Czy brak paragonu za wymianę oleju w silniku może doprowadzić do utraty gwarancji? Jak najbardziej – to w końcu dokument potwierdzający, że auto było obsługiwane zgodnie z wymogami producenta. Sam wpis do książki serwisowej nie wystarczy i wie już o tym właścicielka 7-letniego Hyundaia. Niestety, przekonała się o tym akurat wtedy, gdy w jej samochodzie "wysiadł" silnik.
Hyundai odmówił uznania gwarancji z powodu braku paragonu
Rebecca Walker przyznaje, że jednym z czynników, które w 2015 r. skłoniły ją do zakupu Hyundaia Genesisa, była 10-letnia gwarancja ograniczona do przebiegu 160 tys. km. Przez siedem lat samochód nie sprawiał jej specjalnych kłopotów, jednak pod koniec lipca br. w trakcie jazdy usłyszała dziwne odgłosy dobiegające spod maski. Jak informuje serwis nj.com, chwilę później silnik w aucie Walker był już "martwy".
Nie przejęła się tym, bo przecież nie przekroczyła jeszcze warunków gwarancji – w ciągu siedmiu lat eksploatacji przejechała swoim Hyundaiem zaledwie 146,5 tys. km. A serwis na to: "a paragoniki za wymianę oleju są? Ach, zgubiła Pani? W takim razie nie możemy wymienić silnika na gwarancji". Dla producenta szczegółowa faktura lub rachunek z wykazem prac i zastosowanych części to potwierdzenie, że przeglądy były wykonywane zgodnie z zaleceniami. Inaczej nie może odpowiadać za swój produkt.
Sprawdź: Jak nie stracić gwarancji fabrycznej, serwisując auto poza ASO?
Kobieta wciąż walczy o wymianę silnika na gwarancji
Niepocieszona takim obrotem spraw Rebecca Walker złożyła odwołanie, ale dealer Hyundaia pozostaje nieugięty. W dodatku 15 sierpnia br. kobieta dostała informację, że według ekspertyzy serwisanta, który zrobił zdjęcie zareklamowanego silnika, w jednostce napędowej jej auta jest "tak dużo osadu", że przeczy to jej zapewnieniom o regularnym serwisowaniu.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.
Walker próbowała więc odtworzyć historię serwisową swojego Hyundaia na podstawie raportów Carfax. Niestety, nie udało jej się znaleźć kilku duplikatów rachunków z warsztatów, w których wykonywała przeglądy Genesisa. Dla amerykańskiego oddziału Hyundaia to wystarczający powód, by pozostać przy odmowie.
Zobacz: Nowy Genesis G90 ostrzy sobie kły na Mercedesa Klasy S i inne limuzyny
Kobieta dostała wycenę naprawy na 8 tys. dol. (niecałe 40 tys. zł), ale wciąż nie zgodziła się na pokrycie jej kosztów z własnej kieszeni. Swoją historię opowiedziała prasie jako "przestrogę dla klientów, aby pamiętali o zachowaniu wszystkich paragonów związanych z obsługą auta" i w ten sposób uniknęli sytuacji, w której się teraz znajduje.