Ale jest to raczej iluzja niż prawdziwe czary, bowiem zadanie inżynierów polegało na umiejętnym połączeniu gotowych podzespołów, które dostarczył hojny brat Mercedes.
Geny ze Stuttgartu, temperament z USA
Crossfire'a Roadstera napędza motor Mercedesa. Również we wnętrzu można doszukać się znajomych elementów z aut spod znaku trójramiennej gwiazdy. Ale Chrysler ma szansę zostać gwiazdą nie z powodu niezawodnej niemieckiej technologii, a ze względu na nadwozie, pod którego ponętnymi liniami ukryto technikę Mercedesa.
Już patrząc na ten samochód, nie sposób się nudzić. Maska wysunięta daleko do przodu, dużo chromu i potężne koła umieszczone na rogach karoserii tworzą efekt, o jakim marzy niejeden amator wyszukanych kabrioletów.
W porównaniu z "garbatym" tyłem Crossfire'a ze stałym dachem ten w roadsterze jest delikatniejszy, a po otwarciu dachu auto robi się jeszcze zgrabniejsze.Tak właśnie działa magia trafnie dobranych proporcji i stawiania akcentów tam, gdzie trzeba.
Chromowane klamki, obramowanie przedniej szyby, kratki wentylacyjne na błotnikach... Tak, miło się na niego patrzy, ale żeby jakoś wyróżnić się z tłumu gapiów, czas wyjąć z kieszeni kluczyki!
Dwa mniejsze, dwa większe
Crossfire ma niesymetryczne koła: z przodu 18-calowe, a z tyłu "dziewiętnastki". Czy to ma być jakaś podpowiedź? Pewnie. Ten samochodzik ma tylny napęd. A to przy odpowiednich umiejętnościach rozsądnego kierowcy oznacza mnóstwo dobrej zabawy!
Ale lepiej bawić się na parkingu, paląc gumy, niż na krętej trasie, bowiem granice przyczepności 225- i 255-milimetrowych "walców" leżą daleko poza wyobrażeniami przeciętnego kierowcy.
Owszem, jeżeli pokonując szybko łuk, użyjemy hamulców (bardzo skutecznych!), auto robi się trochę nerwowe, ale do poślizgu jest jeszcze daleko. Kierowcy niełatwo będzie tu zapanować nad słabością do dynamicznego przyspieszania, ale nad tym czuwa system kontroli stabilności ESP.
Ale co z tego, że tym samochodem można szybko jeździć, skoro układ kierowniczy nie daje wyczucia, jakiego chyba wypada wymagać od Crossfire'a.
Nie, to auto nie prowadzi się jak mała wyścigówka
Reakcja na skręt kierownicą jest za leniwa jak na sportowego roadstera, a szkoda, bo rezerwa możliwości układu jezdnego jest spora i pozwala się naprawdę porządnie wyszaleć. Instrument do takiej rozrywki znajduje się pod przednią maską. Ma 6 cylindrów, 18 zaworów i 218 KM. Brzmi nieźle - i w naturze, i na papierze.
Subtelny pomruk potężnej mocy
Motor spontanicznie reaguje na każdy ruch pedału gazu. Znany z pożerania koni mechanicznych, tradycyjny, choć pięciobiegowy "automat" nie jest w stanie ugasić żaru, jaki ujawnia się w postaci dymu z tylnych opon. A wszystko odbywa się płynnie i dostojnie, żadnej szarpaniny z biegami czy sprzęgłem.
O hałasie nie może być mowy
W ten sposób nie nazywa się dźwięku, jaki słyszy kierowca, gdy wskazówka obrotomierza dochodzi do czerwonego pola. Można się wygodnie rozsiąść w umieszczonym niemal na podłodze fotelu, ustawić automatyczną, dwustrefową klimatyzację i rozkoszować jazdą.
Trzeba tylko pamiętać, żeby włożyć ubranie z kieszeniami, bo w Chryslerze bardzo brakuje choćby jednej otwartej półki. Są tylko schowki, a to nie wystarczy. Największy z nich, chyba z racji tego, że znajduje się z tyłu, nazwano bagażnikiem - 105 litrów przy schowanym dachu brzmi jak dowcip.
Ale to prawda. Tak samo, jak prawdziwy jest ten nieco bajkowy pojazd. Nie szkodzi, że pali prawie 12 litrów drogiej benzyny na 100 kilometrów. To nic, że kosztuje ponad 200 tys. złotych. Przecież jest taki pociągający!
Galeria zdjęć
Chrysler Crossfire Roadster 3.2 18V - Ognisty kabriolet
Chrysler Crossfire Roadster 3.2 18V - Ognisty kabriolet
Chrysler Crossfire Roadster 3.2 18V - Ognisty kabriolet