W większości samochodów osobowych nadal stosowane są akumulatory kwasowo-ołowiowe. Zasadę ich budowy opracował w 1859 roku francuski fizyk i archeolog Gaston Planté. Przez ponad 150 lat konstrukcję ogniw udoskonalono, ale wbrew pozorom nie zmieniło się aż tak wiele. Akumulatory tego typu nadal są ciężkie, niezbyt wydajne, ale za to mają prostą budowę i akceptowalną cenę.
Jak to działa?
Typowa 12-voltowa bateria samochodowa składa się z 6 ogniw, każde o napięciu nominalnym 2,13 volta. Ogniwa zbudowane są z płyt dodatnich i ujemnych rozdzielonych separatorami, zanurzonych w elektrolicie będącym roztworem kwasu siarkowego. Płyty pokryte są tzw. masą czynną, czyli na płycie dodatniej tlenkiem ołowiu, a na ujemnej pastą zawierającą ołów z różnymi domieszkami.
Jeśli akumulator jest naładowany, gęstość elektrolitu wynosi ok. 1,28 kg/l. Im bardziej bateria się rozładowuje, tym bardziej gęstość elektrolitu spada, nawet do 1,1 kg/l. Roztwór kwasu robi się coraz bardziej wodnisty, a produkt uboczny tej reakcji – siarczan ołowiu – osiada na płytach akumulatora.
Podczas ładowania reakcja zachodzi w odwrotnym kierunku: na płycie dodatniej ponownie zbiera się tlenek ołowiu, a na ujemnej odkłada się ołów. Jeśli akumulator zostanie całkowicie rozładowany, proces może się okazać nieodwracalny. Dochodzi wtedy do trwałego zasiarczenia płyt, a siarczan ołowiu bardzo słabo przewodzi prąd. Jeśli więc zależy nam na trwałości akumulatora, musimy zadbać o to, żeby był właściwie naładowany.
Właściwie to nie znaczy zbyt mocno!
W przypadku przeładowania elektrolit zaczyna się gotować i może dojść do spłynięcia masy czynnej z płyt – po czymś takim akumulator też nadaje się tylko do wyrzucenia.
Uwaga: im bardziej wydajny, nowoczesny akumulator, tym gorzej znosi głębokie rozładowanie, przegrzanie i przeładowanie.
Archaiczny nie znaczy gorszy
Wciąż jest bardzo wiele aut, w których można zamontować archaiczny akumulator z korkami do kontroli poziomu elektrolitu. Jeśli tylko akumulator jest dostatecznie duży (wraz z pojemnością rośnie prąd rozruchowy), nie będziemy mieli kłopotów z rozruchem, a bateria wystarczy na wiele lat.
Jeśli kupujemy akumulator np. w hipermarkecie (nie jest to najlepszy pomysł), warto zacząć od porządnego doładowania go. Jeśli poprzedni akumulator zużył się przedwcześnie, poprośmy elektryka o sprawdzenie stanu instalacji elektrycznej w aucie.
Jak dbać o baterię, nawet tę bezobsługową?
- Akumulator musi być czysty, a klemy zabezpieczone przed korozją i wolne od jakichkolwiek nalotów utrudniających przepływ prądu.Jeśli auto jeździ głównie na krótkich odcinkach, to przynajmniej raz na miesiąc warto doładować akumulator prostownikiem.W żadnym wypadku nie można dopuścić do całkowitego rozładowania akumulatora. Jeśli jednak do tego dojdzie, to należy jak najszybciej spróbować go naładować za pomocą „inteligentnej” lub przynajmniej powolnej ładowarki. Niektóre urządzenia nie radzą sobie z „podniesieniem” wyładowanej baterii. Są prostowniki mające funkcję regeneracji akumulatora – to czasem pomaga.Przy ładowaniu akumulatora nie wolno przesadzać z natężeniem prądu: baterię ładujemy prądem nie większym niż 1/10 jego pojemności (np. akumulator 50 Ah ładujemy prądem 5A). Długie ładowanie niewielkim prądem jest dla akumulatora znacznie zdrowsze od szybkiego ładowania dużym prądem. Odpalanie z kabli wiąże się z błyskawicznym „podnoszeniem” akumulatora – a to mu szkodzi.Pamiętajmy o bilansie energetycznym samochodu – jeśli w czasie jazdy ciągle korzystamy ze wszystkich odbiorników, to akumulator zawsze będzie niedoładowany.Instalacja elektryczna samochodu musi być sprawna – warto raz na jakiś czas sprawdzić przynajmniej napięcie ładowania. Przy pracującym silniku optymalne (z punktu widzenia akumulatora) napięcie na klemach to 13,8-14,4 V.
Jak wybrać akumulator?
Wybierając akumulator, najbezpieczniej jest poszukać produktu, który cieszy się dobrą opinią i ma mało reklamacji. Uwaga! To nie musi wcale oznaczać, że musi to być wyrób jednej z kilku znanych firm, które zdominowały rynek akumulatorów. Giganci produkujący setki tysięcy baterii zoptymalizowali swoje produkty pod kątem oszczędności materiałów – wytwarzają akumulatory zaawansowane technologicznie, które zapewniają dobre parametry, a jednocześnie do ich produkcji zużyto jak najmniej drogiego ołowiu.
Niestety, takie wysilone baterie mają też wady – z reguły są bardziej wrażliwe na jakiekolwiek błędy eksploatacyjne. Jeśli w naszym aucie nie ma problemu z miejscem na większą baterię, to zakup akumulatora wykonanego według starszej technologii (z „archaicznymi” korkami, o gorszym stosunku prądu rozruchowego do pojemności) może się okazać o wiele lepszą inwestycją, która rozwiąże nam problem na wiele lat.
Wyjątek stanowią auta wyposażone w systemy start-stop,układy odzyskiwania energii przy hamowaniu (mikrohybrydy) – w nich poradzą sobie wyłącznie specjalnie zaprojektowane akumulatory o odpowiednio dobranych parametrach (baterie typu AGM lub ECM), które mogą być nawet dwa-trzy razy droższe od standardowych. Ale nie ma wyboru – w takich autach zwykły akumulator wytrzymałby najwyżej kilka miesięcy.
Nie kupuj w hipermarkecie
Akumulatorów lepiej nie kupować w hipermarketach, gdzie często stoją niedoładowane na półkach lub w magazynach przez wiele miesięcy. Najlepsze źródło baterii to specjalistyczny sklep, w którym akumulatory w magazynie wymieniane są na bieżąco.
Najczęstsze przyczyny awarii akumulatorów
- Długotrwała eksploatacja z niedoładowaną baterią, np. w czasie jazdy na krótkich trasach z dużą liczbą włączonych odbiorników prądu.Głębokie rozładowanie akumulatora. Uwaga! W rozładowanym akumulatorze elektrolit staje się tak wodnisty, że z łatwością zamarza na mrozie. Lód może wtedy rozsadzić obudowę baterii.Zbyt niskie napięcie ładowania (niesprawny alternator, ślizgający się pasek).Brudna obudowa i tzw. prądy pełzające prowadzą do rozładowania baterii.Niedokręcone, luźne klemy powodują niedoładowanie.Ubytek elektrolitu (wyciek z powodu uszkodzenia mechanicznego, odparowanie podczas normalnej pracy lub w wyniku przegrzania).Zwarcie płyt na skutek wstrząsu (często jest to efekt nieprawidłowego montażu, akumulator musi być stabilnie przytwierdzony w aucie).Zbyt wysokie napięcie ładowania (w wyniku awarii regulatora napięcia, uszkodzenia mostka prostowniczego lub przy ładowaniu ładowarką o niewłaściwych parametrach).Za wysoki prąd ładowania (np. przy rozruchu z kabli).
Gwarancja tylko w teorii
Jeśli zależy ci na gwarancji, kup sobie... markowy toster. Gwarancje na akumulatory samochodowe są tak „dziurawe”, że szanse na przyjęcie reklamacji są znikome. Można przyjąć, że ochrona obowiązuje tak długo, jak długo sprzęt działa.
Według producentów gwarancja nie dotyczy:
- Usterek wynikających z wszelkich uszkodzeń mechanicznych (co akurat jest oczywiste).Nieprawidłowego poziomu elektrolitu (w wielu akumulatorach nie mamy nawet możliwości, żeby sprawdzić jego poziom, o dolewce nawet nie wspominając).Zużycia płyt, czyli opadu masy czynnej w wyniku nadmiernej eksploatacji akumulatora (tyle że nie da się sprawdzić, dlaczego masa czynna opadła. Czy akumulator był zbyt brutalnie traktowany, czy do jego produkcji użyto kiepskich materiałów?).Przeładowania (też nie sposób udowodnić, że akumulator był ładowany prawidłowo – do opadu masy czynnej może dochodzić z wielu przyczyn).Zasiarczenia płyt akumulatora na skutek głębokiego rozładowania. Trudno sobie wyobrazić jakiekolwiek uszkodzenia, które taka gwarancja obejmuje. Zwarcie między płytami lub uszkodzenie obudowy? To przecież nic innego jak „uszkodzenie mechaniczne”. Przedwczesne zużycie (opad masy czynnej)? Winę można zrzucić na przeładowanie akumulatora, bo objawy są takie same. Wszystko więc zależy od dobrej woli producenta lub sprzedawcy – a o to w czasach kryzysu i powszechnych oszczędności jest coraz trudniej.