„Kiedy ostatnio robiliście coś po raz pierwszy?” – pyta BMW. No tak, takiego samochodu rzeczywiście jeszcze nie widzieliśmy, przynajmniej nie w tej klasie. Z przodu BMW 5 GT to najzwyczajniejsze w świecie auto – z szeroką konsolą środkową, elementami przypominającymi te z „siódemki” i ciut wyższą pozycją za kierownicą.
Za to z tyłu można... tańczyć! Przestrzeń na nogi jest naprawdę imponująca, a dzięki odpowiedniemu umieszczeniu foteli nikomu nie powinno zabraknąć miejsca także nad głową, i to mimo opadającego dachu. Tylne siedzenia można przesuwać wzdłuż osi pojazdu o 10 cm. Standardowo BMW 5GT będzie miało klasyczną, 3-osobową kanapę (dwa niezależne fotele to opcja), którą jednym przyciskiem można złożyć, a wraz z nią przegrodę oddzielającą wnętrze od bagażnika (koniec z wpuszczaniem zimnego powietrza do środka auta).
Sam bagażnik BMW 5GT jest jednak mniejszy niż w „piątce” Touring (440 zamiast 500 l). Pokrywa otwiera się na dwa sposoby: tylko mała klapka (gdy chcemy włożyć mniejsze przedmioty) lub razem z tylną szybą.
Napęd w BMW 5GT przenoszony jest na tył. Ciekawostka to skrętna oś tylna – to także dostaniemy bez dopłaty. W przyszłym roku niektóre odmiany silnikowe będą dostępne z napędem 4x4. Oczywiście, BMW montuje w GT wszelkie możliwe elektroniczne dodatki, większość niestety za dopłatą.
Początkowo BMW serii 5 GT będzie oferowane z trzema silnikami. Niezależnie od wersji do przeniesienia napędu posłuży 8-stopniowy „automat” produkcji ZF, który do tej pory był stosowany jedynie w topowym 760i. Niewykluczone, że w przyszłym roku paletę jednostek napędowych uzupełnią tańsze motory – prawdopodobny jest np. 523d.
BMW 5GT trafi do oferty dopiero w październiku, a oficjalną premierę zaplanowano na jesienny salon we Frankfurcie. Nie wiemy jeszcze, ile auto będzie kosztowało w Polsce, ale w Niemczech najtańsza (przynajmniej na razie) wersja 530d GT (245 KM) to wydatek przynajmniej 55 200 euro, a więc znacznie więcej niż kosztuje 530d w wersji kombi.
PODSUMOWANIEDuży, ciężki i drogi – czy to rzeczywiście właściwa recepta na kryzysowy samochód? No cóż, ciężkie czasy dla każdego oznaczają zupełnie coś innego, więc może i na BMW 5 GT znajdą się chętni. Jedno jest pewne: tym autem BMW próbuje zapełnić kolejną rynkową niszę, a sukces Mercedesa CLS pokazuje, że takie działanie może mieć sens. Z technicznego punktu widzenia nie podoba nam się w zasadzie tylko jedno – auto jest ciężkie, a to oznacza duże zużycie paliwa.