Mglisty poranek w Normandii. Jest kilka stopni na plusie (w Polsce w tym samym czasie solidnie mrozi). Technicy Renault mają nadzieję na poprawę pogody, która jest ogromnym wyzwaniem dla sensorów (m.in. głowic laserowych, czyli lidarów) jedynego istniejącego egzemplarza autonomicznego elektrycznego Renault Symbioza. Pierwszego samochodu, dla którego zaprojektowano nawet specjalny inteligentny dom.
Samochód jest na wyciągnięcie ręki mieszkańca „smartdomu”. Nie parkuje bowiem w żadnym garażu, tylko bezpośrednio w mieszkaniu. Tuż za wygodną sofą i obok schodów na piętro. Na obrotowej podłodze samoczynnie obraca się we właściwą stronę, żeby uniknąć cofania. W końcu najwygodniej jechać przed siebie. Na razie jednak wyjazd z domu i przejazd krętymi i wąskimi uliczkami normandzkiej wioski trzeba przeprowadzić samodzielnie. Na autonomiczną jazdę należy poczekać do wjazdu na autostradę. I nie jest to żaden odcinek testowy, tylko normalna, bardzo ruchliwa arteria w stronę Paryża, którą codziennie pokonuje mnóstwo pojazdów.
Jadę samochodem przyszłości. I to dość odległej. Symbioz jest wizją pojazdu z 2030 roku. Nie wygląda jednak jak statek kosmiczny „Enterprise”. Wciąż przypomina zwyczajny samochód z kierownicą, pedałami i kilkoma ekranami, które kojarzą się z Mercedesem klasy S. Tyle podobieństw. W środku bowiem króluje wyrafinowane wzornictwo i niezwykle przyjemne fotele, przywodzące na myśl wszystko to, co najlepsze w kategorii komfortu dała nam Francja. Pierwsze pokonane kilometry przypominają jazdę (czy też płynięcie) najbardziej luksusową wersją starszego Renault Espace’a czy jeszcze wcześniejszego 25.
Pora wjechać na autostradę. Technicy Renault zachęcają do tego, by wcisnąć gaz do dechy. Słucham polecenia, nie bez obaw o jedyny zbudowany egzemplarz. Moc 680 KM i moment 660 Nm (dwa silniki elektryczne z tyłu) dają znać o sobie. Symbioz, jak na prawdziwy elektryczny samochód przystało, wystrzela jak z procy (w 6 s od 0 do 100 km/h). Trzeba jednak szybko ochłonąć. Czas włączyć tryb autonomiczny. A jest to banalnie proste.
Wystarczy przytrzymać dłużej dwa przyciski na kierownicy. I już. Tyle i aż tyle. Kierownica i pedały delikatnie odsuwają się ode mnie. Fotel pochyla się i powoli przesuwa do tyłu. To dziwne uczucie, gdy przy 120 km/h na trzypasmowej autostradzie musisz puścić kierownicę i odsunąć nogę od pedału hamulca. Tym dziwniejsze jest to dla kierowców przejeżdżających obok. Widzą bowiem kierowcę nie tylko trzymającego ręce w górze, lecz także noszącego na głowie specjalne gogle VR. Warto je założyć, żeby zobaczyć, jaką rozrywkę przygotowali specjaliści Renault dla podróżujących w trybie autonomicznym.
Laurens van den Acker, szef designu Renault, twierdzi w rozmowie z „Auto Światem”, że prawdziwym wyzwaniem staje się zapewnienie odpowiednich zajęć dla podróżujących i stworzenie jak najbardziej przyjaznego wnętrza, w którym nie będą się nudzić. Stąd Ubisoft zadbał o odpowiednią multimedialną rozrywkę. Pędząc 120 km/h, oglądamy w goglach świat rodem z takich filmów, jak „Avatar” czy „Tron”. Tradycyjna droga znika, a kierowca widzi, jak przemieszczamy się w powietrzu przez niezwykłe miejsca. Możemy się rozejrzeć dookoła, żeby zobaczyć wirtualne wersje pojazdów, które mijają nas w rzeczywistości – tuż za oknami na sąsiednich pasach. W goglach widać jednak coś zupełnie innego w stosunku do tego, co nas faktycznie mija.
Renault Symbioz - zaufanie plus kontrola
Pozostaje jeden problem. Na ile zaufamy technologii, żeby tak odizolować się od świata? Nie miałem z tym żadnego problemu, gdyż obok mnie czuwał opiekun, gotowy przejąć kontrolę nad pojazdem w każdej chwili. Na kolanach trzymał bowiem specjalny zestaw z charakterystycznym dużym dżojstikiem. Próbkę swoich możliwości pokazał już wcześniej, klucząc po drodze nieopodal domu.
W autonomicznym trybie samochód pewnie sunie po pasach, korzystając z 30 sensorów (lidar, radary, kamery) oraz map TomTom HD. Zadziwiające jednak jest uczucie, gdy w wirtualnych goglach spoglądamy w bok, a nie przed siebie. Dopiero wówczas i tylko wtedy da się wyczuć delikatne myszkowanie. Symbioz jednak pewnie zmienia pasy ruchu, dość mocno hamuje i równie zdecydowanie przyspiesza. Przed bramkami na autostradzie (komunikuje się z nimi przez wi-fi) zwalnia i przemieszcza się tak ostrożnie, że kilku kierowców wjeżdżało tuż przed nas, żeby sprawnie pokonać zwężenie. Nie licząc bramek, większość kierowców specjalnie zwalniała, żeby przyjrzeć się koncepcyjnemu Renault. Jedno bowiem nie ulega wątpliwości – na drodze wyróżnia się znacznie bardziej niż wiele aut Ferrari czy Lamborghini. Na razie jest bowiem tylko jedno.
Renault Symbioz - naszym zdaniem
Luksus i technologia. Symbioz przywołuje na myśl najlepsze tradycje Renault i dawne luksusowe wersje Baccara. To wygodny środek transportu, który nawet w trybie autonomicznym wywołuje sporo emocji. I wbrew pozorom wcale nie odbiera frajdy z jazdy. Serio. Na taką przyszłość motoryzacji jestem gotowy.