Jeśli zasłużyła, może sobie popatrzeć, jak mężczyzna przeżywa kontakt z taką zabawką dla macho. Ale buzia na kłódkę. To zresztą i tak odbywa się automatycznie, bo powyżej 120 km/h w Murciélago robi się tak głośno, że trzeba umieć czytać z ruchu ust, co kto ma do powiedzenia.
A kiedy facet trzyma kierownicę takiego auta, przestaje patrzeć nawet na najseksowniejszą babkę obok.Ten model Lamborghini jest obecnie jednym z najpotężniejszych samochodów sportowych świata.
Auto męskie, zrobione przez mężczyzn i dla mężczyzn. 580 KM umożliwia nie tylko przekroczenie magicznych 300 km/h - strzałka prędkościomierza maszeruje swobodnie dalej, przestaje się przemieszczać dopiero przy liczbie 340! Aż 650 Nm czeka w gotowości na pełne otwarcie przepustnicy. Ta wartość znana jest raczej z silników ciężarówek.
Jaka to naprawdę szybkość?
Auto w ciągu 1 sekundy przejeżdża 94 metry. Czyli co sekundę przeskakujemy długość boiska futbolowego! Jasne, do takich zabaw potrzebna jest dobra pogoda, trzypasmowa autostrada i jak najmniej "czynników ryzyka", jak kierowcy zmieniający pas bez patrzenia w lusterko wsteczne, nałogowi okupanci lewego pasa, złośliwi kierowcy ciężarówek i im podobni.
Właściwie więc nie powinno się tego auta próbować poza torem wyścigowym.Potrzebna jest też najwyższa forma fizyczna i psychiczna, pełna koncentracja. 200 km/h w tym pojeździe to zrelaksowana prędkość podróżna, 250 km/h to całkiem żwawa jazda, dopiero 300 km/h to jazda szybka.
Na szczęście supersportowiec spod ręki Audi fantastycznie trzyma się drogi, nie zaskakuje niczym, przód zachowuje pełny spokój. Wywołuje to poczucie pewności i zaufania.
Mam nadzieję, że wyczuwa to także moja partnerka, która od czasu do czasu próbuje mieć szyję jak żyrafa i zerkać na prędkościomierz. Nie wiem, czy wydaje jakieś dźwięki na widok położenia strzałki, jest za głośno... Niewielkie łuki autostrady zmieniają się nagle w całkiem ostre zakręty, na których boczki foteli gniotą w żebra.
Czy seks jest lepszy od tego przeżycia?
Z pewnością jazda trwa dłużej - miałem aż 30 km pustej i "bezpiecznej" autostrady. Wspaniale! Czuję się panem i władcą, 12-cylindrowy silnik za plecami wyje jak wszyscy diabli, biegi pasują idealnie, wszystko razem wywołuje stan bliski ekstazy.
Zmiana ról. Teraz za kierownicę wsiada ona. Z wyraźnym trudem manewruje po zatłoczonych ulicach miasta. Operuje tylko pierwszym i drugim biegiem, więcej się nie da. Zaskoczenie: do przeszłości należą czasy, gdy wyścigowe auta przy takiej jeździe gotowały się z przegrzania. W Lamborghini po prostu mruczy silnik.Ale największe wyzwanie dopiero przed nią: musi zaparkować.
Widoczność do tyłu? Brak
Trzeba wjeżdżać w lukę na lusterka, co - jak wiadomo - nie jest ulubioną czynnością kobiet. Bez słowa wysiadam i podpowiadam jej, ile jeszcze zostało do krawężnika i auta z tyłu. Udało się. Stoimy.
ONA
On zachowuje się, jakby zupełnie stracił rozum. Już w momencie, kiedy zobaczył to auto, dostał wypieków na policzkach, a źrenice powiększyły mu się trzykrotnie. Od tego momentu nic do niego nie dociera. Wsiada za kierownicę, uruchamia silnik i nie widzi nic poza prędkościomierzem.
Nigdy dotąd nie jechałam szybciej niż 240 km/h, nigdy też nie miałam okazji jechać z nikim, kto by tę prędkość przekroczył. Ale widzę, jak strzałka prędkościomierza przed jego zaciętą twarzą przesuwa się w prawo od tej właśnie liczby z taką łatwością, jakby dopiero przekraczała 60 km/h.
Drzewa przy autostradzie zaczynają się zlewać - przypominają płot, a hałas w kabinie sięga pułapu, jaki dotąd kojarzył mi się tylko z muzyką techno.Lamborghini jest jak dzikia bestia. A on najwyraźniej czuje się jak pogromca.
Zmienia biegi jak w transie, a dźwięk przesuwanego lewarka przypomina przeładowywanie pistoletu. To na pewno jeszcze bardziej podbija mu ego.Znów widzę strzałkę prędkościomierza: przekroczyła liczbę 300. Staram się nie myśleć o tym, co jest przy tej prędkości możliwe. Wystrzał opony, jakiś nieostrożny kierowca wyjeżdżający z dojazdówki, czy choćby lecący nisko ptak...
A on wciąż depcze gaz
Uświadamiam sobie, że nie ma szans na złapanie z nim jakiegokolwiek kontaktu. Testosteron i adrenalina wyłączyły mu zdolność myślenia. Auto przestaje wreszcie przyspieszać - jedziemy według prędkościomierza 340 km/h! Samoloty przy tej szybkości już dawno są w powietrzu, a my suniemy jak jakieś wyjące UFO po autostradzie.
Nadal nie widzę powodu, który mógłby mnie skłonić do marzenia o tym pojeździe, nie mówiąc już o wydaniu astronomicznych 223 800 euro, by go posiąść. Może dlatego, że jestem kobietą, więc istotą posiadającą nie tylko hormony, ale i mózg.
Owszem, także na mnie robią wrażenie parametry i możliwości tego auta, ale nie potrafiłabym oszaleć na jego punkcie. To przeświadczenie wzmacnia się jeszcze, gdy on zatrzymuje się po wjeździe do miasta i bez słowa wpuszcza mnie za kierownicę.
Bo to auto nie nadaje się do niczego innego poza pędzeniem po torze wyścigowym. A on najwyraźniej nie jest w stanie przemieszczać się po mieście takim pojazdem. Trudno, trzeba Lamborghini odprowadzić do garażu i lepiej, żeby zrobił to ktoś zrównoważony. Czyli kobieta.
Mężczyźni!
Wystarczy przeczytać, co on napisał - "Nie wiem, czy seks jest lepszy, z pewnością jazda Lambo trwała dłużej - 30 km wolnej autostrady". Policzmy i sprawdźmy tego "macho": 30 km z prędkością 340 km/h to dokładnie 5 minut 29 s. I to trwa dłużej niż seks!
Gratulacje, panie macho-Speedy Gonzalez!
Na dodatek, kiedy parkowałam, wygramolił się z kabiny i zaczął mi pomagać! Co za dzieciak! Zupełnie, jakbym nigdy nie musiała parkować, nie widząc nic do tyłu! Nie chce mi się już z nim dyskutować.
Wolę po prostu szybkie, ale normalne auta. Nie spalające (wg komputera pokładowego) 27 l/100 km.A tak gwoli ścisłości, nazwę Lamborghini wypowiada się po włosku, a więc "Lambor-g-ini", w środku nie ma żadnego "dż"!
Galeria zdjęć
Auto lepsze od seksu?
Auto lepsze od seksu?
Auto lepsze od seksu?
Auto lepsze od seksu?
Auto lepsze od seksu?
Auto lepsze od seksu?
Auto lepsze od seksu?
Auto lepsze od seksu?
Auto lepsze od seksu?