzynowe
- Sprzedaż diesli od wielu lat spada – mimo niezaprzeczalnych zalet tego napędu
- W latach 2020-2021 odnotowano w Europie wzrost zainteresowania nowymi autami z fabrycznymi instalacjami LPG – ten segment wzrastał w podobnym tempie, co segment aut elektrycznych
- W niektórych krajach już teraz sprzedaje się więcej aut elektrycznych i hybryd plug-in, niż aut z silnikami spalinowymi
- Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Jedno zastrzeżenie z góry: nie ma jednego napędu, który dla każdego i w każdej sytuacji będzie najlepszym wyborem. Nie bez powodu na rynku mamy wciąż pojazdy z różnymi napędami – każdy ma swoją mniejszą lub większą niszę i zdeklarowanych zwolenników.
Komu najbardziej opłaca się auto z silnikiem Diesla?
Auta z silnikami Diesla od kilku lat mają kiepską prasę – to pokłosie afer związanych z fałszowaniem wyników badań emisji spalin i efekt powtarzających się zapowiedzi o zakazach rejestracji nowych aut z takimi silnikami w perspektywie kilku czy kilkunastu lat. Obiektywnie rzecz biorąc, nowe silniki wysokoprężne są czystsze niż kiedykolwiek, a w wielu zastosowaniach wciąż są najbardziej opłacalnym i wygodnym wyborem. W przypadku aut dostawczych i ciężarowych diesle nadal w większości zastosowań nie mają konkurencji.
Rozważ zakup diesla, jeśli:
- pokonujesz duże przebiegi roczne;
- jeździsz głównie na długich trasach.
Zalety diesla: niskie zużycie paliwa, bardzo duży zasięg.
Wady wersji z silnikami wysokoprężnymi to: wyższy koszt zakupu niż w przypadku auta z silnikiem benzynowym, potencjalnie wyższe koszty napraw i serwisu, możliwe kłopoty z odsprzedażą za kilka lat, jeśli wejdą w życie obostrzenia, o których często jest mowa.
Komu najbardziej opłacają się silniki benzynowe i hybrydy?
Większość nowych aut sprzedawanych w Europie to teraz pojazdy z silnikami benzynowymi, często z układami hybrydowymi. W przeciwieństwie do nowoczesnych diesli nieźle sprawdzają się także w ruchu miejskim, ale – mimo sporych postępów poczynionych w ciągu ostatnich lat – wciąż palą od diesli więcej. Warto też mieć świadomość tego, że najnowsze benzyniaki pod względem skomplikowania konstrukcji dogoniły już diesle. Nowe benzyniaki zwykle są doładowane, mają bezpośredni wtrysk paliwa, a nawet filtry cząstek stałych.
Warto też zwrócić uwagę na to, że hybryda hybrydzie nierówna – na rynku są zarówno modele, w których układ hybrydowy służy głównie do tego, żeby optymalizować wyniki emisji spalin w oficjalnych testach, ale w praktyce niemal go nie czuć, jak i takie, w których dokładnie wiadomo, kiedy auto jedzie na prądzie, a kiedy korzysta z silnika spalinowego. Te prawdziwe hybrydy świetnie sprawdzają się w jeździe miejskiej, za to bywają męczące i paliwożerne na dłuższych trasach w czasie jednostajnej jazdy.
Komu najbardziej opłaca się hybryda plug-in?
Większe akumulatory, pozwalające na przejechanie nawet kilkudziesięciu kilometrów na zasilaniu elektrycznym, i możliwość ładowania z gniazdka albo z publicznej ładowarki – to wyróżnia hybrydy plug-in od zwykłych hybryd. Deklarowane przez producentów dane techniczne nastrajają zwykle bardzo obiecująco – np. zużycie paliwa wynoszące średnio 1,5 czy 2 litry na 100 km.
Połączenie zalet auta elektrycznego z zasięgiem samochodu z silnikiem spalinowym w cenie niższej niż w przypadku aut czysto elektrycznych. Warto jednak mieć świadomość, że taki samochód nie jest dla każdego – w wielu przypadkach zamiast oszczędności może on przynieść zupełnie niepotrzebne dodatkowe wydatki. Pierwszy warunek: żeby oszczędzać, trzeba rzeczywiście regularnie ładować akumulator z sieci. Bo bez ładowania auto wprawdzie zachowuje się (prawie) jak zwykła hybryda, ale m.in. z racji dodatkowego ciężaru, wynikającego z zastosowania większych akumulatorów, spali od niej więcej paliwa.
No i na rzeczywiście niskie zużycie paliwa liczyć można tylko przez pierwsze kilkadziesiąt kilometrów, przy określonej prędkości (przy szybkościach autostradowych z reguły włącza się silnik spalinowy, nawet jeśli akumulatory są pełne) i w odpowiednich warunkach – jeżeli będzie za ciepło albo za zimno, to też auto będzie zużywało niemało benzyny.
Rozważ zakup hybrydy plug-in, jeśli:
- masz możliwość jej regularnego ładowania;
- będzie ci się chciało to robić;
- najczęściej jeździsz na trasach krótszych niż zasięg auta na zasilaniu bateryjnym, a w długie trasy po autostradach wybierasz się sporadycznie.
Komu najbardziej opłaca się jazda na LPG?
Montaż instalacji LPG od lat uchodzi za jeden z najlepszych sposobów na oszczędzanie wydatków na paliwo. „Obniż koszty paliwa o połowę” to bardzo chwytliwe hasło, choć niestety, wprowadzające w błąd. Po pierwsze dlatego, że gaz ostatnio podrożał i nie da się go już kupić o połowę taniej niż benzynę. Po drugie, auto spala więcej LPG niż benzyny, a wynika to po prostu z innych właściwości fizykochemicznych tych paliw. Jeśli auto ma mieć na gazie takie same osiągi, jak na benzynie, to wzrost zużycia o 15-20 proc. jest czymś normalnym.
Po trzecie, montaż instalacji i jej późniejsza eksploatacja (przeglądy, naprawy, regulacje) też trochę kosztują. Po czwarte, auta z instalacją LPG też zawsze zużywają trochę benzyny, której miłośnicy jazdy na gazie zwykle nie uwzględniają w swoich kalkulacjach. W instalacjach do starszych, prostszych aut z pośrednim wtryskiem benzyny paliwo to jest zwykle potrzebne tylko do rozruchu i na pierwsze minuty pracy na zimno. W wielu nowszych modelach, wyposażonych w silniki z wtryskiem bezpośrednim albo o tak dużym chwilowym zapotrzebowaniu na paliwo, że sama instalacja LPG nie jest go w stanie zaspokoić, benzyna jest dotryskiwana niemal ciągle albo przynajmniej przy wyższym obciążeniu.
W praktyce oznacza to, że przy optymistycznych założeniach, montując instalację gazową, da się obniżyć wydatki na paliwo o 30-40 proc., ale okupione jest to obniżeniem walorów użytkowych auta (zbiornik zajmuje sporo miejsca), zwiększoną podatnością na awarie i przyspieszonym zużyciem niektórych podzespołów, m.in. głowicy (dzięki poprawnej regulacji instalacji zmiana na gorsze nie powinna być przesadnie dotkliwa).
W wielu nowszych modelach realna oszczędność, z uwzględnieniem dodatkowych kosztów, nie przekracza 20 proc., ale w przypadku dużych przebiegów rocznych gra może i tak być warta świeczki. Na rynku wciąż pojawiają się auta wyposażone fabrycznie w instalacje LPG – jeśli dopłata nie jest przesadnie duża, to może być to dobry sposób na tanią jazdę.
Rozważ montaż instalacji gazowej, jeśli:
- pokonujesz duże przebiegi roczne albo masz ponadprzeciętnie paliwożerne auto,
- jeździsz głównie na dłuższych trasach (do rozruchu i przez pierwsze kilometry przy zimnym silniku auto zużywa sporo benzyny),
- masz samochód z silnikiem, który dobrze znosi pracę na gazie i jest w dobrym stanie technicznym.
Komu najbardziej opłaca się jazda na CNG?
O ile LPG trudno uznać za realne „paliwo alternatywne” wobec benzyny czy oleju napędowego, bo tak samo, jak i one, jest produktem rafinacji ropy naftowej, o tyle ze sprężonym gazem ziemnym (CNG) jest inaczej. Przez długie lata było to najtańsze paliwo, ale i tak w Polsce nie zyskało dużej popularności. Dlaczego? Tu powody są dwa: ograniczona dostępność stacji tankowania – od lat jest nieco ponad 30 punktów tankowania w Polsce, bo nie wystarczy ustawić butli z gazem w polu; stacja CNG powinna być podłączona do sieci gazowniczej i wyposażona w duże pompy wtłaczające gaz do zbiornika w aucie – oraz drogie i trudne do zamontowania instalacje. Żeby zapewnić przyzwoity zasięg na gazie, w aucie trzeba zmieścić kilka zbiorników. Stalowe zbiorniki są ciężkie, a wykonane z kompozytów – bardzo drogie.
Montaż instalacji CNG lub zakup auta z taką instalacją warto rozważyć, jeśli:
- masz w pobliżu punkt tankowania CNG,
- nie pokonujesz dłuższych tras (to ważne w przypadku aut z fabrycznymi instalacjami CNG, które mają zwykle zaledwie kilku-kilkunastolitrowe zbiorniki na benzynę).
Komu najbardziej opłaca się jazda autem elektrycznym?
Z wyliczeniem kosztów „tankowania” auta elektrycznego jest poważny problem – w zależności od tego, gdzie ładujemy akumulatory i jak szybko chcemy to zrobić, koszt prądu może się wahać od zera aż do wartości porównywalnych do kosztów tankowania paliwożernego benzyniaka. Za darmo wciąż da się ładować auta w stacjach przy niektórych centrach handlowych czy urzędach, ale darmowe punkty ładowania nie dość, że są z reguły oblegane, to do tego oferują tylko stosunkowo wolne ładowanie.
Ładowanie auta elektrycznego wyjdzie taniej niż tankowanie nawet bardzo oszczędnego diesla lub auta z instalacją gazową, jeśli podłączycie się do prądu w domu (stawki za energię dla konsumentów są niższe od tych dla firm, można też wybrać taryfę, w której np. prąd nocą jest tańszy niż w dzień) – a jeśli jeszcze macie w domu instalację fotowoltaiczną o odpowiedniej wydajności i możecie ładować samochód w ciągu dnia, to koszty jazdy na prądzie będą znikome.
Kiedy prąd robi się droższy od benzyny czy oleju napędowego? Jeżeli chcecie korzystać ze stacji szybkiego ładowania, szczególnie gdy nie wykupicie preferencyjnego abonamentu u jednego z operatorów albo nie macie wykupionej usługi „roamingu” stacji ładowania, to koszt ładowania może być naprawdę wysoki. O ile standardowa „domowa” stawka za 1 kWh prądu to teraz ok. 70 groszy, o tyle w przypadku bardzo szybkiego ładowania w stacji (moc ładowarki do 140-350 kW) bez odpowiedniego abonamentu zapłacicie nawet 4-5 razy więcej!
Auta elektryczne wciąż są wyraźnie droższe od aut z silnikami spalinowymi, ale różnice te stopniowo się zacierają, bo elektryki tanieją, a ceny aut z silnikami spalinowymi nieustannie rosną. Dużym plusem aut elektrycznych są ich niższe koszty obsługi – odpada większość typowych czynności serwisowych (wymiany płynów, pasków), nie ma psujących się turbosprężarek, dwumasowych kół zamachowych, filtrów, klocki i tarcze hamulcowe w niektórych przypadkach mogą wytrzymać całe życie pojazdu.
Z racji wysokiej masy i potężnego momentu obrotowego na krócej starczają z reguły opony, w dodatku są one wyraźnie droższe od tych przeznaczonych do aut osobowych. Trwałość akumulatorów jest z reguły wyższa, niż obawiają się potencjalni nabywcy – większość producentów daje na nie gwarancje na 8 lat i 160 tys. km, ale nie brakuje aut elektrycznych ze znacznie wyższymi przebiegami i wciąż sprawnymi akumulatorami.
Ładowanie auta elektrycznego będzie tańsze niż tankowanie samochodu spalinowego, jeśli:
- możesz ładować samochód w domu, najlepiej jeśli masz instalację fotowoltaiczną lub odpowiednio dobraną taryfę,
- możesz korzystać z darmowych miejskich stacji ładowania,
- sporadycznie pokonujesz dalekie trasy wymagające korzystania z szybkich komercyjnych ładowarek.