Seat nigdy nie należał do pionierskich producentów – zawsze korzystał ze wsparcia dużych firm. Dawniej były to konstrukcje Fiata, a odkąd marka należy do koncernu VW, źródła są różne. Hiszpański producent bierze to, co koncern matka z Wolfsburga da. Czasem są to gorsze kąski (np. stare Audi A4 jako Exeo), ale coraz częściej – lepsze. Obok Alhambry i Mii teraz pojawia się nowe Toledo. Zjeżdża z tych samych taśm, co Skoda Rapid.
Zobacz także
- Wiemy, jak jeździ nowy Seat Toledo
- Seat Toledo
- Zobacz więcej
To oferuje
Przede wszystkim sporo miejsca dla podróżnych i ich dobytku. 4,48 m to kawał samochodu i dobrze wykorzystanej przestrzeni. Wnętrze dorównuje wymiarami modelom klasy średniej, a kufer – klasy wyższej. Bagażnik mieści pokaźne 550 l, czyli niewiele mniej niż zabiera tradycyjnie bardzo pojemna Skoda Octavia. Kokpit prezentuje się estetycznie i funkcjonalnie. Nowe Toledo może wydawać się nudne już po 5 minutach, ale za to będzie się prezentować tak samo dobrze po 5 latach służby, np. jako... taksówka.
Tak jeździ
Fotele są wygodne, ale zawieszenie zostało dość sztywno zestrojone. Na naszych wciąż jeszcze dziurawych drogach można by sobie życzyć lepszego komfortu resorowania. Dynamiczne próby jazdy Toledo kończą się szybkim wpadaniem w podsterowność (przód wypada z zakrętu). Optymalnym napędem do niego wydaje się 105-konne TDI, które świetnie rozwija moc poniżej 2,5 tys. obr./min.
Tyle kosztuje
Spodziewamy się cen w okolicach 50 tys. zł. W Polsce auto będzie pewnie nieco droższe od siostrzanej Skody Rapid.