Z pewnością nie było to bez znaczenia, ale ważniejszy jest sukces Mercedesa CLS-a. Podobieństwa CS-a i Gran Coupé w kwestii koncepcji wymiarów i techniki widoczne są gołym okiem. Pomimo to obydwa show cary reprezentują dwa różne światy. CS w zamysłach projektantów miał być drogą i ekskluzywną limuzyną z aluminiowym nadwoziem, pozycjonowaną powyżej serii 7 i mającą przejąć schedę po topowym modelu oznaczanym cyfrą 8. Drugie podejście jest równie ekstrawaganckie, jednak sprawia wrażenie o wiele bardziej przystępnego. Powód? Pojazd technicznie bazuje na mniejszej serii 5.
Mierzące niecałe 5 metrów Gran Coupé wygląda nie mniej masywnie od „siódemki”. Przyczynia się do tego płaska sylwetka, ekstremalnie krótki przedni zwis, wyjątkowo duży rozstaw osi i wysokość wynosząca zaledwie 1,4 m – o 7 cm mniej niż w przypadku serii 5. Linia dachu w stylu coupé sprawia, że pojazd prezentuje się jednocześnie atletycznie i bardzo elegancko.
Przyglądając się przedniej części nadwozia, widzimy, jak będą wyglądały kolejne modele BMW: szeroka „nerka”, charakterystyczne LED-owe reflektory i rozciągnięty do boku wlot powietrza. W nowym 4-drzwiowym koncepcie, podobnie jak w legendarnym coupé serii CS z lat 70. ubiegłego wieku, odnajdziemy ścięty, przypominający kształtem strzałę przód, który BMW nazywa sharknose, czyli: nos rekina.
Do charakteru tego 4-miejscowego coupé idealnie pasują drzwi bez górnych ramek. Mała powierzchnia bocznych szyb z typowym dla marki zakończeniem przy tylnym słupku, wielkie wklęsłe obręcze kół i mocno zaznaczone tylne nadkola sprawiają, że wystawowe BMW wygląda muskularnie i dynamicznie. Tylnej części nadwozia smaczku dodają chromowane końcówki układu wydechowego i światła w kształcie litery L. Chociaż przetłoczenia nadwozia poprowadzono dość zachowawczo, to jednak mieszanina wypukłych i wklęsłych powierzchni wywołuje ciekawe efekty świetlne.
Nie mamy wątpliwości: ten przepiękny „bawarczyk” to prawdziwa alternatywa dla Mercedesa CLS-a i nowego Audi A7. Żywimy tylko nadzieję, że egzemplarz seryjny nie będzie się zbytnio różnił od zaprezentowanego w Pekinie konceptu.
BMW na nowo odkryło emocje, powróciło do bardziej przyjaznych form i jeszcze mocniej wyśrubowało swój inżynierski kunszt. Nowe, duże coupé niemalże pobudza apetyt na coupé-cabrio – aż się prosi, by również taka wersja auta powstała w niedalekiej przyszłości. Zresztą jesteśmy przekonani, że designerzy z biura projektowego monachijskiego koncernu już nad nią pracują. Pytanie tylko, kiedy ujrzy ona światło dzienne i czy ma szansę na produkcję seryjną. Tak czy inaczej – czekamy z niecierpliwością!