Ford Fiesta to wciąż czołówka segmentu B, co potwierdzają wyniki sprzedaży i o czym przekonujemy się za każdym razem, gdy siadamy za jej kierownicą. Lifting może małemu Fordowi tylko pomóc. Dodano kilka innowacyjnych opcji, których próżno szukać u konkurencji. Choć testowana przez nas wersja nie jest wzorem oszczędności, nowa jednostka nam się podoba. Według wstępnych ustaleń, cena Fiesty ma być niższa od poprzedniczki.

Ford fiesta po face liftingu Foto: Auto Świat
Ford fiesta po face liftingu

Zgodnie z nowym stylem Forda upiększono przód auta. Weksponowano grill wyraźnie inspirowany Astonem Martinem. Delikatnie zmodyfikowano także tylne światła. We wnętrzu zmiany są jeszcze subtelniejsze: wizualny lifting ogranicza się właściwie tylko do nowych materiałów wykończeniowych. Na liście opcji pojawił się ulepszony, bluetoothowy system łączenia telefonu i multimediów z radiem (SYNC) oraz system antykolizyjny.

Ford fiesta po face liftingu Foto: Auto Świat
Ford fiesta po face liftingu

Silniki benzynowe mają teraz 3 cylindry i osiągają 65, 80, 100 lub 125 KM, natomiast 4-cylindrowy diesel – 75 KM. Do pierwszej przejażdżki wybraliśmy najmocniejszą benzynową wersję nowej Fiesty. Już zadziorny dźwięk litrowego Ecoboosta zapowiada, że ten wariant gwarantuje dobrą zabawę – lubi obroty i zachęca do śmiałego naciskania gazu.

Wg danych producenta spala tylko 4,3 l/100 km. Ale cudów nie ma – zachowując zasady ekojazdy, można się zbliżyć do tej deklaracji, ale wykorzystując potencjał silnika, będzie palił 8 l/100 km. Czy czegoś mu brakuje? Szóstego biegu. Bliższe ideałowi jest zawieszenie – nigdy za sztywne, ale dające dobrze czuć auto w zakręcie.