Najnowsze generacje pikapów są w stanie wiele zaoferować. Mają dynamiczne silniki, funkcjonalne wnętrza, ciekawy design. Jednak gdyby nie polskie przepisy podatkowe, zdecydowanie faworyzujące taki rodzaj auta, z pewnością nie pojawiłoby się ich tyle na naszych drogach. Można przyjąć, że pojazdy te użytkowane są wyłącznie przez firmy. Zbadaliśmy, co jest realną alternatywą pikapa, tzn. o ile trzeba obniżyć cenę zakupu, żeby w ostatecznym rozrachunku wydać tyle samo pieniędzy. Różnice mogą się wydać szokujące, ale nie zapominajmy o wszystkich przywilejach. Zaczynają się one od faktury zakupu. W przypadku pikapa odliczamy cały VAT, zaś resztę kwoty jednorazowo amortyzujemy. Przy aucie osobowym da się odliczyć tylko 60 proc. zapłaconego VAT-u (maksymalnie 6 tys. zł). Nowe auto osobowe trzeba amortyzować przez 5 lat, więc po trzech "zużyjemy" 60 proc. wartości. Dodatkowo nie można amortyzować więcej niż 20 tys. euro (około 72 tys. zł). Kolejna sprawa to paliwo. Ciężarówka pozwala odliczyć VAT, a kwotę netto zaliczyć do kosztów. Z każdej zapłaconej "stówy" odzyskujemy więc blisko 34 zł (w osobówce 19 zł). Następny plus to ubezpieczenie. Nie dość, że ciężarówki mają korzystniejsze stawki, to pozwalają na zaliczenie pełnej składki (w osobowym znów obowiązuje granica 20 tys. euro) w koszty.Pozostawmy koszty. Sprawdzimy, czy w praktyce pikap jest realnym konkurentem dla aut w cenie około 100 tys. zł. Honoru "normalnych" modeli broni Kia Sportage w najdrożej wersji (przykład pseudoterenówki - "lekkiej" konstrukcji z samonośnym nadwoziem) oraz SsangYong Actyon (rodzynek na rynku - z konstrukcją ramową i sztywnym tylnym mostem).Pierwszą konkurencją są możliwości transportu towarów. Podczas załadunku pikapa nasuwa się prosty wniosek: konieczna jest zabudowa. Od jej rodzaju zależą zdolności przewozowe. Gdybyśmy mieli płaską roletę wynik byłby znacznie gorszy od uzyskanego. Z kolei jeśli dałoby się załadować pakę do wysokości dachu kabiny, to zmieścilibyśmy dużo więcej pudeł. Brak jakiejkolwiek zabudowyoznacza, że nawet mały deszczyk zmoczy wszystkie bagaże! Sporą zaletą jest wszechstronnie przemyślane wnętrze. Tylna kanapa jest dzielona, można podnieść oparcie i ustawiać kartony na podłodze. Nie sposób pominąć też rewelacyjnych szyn na skrzyni, pozwalających na pewne i łatwe przypięcie ładunku.Zaskakujący wynik uzyskaliśmy w SsangYongu - wydaje się, że jego kufer bez składania kanapy nic nie pomieści, a tu niespodzianka - pochłonął tyle samo kartonów, co Sportage (okazał się nadzwyczaj szeroki - do 1,4 m). Bagaże trzeba podnosić wysoko. Mamy przez to również małą wysokość od podłogi kufra do dachu i kiepski wynik końcowy. Rezultat: najlepsza Navara, drugi Sportage, ostatni Actyon. Ale i SsangYong bez problemu zabierze rodzinę na weekend. Może rozczarować ładowność Navary - duży pikap oferuje realnie tylko 700 kg, czylizaledwie 200 kg więcej niż konkurenci. Kolej na ocenę wnętrza. Wszystkie auta są w miarę eleganckie i dobrze wyposażone. Bogactwem kuszą Koreańczycy - za około 100 tys. zł otrzymamy skórzaną tapicerkę. W Kii nie musimy dopłacać za lakier metalizowany, w Actyonie - za szyberdach i elektryczną regulację przednich foteli! Navara ma najszersze możliwości doposażania, ale na rachunku robi się wtedy zbyt wysoka kwota.Jazdę na asfalcie wygrywa Kia. Ma samonośną karoserię i niezależne zawieszenie. "Ramowi" konkurenci ze sztywnymi tylnymi mostami nie dorównają jej komfortem czy precyzją prowadzenia. Nie trzeba obawiać się resorów Navary, jazda nie przypomina dawnych wozów drabiniastych. Komfort Actyona wypada nieco gorzej niż Navary (krótkie auto musi być sztywniejsze). Kia wygrywa też konkurencję zwrotności, Nissan ma tu sporo do nadrobienia - jego promień skrętu nawiązuje do... ciężarówek i jest odczuwalny zarówno na drodze jak i w terenie. SsangYongiem manewruje się trochę gorzej niż Kią. Do asfaltowych nawierzchni słabo przygotowano układy napędowe. Wygrywa Kia z międzyosiowym sprzęgłem, dozującym napęd do tylnej osi. Konkurenci mają tylko proste dołączanie napędu przedniej osi "na sztywno". SsangYong oferuje przynajmniej ESP pomagające w podbramkowych sytuacjach. Na szczęście Navara nie zachowuje się na mokrym asfalcie tak jak jej poprzednik Pickup, który każdy zakręt chciał pokonywać bokiem.W terenie trudno o jednoznaczny wynik. Gdy warunki nie są ciężkie nadspodziewanie dobrze radzi sobie Kia z blokadą sprzęgła i układem przyhamowującym buksujące koła. Ale to zwycięstwo na krótką metę, bo auto nie ma reduktora i łatwo je uszkodzić. Nissan przegrywa ze swoją wagą i gabarytami, tam gdzie maluchy pewnie przeskakują przeszkody on zawadza np. tylnym zderzakiem. Actoyn jest poręczny i solidnie zbudowany, gdyby tylko przednia oś była wyżej zawieszona...PodsumowanieMimo zbliżonej ceny i podobnych gabarytów (przynajmniej w przypadku aut koreańskich), każdy z tych pojazdów ma swojego odbiorcę. Navara ma sens tylko wtedy, gdy potrzebujemy naprawdę dużych zdolności transportowych w terenie i... prowadzimy firmę. Zdecydowanie najszersze zastosowanie będzie mieć Kia Sportage - to najlepszy wybór dla rodziny oraz dla kierowcy, którego szczytowym osiągnięciem off-roadowym ma być pokonanie drogi gruntowej (w takich warunkach znakomicie da sobie radę). Actyon to przykład samochodów "na wymarciu", o klasycznej konstrukcji. Gdyby trochę poprawić mu prześwit, mógłby być ciekawą propozycją dla osób często opuszczających asfalt lub myślących o dalszych przeróbkach terenowych.
Kia Sportage, Nissan Navara, SsangYong Acyon - Księgowy rządzi!
Ze względu na podatki zakup pikapa jest bardzo opłacalny. Co jest finansową alternatywą dla takiego auta?