Nic podobnego. Nie ma żadnych wymyślnych przełączników, a na kierowcę czeka pedał sprzęgła i tradycyjna, pięciobiegowa skrzynia. Przyzwyczaić trzeba się jedynie do bardzo skromnej dynamiki tego samochodu. Niewielki, przejęty z modelu Jazz, 83-konny silniczek 1.3 ma bardzo dużo pracy, by rozpędzić samochód.
Żeby było mu jeszcze trudniej, przełożenia skrzyni biegów są bardzo długie, tak że podczas jazdy z prędkością 100 km/h na piątym biegu na obrotomierzu będzie grubo poniżej 3000 obrotów.
To zupełnie niepodobne do filozofii Hondy, która poza najsłabszymi modelami daje niemal gwarancję dynamicznej jazdy i przyjemnie zestopniowanej skrzyni pozwalającej na pełne wykorzystanie możliwości silnika.
Niestety, tutaj przyjemność z jazdy stoi na dalszym planie
Na pierwszym jest oszczędność. Taka filozofia przynosi efekty - przy spokojnej jeździe miejskiej sedan Hondy spala około 7,5 l/100 km. A dzieje się tak za sprawą pomysłowego układu magazynującego energię, która normalnie jest tracona bezpowrotnie podczas hamowania.
Gdy zwalniamy, zamontowana między silnikiem spalinowym a skrzynią biegów jednostka elektryczna działa jak generator i ładuje akumulatory, które schowano za oparciem tylnej kanapy - w bagażniku.
Kiedy przyspieszamy, 14-konny silnik elektryczny dostarcza dodatkowej mocy zgromadzonej w akumulatorach.Dzieje się to zupełnie niezauważalnie dla kierowcy, jedynym objawem pracy układu są wskazania wyświetlacza na tablicy wskaźników.
Można tam zobaczyć, kiedy skomputeryzowany system odzyskiwania energii napędza auto, a kiedy ładuje baterie. Po kilkugodzinnym oswajaniu się z autem można wyczuć ingerencję silnika elektrycznego. Niestety, nie podczas przyspieszania, bo jest ono bardzo ślamazarne, tylko w trakcie hamowania.
Gdy naciśniemy lekko na hamulec, to nawet po puszczeniu go na wyświetlaczu widać ładowanie barterii, a auto jest wyczuwalnie hamowane pracą silnika elektrycznego działającego jako prądnica.
To z pozoru nieskomplikowane zjawisko ma dość złożone podłoże: aby jak najwięcej energii trafiło do generatora, a jak najmniej było tracone na opory, jakie podczas hamowania stawia silnik spalinowy, trzy z czterech cylindrów jednostki spalinowej są wtedy wyłączane z pracy przez stałe otwarcie zaworów.
Pozostaje jeszcze pytanie, czy baterie można szybko wyczerpać
Można, jednak trzeba się postarać. Kilka do kilkunastu minut naprawdę dynamicznej jazdy potrafi wyładować baterie niemal do zera. Ale, że mają one niewielką pojemność, to po następnych kilkunastu minutach spokojnej jazdy będą już naładowane.
Przy delikatnej jeździe w mieście system świetnie daje sobie radę z utrzymywaniem naładowanych baterii.W sumie kierowca raczej wybrałby zwykłego Civica 1.4, bo jeździ znacznie lepiej od tego hybrydowego wynalazku.
Jedynym, co może przyciągać, jest oszczędniejsze spalanie, które jednak wymagałoby wielu dziesiątek, a może i setek tysięcy kilometrów, by zrekompensować różnicę w cenie zakupu.