- Pomimo dobrych osiągów BMW 220d xDrive prezentuje niezwykle wysoki poziom bezpieczeństwa czynnego
- Na tylnych siedzeniach siedzi się za karę
- Automatyczna skrzynia biegów pracuje płynnie, ale diesel nie pasuje do charakteru tego samochodu
Żeby było jasne: BMW 220d xDrive Coupe nie wygląda na samochód, który kupuje się za osobiście zarobione pieniądze. Jest on może i mały, ale to jednak klasa premium i jeśli się go chce, dobrze jest mieć dobrego, przede wszystkim dobrze sytuowanego tatę. Tata sobie raczej takiego auta nie kupi, bo za podobne pieniądze da się jednak kupić większy, bardziej dorosły samochód, ale dziecku kupić go może. Testowe BMW 220d xDrive w podstawowej (dość gołej) wersji kosztuje 167 tys. zł. Testowany egzemplarz, który jest już wyposażony i wykończony na poziomie, to wydatek 240 tys. zł. Grubo.
BMW 220d xDrive Coupe - wnętrze jak z dorosłego auta
Zaletą małego BMW jest to, że jego kierowca ma do dyspozycji ten sam zestaw przyrządów, a w dodatku podobnie wyglądających, miejscami wręcz identycznych, co kierowca „dorosłego” BMW, dajmy na to serii 5. A ponieważ interfejs użytkownika BMW jest czytelny i fajnie dopracowany, to miejsce pracy kierowcy można ocenić maksymalnie wysoko. W testowym 220d xDrive znalazło się sporo elementów M-pakietu, skórzana tapicerka, a także wiele elementów wykończeniowych z najwyższej półki – kawałek deski rozdzielczej został nawet pokryty zamszem! Nie zmienia to jednak faktu, że dobrze mają tylko osoby siedzące z przodu. Jeśli chcielibyśmy pojechać gdzieś w trójkę albo, co gorsza, w cztery osoby, ktoś będzie poszkodowany. Potraktujmy więc z góry ten model BMW jako 2-osobowy z opcją przewiezienia dodatkowych dwóch pasażerów lub dwojga dzieci. Choć przyznać trzeba, że z tyłu zmieścił się sam redaktor naczelny, który dzieckiem nie jest od dawna. Owszem, po kilkunastokilometrowej trasie pomstował strasznie na sens kupowania takiego samochodu, ale wyszedł z samochodu w stanie nienaruszonym. Da się? No pewnie!
BMW 220d xDrive Coupe - silnik na sportowo
Jeśli chodzi o 190-konny silnik wysokoprężny, to oferuje on całkiem zrównoważone, dobre osiągi. Auto zbiera się sprawnie i równo ciągnie do przodu – pochwała dla pracy 8-biegowej przekładni automatycznej. Silnik nie zapewnia jednak efektu „Wow” – przeszkadza mu za dobrze dopracowany napęd na cztery koła. No i ten warkot – typowo dieslowski, niepasujący do tego typu samochodu.
Przejdźmy do kompozycji napędu xDrive, układu hamulcowego i zestawu systemów wspomagania kierowcy: bez wątpienia zestaw ten odbiera radość z wygłupiania się na drodze, zapewniając po prostu niesłychaną przyczepność w każdych warunkach. Tam, gdzie starszej generacji samochodem zwalniasz do 30 km/h, bo śnieg i lód, tu wciskasz gaz do dechy albo hamulec do dechy, a samochód posłusznie robi, co mu się każe. Nie ma „zamiatania” tyłem, ale jest w miarę bezpieczne skręcanie na ośnieżonej drodze przy prędkości, która wykracza poza granice rozsądku.
Reasumując: mężczyzna kupuje sobie coś innego, ale dla córki może takie BMW rozważyć. A dla syna? Pytanie, czy syn wybaczyłby kupno dobrze wyposażonego diesla, podczas gdy za te same pieniądze da się kupić nieco biedniejsze, ale jednak 340-konne BMW M240i xDrive – a to już auto oferujące coś więcej niż tylko „dobre” osiągi.
BMW 220d xDrive Coupe - dane techniczne:
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 1995 cm3, R4 turbodiesel. |
Moc | 190 KM przy 4000 obr./min |
Moment obrotowy | 400 Nm przy 1750-2500 obr./min |
Skrzynia biegów i napęd | 8-biegowa automatyczna, napęd na cztery koła |
Prędkość maksymalna | 225 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 6,9 s |
Średnie zużycie paliwa | 4,7 l/100 km (producent) , 8 l/100 km (w teście) |
Masa własna | 1485 kg |
Cena | od 167 900 zł, testowana wersja: 240 741 zł |
Nawet na śliskiej nawierzchni, dopóki nie wyłączymy ESP, nie ma jak się pobawić – przyczepność, przynajmniej do pewnego momentu, jest aż za dobra
Wykończenie w najwyższym gatunku; logika sterowania i wiele elementów wykonawczych takie same jak w innych modelach BMW
Za pomocą łopatek przy kierownicy można zmusić skrzynię biegów do niestandardowego zachowania; zawsze jednak działa ona szybko i dość płynnie
W kokpicie znajdziemy elementy z karbonu
Zamsz na desce rozdzielczej
Wirtualny kokpit – zegary są wyświetlane
Fotele wyglądają na większe niż są w istocie. Można powiedzieć, że są... przytulne
Na tylnej kanapie zmieścił się sam redaktor naczelny – ale nie był zadowolony
Kuweta pomiędzy siedzeniami z tyłu – by nie było wątpliwości, że to samochód maksymalnie 4-osobowy
Obudowa nawiewów z tyłu – element wykonany z brzydkiego plastiku