Niestety, nie wszyscy producenci o tym pamiętają.
Na przykład Honda, która na niektórych światowych rynkach jest postrzegana jako niedrogie auto dla studenta, proponuje jeden z najtańszych modeli koncernu – City – za cenę wykraczającą poza rozsądne ramy klasy B. Czy taką kwotą importer pragnie oczarować nabywców i wmówić im, że kupując najmniejszego sedana popularnej marki, nabywają dobro luksusowe?
Fiat wybrał nieco inną drogę.
O ile Honda dostępna jest jedynie z bogatym wyposażeniem za minimum 54 900 zł (do bezpośredniego porównania kosztów wybraliśmy wersję za 59 400 zł), o tyle Fiata Lineę można kupić taniej, rezygnując z wielu dodatków. Włoski koncern zamiast starać się imponować ekskluzywną ceną, robi wrażenie nadwoziem o długości przekraczającej 4,5 metra i pięknej, zaskakująco finezyjnej jak na segment B linii. Nie będziemy się tutaj rozwodzić nad listami wyposażenia i opcjami, najważniejsza wiadomość jest taka: udało nam się wybrać auta kosztujące niecałe 60 tys. zł. I tutaj niespodzianka: przy podobnym „wypasie” Honda ma 100-konny silnik 1.4, a Fiat... 120-konne turbo!
Czy szanse są wyrównane?
Na pewno nie po starcie spod świateł. City może tylko oglądać szybko znikające eleganckie tylne lampy Linei. Motor Fiata zapewnia znakomite osiągi w każdym zakresie obrotów, a turbo tak ochoczo zabiera się do pracy, że nie trzeba czekać na jego włączenie po dodaniu gazu. Honda rekompensuje przewagę Fiata w dynamice i elastyczności nieco lepszą pracą układu kierowniczego i większą precyzją zmiany biegów.
Trudno to opisać, ale City daje wrażenie prowadzenia miniaturki Accorda: kierownicę trzyma się bardzo pewnie, wydaje się ona jak przyspawana do samochodu. Po dodaniu gazu nie czuć żadnych drgań ani wibracji, a motor – może nieco leniwie, ale bez protestów – rozpędza auto. Kultura pracy silnika to mocny punkt Hondy. Pewne kontrowersje wzbudziły fotele. Niektórzy pasażerowie skarżyli się na niewygodę z powodu ich twardości.
Fiat stawia na komfort i proponuje jadącym bardziej „kanapowe” siedzenia, które przy okazji są obszerniejsze i odpowiedniejsze dla wysokiego kierowcy. Dziwną tendencję zaobserwowaliśmy w układzie zegarów. Oba auta wymagają od kierowcy zeza rozbieżnego – w Fiacie prędkościomierz i obrotomierz umieszczono na skrajach panelu wskaźników po lewej i prawej stronie.
W Hondzie jest lepiej, bo prędkościomierz usytuowano centralnie, ale wskaźnik poziomu paliwa i obrotomierz znajdują się po bokach, co wywołuje u kierowcy uczucie dyskomfortu. Dodatkowo w City zegary wyglądają atrakcyjnie tylko w nocy, bo w dzień sprawiają tandetne wrażenie.
Układy jezdne obu aut nie osiągają „kompaktowego” poziomu komfortu i harmonii resorowania – nawet ekskluzywna cena nie zwiedzie nabywcy, który próbował, jak jeździ Bravo lub Civic. A za takie pieniądze, jakie trzeba wydać na City, można kupić każde z tych aut. Wracając do naszych bohaterów: Fiat jest bardziej komfortowy, Honda mniej pochyla się na zakrętach. Te sedany imponują wielkimi kuframi. Ale nie kompaktom!
Honda City 1.4 (100 KM) - Prawie jak BMW 1
Ponieważ powodem spotkania Hondy z turbodoładowanym Fiatem była cena, czas wyjaśnić, skąd się ona wzięła. 59 400 zł to koszt zakupu Hondy City 1.4 w wersji Elegance. Zdziwi się ten, kto myśli, że bazujący na Jazzie sedan będzie bardziej luksusowy od hatchbacka. To byłoby zresztą logiczne, ale jest inaczej. Najdroższa odmiana City nie ma np. systemu stabilizacji toru jazdy VSA.
Ale poza tym będzie bogato!
City wyposażono w: elektrycznie sterowane cztery szyby oraz oba lusterka, sześć poduszek powietrznych, radio z przyciskami na kierownicy, klimatyzację, reflektory przeciwmgielne i alufelgi. Inaczej niż widać to na poniższym zdjęciu, do porównania wybraliśmy auto z automatyczną klimatyzacją, która w wersji Elegance nie wymaga dopłaty. Luksus, prawda? Tak, tylko np. kompaktowa Kia cee’d ma wiele z tych elementów już w standardzie i wcale nie kosztuje więcej.
Ale tutaj porównujemy City z Lineą, zostawmy więc w spokoju konkurencję z segmentu C. Honda postawiła na sprawdzoną zasadę, w myśl której za wrażenia kierowcy w głównym stopniu odpowiada kierownica i dźwignia biegów, czyli to, czego najczęściej używa i dotyka.
W efekcie koło kierownicy Hondy to zdecydowanie najmocniejszy punkt kokpitu: starannie wykończone, wygląda super i tak też leży w dłoniach. Dźwignia biegów jest trochę za mała (cienka), ale działa pewnie, podobnie jak pedały i dźwigienki przy kierownicy. Jak na segment B – udane auto.
Fiat Linea 1.4 T-Jet (120 KM) - Wdzięk turbo
Fiat miał szansę zmotoryzować polskie rodziny swoim jakże familijnym sedanem. Niestety, wraz z wielkością nadwozia zaproponował równie niemałą cenę. W efekcie auto można spotkać rzadko – najczęściej są to taksówki.
Na szczęście importer włoskiej marki uatrakcyjnił ofertę i dziś Linea nie jest już taka droga. A to daje możliwość wybrania groźnego konkurenta dla kosztującej prawie 60 tys. zł (wersja Elegance) Hondy City. Oto nasza recepta na włoskiego neutralizatora Hondy: weź Fiata Lineę 1.4 T-Jet w wersji Dynamic, zamów elektrycznie sterowane tylne szyby i tempomat, dodaj do tego kurtyny powietrzne i zaparkuj obok sąsiada, który właśnie kupił sobie nową Hondę City.
Pierwszą przewagę Fiata widać już na papierze – pod maską mamy o 20 KM więcej. Ale to nie wszystko. Dzięki turbodoładowaniu napęd Fiata jest elastyczniejszy, a przewaga mocy subiektywnie znacznie większa niż deklarowane 20 KM. To zasługa większego momentu obrotowego, który w Linei wynosi aż 205 Nm wobec zaledwie 127 Nm Hondy. W dodatku Fiat osiąga ten wynik przy 2500 obr./min, a Honda przy 4800 obr./min. W praktyce Honda ma dobre, ale nie sportowe osiągi, a Linea przy nieumiejętnym ruszaniu potrafi spalić gumy.
Fiat notuje również pewną przewagę w klimacie wnętrza – chociaż nie sprawia wrażenia japońskiej solidności, to tworzywa użyte do jego wykończenia są przyjemniejsze niż u konkurentki. Bardzo sympatyczne auto!
PODSUMOWANIE
Zarówno Fiat, jak i Honda bardzo chcą być kompaktami. Wydłużone płyty podłogowe samochodów klasy B zapewniają przyzwoitą przestronność i wielkie bagażniki, jednak harmonia prowadzenia i resorowania jest daleka od kompaktowych standardów. Plusy za solidność dla Hondy, minus za cenę: za prawie 60 tys. zł wybrałbym Fiata turbo.
red. M. Krasnodębski
Honda City jest bardzo droga i w przedziale cenowym narzuconym przez najbogatszą wersję napotkała znacznie mocniejszego rywala. W bezpośredniej konfrontacji z Fiatem napęd Hondy nie ma żadnych szans. Szkoda, że układ kierowniczy Linei nie pasuje do osiągów. Za tę astronomiczną cenę wybieram Fiata. 9 sekund do „setki” to jest coś!
red. Janusz Borkowski