PT Cruiser zmienia wizerunek kompaktowego vana z samochodu rodzinnego w obiekt kultu - i nie trzeba być maniakiem motoryzacji, ani nawet kierowcą, by ten pojazd zacząć czcić.
Nie bez znaczenia jest tu fakt, że jego cechy zewnętrzne ("usta" zakratowane jak w hełmie, połyskujące zmrużonymi szczelinami reflektorów "oczy", przyciemniane szyby i chromowane klamki oraz felgi) nasuwają skojarzenia z pojazdem Lorda Vadera z "Gwiezdnych wojen".
Trzeba przyznać, że już dawno żadnej grupie designerów nie udało się tak wspaniale połączyć w jednym samochodzie tylu przeciwstawnych trendów.
Stylowo i klasycznie
Stylowe i klasyczne elementy zostały wymieszane tak znakomicie, że samochód od pierwszego rzutu oka po prostu chwyta za serce. A już na pewno rzuca się w oczy w tłumie zunifikowanych aut. Ale Chrysler ma do zaoferowania o wiele więcej niż tylko piękną i ciekawą fasadę.
Na przykład niewiarygodnie przestronne wnętrze, największy bagażnik w swojej klasie, wyposażenie odpowiadające amerykańskim poglądom na komfort - oraz to małe, nieuchwytne "coś", dzięki czemu o samochodzie (a także o człowieku) mówi się, że ma charakter.
Także niesztampowy Scénic jest jednak zupełnym przeciwieństwem PT Cruisera
Auto niedawno przeszło face lifting i jest po prostu bardzo funkcjonalne i rozsądne. Wyposażone w dwulitrową jednostkę napędową jest też bardziej niż dobrze "zmotoryzowane". Ale silnik i praktyczność to nie jedyne zalety Scénica.
Ma on bowiem wyjątkowo komfortowy układ jezdny, w sprężynach którego bez śladu znikają nawet krótkie nierówności poprzeczne. Niestety, komfort ten pociąga za sobą również niepożądane zachowania, jak silne wychylenia w skręcie i przedwczesne reakcje podsterowne w szybkich łukach.
Lista plusów jest jednak o wiele dłuższa - "podliftowany" Scénic ma teraz łącznie aż 19 różnych schowków we wnętrzu, oddzielnie otwierane okno klapy tylnej, a także seryjne cztery poduszki powietrzne.
Trzeci z konkurentów, Fiat Multipla, jest chyba najbardziej kontrowersyjnym pojazdem nie tylko wśród kompaktowych vanów, ale w ogóle między pojazdami poruszającymi się po drogach
Jedni uważają jego design za genialny, dla innych to sublimat bezguścia i brzydoty, za który powinno się w ogóle pozbawić auto prawa do jeżdżenia w świetle dziennym. Ale fakt jest taki, że żaden inny pojazd nie oferuje tak wiele miejsca na tak niewielkiej powierzchni.
I chyba trzeba się po prostu do niego przyzwyczaić. Skazą na image'u Multipli jest usadzenie obok siebie trzech osób, co w klasie business już dawno uznano za niewygodną konfigurację i zarzucono.
Nie trzeba natomiast tego modelu Fiata niczym usprawiedliwiać pod względem własności jezdnych. Sprzęgło bez zarzutu, przełożenia dobrane świetnie, a system przełączania po prostu znakomity.
Ale nie oszukujmy się, jeżdżenie PT Cruiserem to nie tylko kwestia samej jazdy, przyśpieszania, hamowania, skręcania i zmieniania biegów. To przede wszystkim wspaniałe uczucie zasiadania w niesamowicie oryginalnym, ale nie "przeoryginalnionym" pojeździe.
A jak jest z konkurencją?
Scénic nia ma żadnych poważniejszych słabości, choć pozycja za kierownicą denerwująco przypomina pracę w kabinie auta ciężarowego, a gąbczasto miękkie zawieszenie jest rzeczą dla frankofilów, którzy od niemowlęcia wychowywali się w samochodach marki Renault.
Także w dziedzinie systemu przełączania biegów, kultury pracy silnika i jakości wykonania nie wszystko odpowiada dość wysokiej cenie. Multipla z założenia jest odpowiednikiem Chryslera, jeśli chodzi o oryginalność podejścia do designu auta i tak przecież nietuzinkowego segmentu. Niestety, podczas transponowania idei na rzeczywistość Włosi gdzieś się zagubili.
Fotele mają nie dopracowaną formę i słabo trzymają w skręcie i podczas hamowania, a elementy obsługi na desce rozdzielczej są tak awangardowe, że nie ma mowy o jakiejkolwiek intuicyjności posługiwania się nimi. Właściwości jezdne pozostawiają zaś wiele do życzenia, kiedy auto zostanie załadowane. Mechanika auta jest równie "nie dopieszczona" jakościowo, jak karoseria.
Chrysler wiele rzeczy robi inaczej, a sporo z nich o wiele lepiej
Jest ciężarówką wśród vanów, limuzyną wśród aut użytkowych, pełną swoistego czaru mieszaniną kombi z podwyższonym dachem. To klasyczny przykład na to, że jednak suknia czyni człowieka; ten samochód po prostu doskonale czuje się w światłach scenicznych.
Nie tylko bezbłędnie pełni rolę wszechstronnego vana, ale w dodatku ma swój styl, daje swym użytkownikom mnóstwo frajdy - i w dodatku sprawia wrażenie, jakby jego samego wszystko to cieszyło. To auto z charakterem i duszą.
Dzieci natychmiast się w nim zakochują, bo PT Cruiser ma wspaniały system audio, ogromną ilość miejsca wewnątrz, a na dokładkę wspaniale przyciemnione, fabryczne (a więc homologowane bez dyskusji) szyby, za którymi każda nastolatka może się poczuć jak Britney Spears w siedmiometrowej limuzynie, chroniona przed natrętnymi spojrzeniami oszalałych z zachwytu fanów. Przestronność wnętrza tego auta z pewnością podkreśli takie wrażenie.
A w ogóle PT Cruiser naprawdę chwyta za serce
Najbardziej wówczas, kiedy (inaczej niż auto testowe) jest cały czarny, jeździ na felgach z polerowanego do połysku stopu i ma wielki szyberdach: to po prostu jeżdżące uosobienie nonkonformizmu.
Auto pewnie trzyma się drogi, spontanicznie reaguje na ruchy kierownicą i imponuje skutecznością hamulców. Niestety, zawieszenie większość kierowców uważa za zdecydowanie za twarde i nieustępliwe, a wiatru bocznego Multipla po prostu nie lubi.
Czyżby przekleństwo związane z nazwą?
Pierwszy Fiat o nazwie Multipla tak dalece poddawał się powiewom z boku, że jazda często przypominała żeglarskie halsowanie. Tu z pewnością jest dużo, dużo lepiej, ale wielu kierowców uważa, że nowa Multipla jest na boczny wiatr zbyt podatna. Nazwa PT Cruiser już na "pierwszy rzut ucha" kojarzy się z jakimś bezkresnym silnikiem V8 oraz napędem na koła tylne.
A co najmniej z jednostką sześciocylindrową, ale za to o ogromnym momencie obrotowym. A tu po otwarciu maski niespodzianka: w trzewiach komory silnikowej niemal zupełnie niknie - jak nie przymierzając koralik w szufladzie - maleńki (jak na auto amerykańskie), zaledwie dwulitrowy, czterocylindrowy, pochodzący z modelu Neon silniczek o mocy 141 KM.
Ten bardzo lubiący pracę na wysokich obrotach, ale relatywnie słabawy motor czyni z PT Cruisera rzeczywiście cruisera, pojazd do spokojnego, zrelaksowanego podróżowania, raczej autostradowego niż o sprinterskim zacięciu.
Pod względem mocy i osiągów Chrysler plasuje się pomiędzy Multiplą a Scénikiem
Za to w dziedzinie spalania ma nad nimi potężną, lekko licząc dwulitrową przewagę. Także w porównaniu cen amerykańskie auto zajmuje pozycję topową, jako że w testowanej wersji Limited kosztuje (w Niemczech) aż 42 950 DEM. Inna sprawa, że za identyczną pod względem technicznym wersję Classic wydać trzeba już tylko 34 950 DEM.
W Polsce Cruiser ma się pojawić w krótkiej limitownej serii (około 40 sztuk) w czerwcu. Przewidywana cena to 88 tys. zł. Fiat życzy sobie za w pełni wyposażoną Multiplę 35 100 DEM (w Polsce, gdzie wyposażenie jest uboższe, auto kosztuje 63 600 zł), a Renault wyceniło Scénica w wersji wyposażeniowej RXI na 74 000 zł.
Większość amerykańskich wytworów motoryzacyjnych to pojazdy o ogromnie miękkim zawieszeniu i pozbawionym czucia układzie kierowniczym
Ale PT Cruiser zadaje tym stereotypom kłam, oferując układ jezdny zadziwiająco zwinny i poręczny (o ile zdołamy przymknąć oko na godną ciężarówki średnicę zawracania o wartości 12,1 m). A układ kierowniczy to żaden koszmar senny, lecz prawdziwie precyzyjny system sterowania, zapewniający stały kontakt z rzeczywistością warunków drogowych.
A hamulce?
Nic w stylu niepowstrzymanych krążowników szos (niepowstrzymanych, bo z hamulcami wołającymi o wspomaganie spadochronami), ale też bez nadmiernego pokrewieństwa z Firebirdem Burta Reynoldsa ("Mistrz kierownicy") - po prostu skuteczny, ale i świetnie dozowalny układ hamulcowy.
A tłumienie nierówności?
Ani sportowo twardy gokart, ani łóżko wodne w amerykańskim stylu, tylko dopracowane, komfortowe, ale i pewne zawieszenie o bardzo dobrych właściwościach jezdnych.
PT Cruiser klei się po prostu do asfaltu na zakrętach, dając wspaniałe wrażenia jak w usportowionym samochodzie. A przeniesienie napędu? No cóż, myliłby się ten, kto by oczekiwał, że Amerykanie nie potrafią zrobić manualnej skrzyni biegów.