Hybrydowe limuzyny takie jak Infiniti M35h, BMW ActiveHybrid 5 i Lexus GS 450h to propozycja raczej dla dobrze zarabiających niż oszczędnych kierowców. Na pewno są idealnymi środkami lokomocji dla indywidualistów, ponieważ takich samochodów w Polsce jeździ niewiele. A przecież kilka marek ma w ofercie auta z napędem spalinowo-elektrycznym.
Hybrydy moga być szybkie
W dodatku hybrydy, pomimo że kojarzą się z oszczędnymi, niekoniecznie dynamicznymi silnikami, wcale nie muszą być skromnymi, słabiutkimi wozidełkami. Niektóre z nich to mocne, luksusowe limuzyny. Właśnie takie jest testowane przez nas BMW ActiveHybrid 5 o mocy systemowej 340 koni mechanicznych. Podobną moc osiąga Lexus GS 450h, w którym 345 KM napędza tylne koła. Zaledwie mała literka „h” na końcu oznaczenia modelu świadczy o dużej pewności siebie marki należącej do koncernu Toyota. Nic dziwnego, przecież to ta firma wdrożyła auta hybrydowe do produkcji wielkoseryjnej.
Lexus od 20 lat próbuje wejść do europejskiej klasy biznes – na razie bez większych sukcesów. Jednak dotychczas Mercedes klasy E, BMW serii 5 i Audi A6 nie dawały japońskiemu konkurentowi nawet najmniejszej szansy. Ale oto stoi przed nami najnowszy Lexus GS, lepszy niż kiedykolwiek. Ma nową karoserię i wnętrze oraz ulepszony napęd hybrydowy.
Infiniti ma wysokie aspiracje
Trzecim zawodnikiem w naszym porównaniu jest ziomek Lexusa – Infiniti, przedstawiciel marki premium koncernu Nissana. Infiniti ma bardzo wysokie aspiracje. Świadczy o tym limuzyna M35h. Jej hybrydowy układ napędowy, osiągający moc aż 364 koni mechanicznych, wysoko stawia poprzeczkę konkurentom.
Wartość ta w przypadku takich aut to zawsze tak zwana moc systemowa, osiągana, gdy silniki benzynowy i elektryczny pracują jednocześnie z pełną mocą, dostępną przy znamionowych obrotach jednostki spalinowej. Natomiast maksymalna moc samego silnika elektrycznego to moc, jaką potrafi dostarczyć w pełni naładowany akumulator.
Hybryda musi być droga
BMW AcviveHybrid 5 ma 55 takich elektrycznych koni mechanicznych, Lexus GS 450h 65, a Infiniti M35h – 68. Wizualnie Lexusa wyróżnia charakterystyczna „twarz”. Pozostałe partie karoserii są jak zwykle eleganckie, ale anonimowe. Lexus GS 450h Elite tanie raczej nie jest (253 200 zł), ale – biorąc pod uwagę wyposażenie – to całkiem uczciwa cena. Na Infiniti M35h GT trzeba wyłożyć podobną sumę (255 926 zł), podczas gdy BMW ActiveHybrid 5 (od 294 500 zł) jest droższe.
Każda z testowanych hybryd jest bardzo ciężka – szczególnie BMW (1938 kilogramów). To jednak wcale nie przeszkadza im przyspieszać jak najprawdziwsze sportowe limuzyny. Elektryczne silniki wspomagają benzyniaki BMW i Infiniti przy niskich obrotach podczas dynamicznego przyspieszania. Ciąg niemieckiego turbodoładowanego sześciocylindrowca jest na niskich obrotach mocniejszy od pracującego z niższą kulturą wolnossącego V6 w Infiniti.
A co z Lexusem? Ciągle pozostaje w zasięgu wzroku, nawet jeśli dynamiką nie dorównuje rywalom. Jednak to jego układ napędowy pracuje najbardziej płynnie. Tylko Lexus ma bezstopniową skrzynię przekładniową – genialne urządzenie, które gwarantuje niezwykle subtelne przeniesienie napędu. Choć zapewne zabrzmi to dziwnie, w porównaniu z Lexusem ośmio- (BMW ActiveHybrid 5) i siedmiostopniowe (Infiniti M35h) „automaty” konkurentów pracują z niską kulturą. Szczególnie ten w Infiniti.
Wadą Lexusa GS 450h, wynikającą z koncepcji układu napędowego, jest wysoka prędkość obrotowa silnika podczas przyspieszania, co (mimo że motor raczej delikatnie mruczy niż hałasuje) wymaga przyzwyczajenia. Istotne zalety Lexusa to poczucie przestronności w kabinie oraz wysoka pozycja siedząca na miejscach tylnych. Prosty kokpit może się podobać, choć nie zawsze jest łatwy w obsłudze, a sterowanie funkcjami auta pokrętłem na wzór komputerowej myszki bywa denerwujące.
Luksusowa limuzyna musi być komfortowa
Za to doskonale zestrojone zawieszenie Lexusa GS robi bardzo pozytywne wrażenie podczas dynamicznej jazdy oraz na wymagających odcinkach dróg. Pomimo że jest dość twarde, nie przestaje być komfortowe, układ kierowniczy jest precyzyjny, a elektroniczne wsparcie ESP – dyskretne i skuteczne. Chociaż musimy zauważyć, że bardziej intuicyjna charakterystyka pedału hamulca mogłaby jeszcze wzmocnić dobre wrażenie. Może wtedy zmierzona droga hamowania nie byłaby tak długa i Lexus GS 450h wyprzedziłby BMW ActiveHybrid 5w części testu poświęconej osiągom.
W każdym razie już teraz „japończyk” bardzo zbliżył się do poziomu BMW. Pod względem komfortu niemiecka limuzyna nadal przewyższa japońską dzięki starannie zestrojonemu układowi jezdnemu. Jednak bawarska hybryda nigdy nie prowadzi się równie dynamicznie jak inne BMW serii 5. Kierowca odczuwa wysoką masę samochodu i w ten sposób kurczy się przewaga BMW nad Lexusem w zakresie dynamiki jazdy, choć w porównaniu z Infiniti ciągle pozostaje znaczna.
Infiniti prowadzi się gorzej
System ESP w M35h bardzo gwałtownie interweniuje. Za to układ kierowniczy tego auta jest mało komunikatywny, pedał hamulca podczas hamowania trudno wyczuwalny, a zawieszenie pracuje nerwowo. Odczucia z jazdy przypominają raczej podróż amerykańskim sedanem niż autem skrojonym pod europejskie wymagania.
Czy mocne hybrydowe limuzyny są ekonomiczne? W teście mieszanym okazało się, że wysiłek inżynierów włożony w opracowanie hybrydowego Infiniti (8,5 l/100 km), a przede wszystkim Lexusa (8,1 l/100 km), się opłacił. W przypadku BMW, które średnio zużyło 9,4 l/100 km, można mieć wątpliwości, czy wersja hybrydowa w ogóle ma sens. Cena bawarskiej limuzyny dodatkowo podsyca ten dylemat.
Lexus nas zaskoczył, ale nie doskonale dopracowanym hybrydowym układem napędowym (tego oczekiwaliśmy), lecz wyższą dynamiką jazdy. Szkoda, że w projekcie karoserii GS-a brakuje tego „czegoś”, co znajdujemy w drogim BMW, które ze względu na wysoką cenę musiało oddać palmę pierwszeństwa Lexusowi.
Napęd hybrydowy w BMW serii 5 nie daje prawie nic, za to jest przyczyną kilku słabości. W Infiniti znaleźliśmy rzeczy, które wymagają poprawy. Ta hybryda kusi przede wszystkim luksusowym wyposażeniem, którego poziom w połączeniu z atrakcyjną ceną pozwolił M35h zdobyć tyle punktów, ile uzyskał bawarski konkurent. Tak czy inaczej, w tym porównaniu nie było słabeuszy.