Najładniejsze od lat BMW w stosunku do swojego poprzednika znacznie urosło – jest dłuższe aż o 24 cm, o blisko 10 cm szersze, ale też o 8 cm niższe. Karoserię ukształtowano zgodnie z aktualnym trendem projektowania roadsterów: bardzo długa przednia maska, siedzenia prawie na tylnej osi i króciutki tył. Po prostu ładny, proporcjonalny samochód.
Paleta silników Z4 będzie początkowo zawierała 3 jednostki: 204, 258 i 306 KM. Wsiadamy do środka. Kabina tego 2-miejscowego pojazdu została tak skonstruowana, że nawet wysokie osoby nie powinny mieć problemu ze znalezieniem wygodnej pozycji. Sprzyjają temu świetnie wyprofilowane, sportowe fotele. Na desce dwa okrągłe zegary, świetnie leżąca w dłoniach kierownica – czego chcieć więcej?
Operacja otwierania dachu trwa 20 s. Trzylitrowa jednostka z podwójną turbiną (306 KM) brzmi bardzo... sucho i agresywnie. Ten oparty na technice bezpośredniego wtrysku silnik jest bardzo dynamiczny już od niskich obrotów – nic dziwnego, skoro maksymalny moment 400 Nm przypada przy 1300 obr./min.
Siedmiostopniowa przekładnia dwusprzęgłowa pracuje bez zarzutu, a podczas redukcji przełożeń pomaga międzygaz – bardzo dobry pomysł! Przy niskich, miejskich prędkościach przednia szyba świetnie chroni nas przed wiatrem. Gdy jednak chcemy przekonać się, jakie możliwości ma 3-litrowy silnik, wiatr w środku zaczyna niemiłosiernie hulać, a ponad 140 km/h robi się już naprawdę niemiło.
No cóż, w końcu to najprawdziwszy roadster. Jak na BMW przystało, układ kierowniczy jest superprecyzyjny, a zawieszenie – choć sportowo sprężyste – nie powinno nas specjalnie zmęczyć nawet podczas dłuższych podróży. Nowe BMW Z4 można już zamawiać. Podstawowa odmiana roadstera sDrive 23i kosztuje od 159 tys. zł, topowa sDrive 35i – od 213,5 tys. zł.