• Ceny używanych samochodów rosną te wywoławcze – z pewnością. Ale i transakcyjne poszły do góry, bo auta używane w pewnym stopniu musiały zasypać dołek, który powstał na rynku samochodów nowych
  • Według prognoz sytuacja na rynku ma się unormować najwcześniej w 2023 r.
  • Niemal cały handel samochodami używanymi już dawno przeniósł się do internetu. Giełdy w zasadzie wymarły, czasem można jeszcze spotkać tu i ówdzie samochód z kartką "sprzedam" przyklejoną do szyby

Gdyby ktoś przespał ostatnie kilkanaście miesięcy i właśnie obudził się z zamiarem kupienia samochodu – czy to z salonu, czy to używanego – ten mógłby pomyśleć, że nadal śni. No bo tak: fabryki – przynajmniej niektóre – miały (lub nadal mają) problem z ciągłością pracy, gdyż brakowało (i niekiedy nadal brakuje) kluczowych surowców. Na przykład tych niezbędnych do produkcji elektroniki.

Dołek na rynku nowych samochodów

Poza tym w 2020 i 2021 r. wpływ na obniżenie produkcji samochodów, także w Europie, miały m.in. twarde lockdowny wprowadzone przez kilka krajów będących liderami w branży motoryzacyjnej. I choć niektóre salony i marki działają już względnie normalnie, a rekordy sprzedaży biją modele drogie, szybkie i ekskluzywne (m.in. Ferrari, Porsche, Lamborghini), to nadal są takie salony, które nie bardzo mają co sprzedawać. Są też i takie, które co prawda dostały jakieś auta, ale albo trzeba na nie długo czekać, albo... zapłacić więcej, niż wynikałoby to z pierwotnej umowy. Część kupujących – z braku innego wyjścia – skłania się więc ku autom używanym, dlatego popyt na takie pojazdy rośnie. A to z kolei oznacza wzrost cen.