W internecie krąży krótki film nagrany z ukrycia na stoisku Hyundaia podczas wrześniowego salonu frankfurckiego. Widać na nim, jak szef koncernu VW – Martin Winterkorn – dokładnie ogląda zaprezentowany właśnie koreański kompakt i… wyraźnie nie ma dobrego humoru!
Opublikowanie tego nagrania na pewno nie było po myśli PR-owców VW, ale podejrzewamy, że ich koledzy z Hyundaia wysłali im na pocieszenie kilka butelek dobrego wina. Sami pewnie otwierają szampana, mają bowiem powód do radości. Schodząca generacja i30 wciąż cieszy się popularnością, a nowa jest obiecująca. Już na pierwszy rzut oka widać, że Hyundai nareszcie zdecydował się dopracować detale we wnętrzu.
To czuć chociażby wtedy, gdy siedzi się na fotelach wykończonych skórą dobrej jakości. Plastiki kokpitu są przyjemne w dotyku, a przykryte skórzanym „daszkiem” czytelne zegary cieszą oko. W zależności od wersji, i30 może mieć wyposażenie seryjne obejmujące m.in.: reflektory ksenonowe, asystenta pasa ruchu czy kamerę cofania.
Podczas przejażdżki egzemplarzem przedprodukcyjnym mogliśmy się przekonać, na ile poważnie konkurencja powinna traktować kompaktowego Hyundaia. Co prawda, i30 komfortem nie dorównuje jeszcze najlepszym w tej klasie, ale trudno też oczekiwać, by „koreańczyk” od razu strącił z tronu prymusa.
W każdym razie podróż jest wygodna. Duże wrażenie zrobił na nas układ kierowniczy, gdyż doskonale wypełniał nasze polecenia. Nieprecyzyjny okazał się lewarek skrzyni. 1,6-litrowy diesel o mocy 125 KM charakteryzuje się wysoką kulturą pracy. Emisja CO2 wynosi 100 g/km.
PODSUMOWANIE - W Volkswagenie Golf VII właśnie otrzymuje końcowy szlif i niewykluczone, że w ostatniej chwili wprowadzane są zmiany „inspirowane” i30. Koreańskie auto pojawi się w salonach na wiosnę, a niemiecki konkurent – rok później. Kto chce jeździć klasowym prymusem, niech poczeka. Ci, którym zależy na funkcjonalnym, dobrze wykończonym i niedrogim aucie, czekać nie muszą.