Renault bez Dacii? Dziś równie trudno sobie to wyobrazić jak francuskie śniadanie bez croissanta. Jednak Dacia dawno już przestała być tylko ubogą kuzynką – w ciągu ostatnich 18 miesięcy Rumuni osiągnęli naprawdę wysokie obroty i nieraz na ich cześć otwierano szampana w biurach zarządu w Paryżu.

Zupełnie się temu nie dziwimy – w tym roku zdarzało się bowiem, że Duster brylował na samym szczycie rankingów sprzedaży nowych aut we Francji. Jednak nie tylko Francuzi doceniają walory rumuńskiej marki. Szczyt popularności Dacii w Niemczech przypadł na rok 2009, kiedy to obowiązywała „szrotpremia”, czyli dopłata do kupna nowego samochodu w zamian za zezłomowanie starego. Była ona tak wysoka, że stanowiła prawie połowę ceny nowej Dacii.

W tamtym okresie sprzedano ponad 84 tys. sztuk rumuńskich aut. W tym roku będzie to prawdopodobnie już tylko 40 tys. Na naszym rynku marka nie weszła do pierwszej piętnastki – w tym przedziale cenowym wolimy kupować używane auta zachodnie niż nowe, niższej klasy, ale z gwarancją. Zwyczaje konsumpcyjne Polaków raczej się nie zmienią, Dacia planuje jednak w najbliższych latach poszerzyć swoją ofertę i być może niektóre nowości przyciągną do polskich salonów więcej klientów.

Strategia do 2017 roku zakłada debiut aż 9 modeli, z czego 7 powstanie na zupełnie nowej platformie. Ponieważ główny zakład Dacii w rumuńskim Pitesti pracuje na pełnych obrotach, firma zamierza rozbudować fabrykę w… Maroku. Dlaczego padło akurat na Afrykę? Z powodu kosztów produkcji – wynagrodzenie robotników jest tam niższe niż w Rumunii, a poza tym ta lokalizacja stanowi idealny „punkt wypadowy” do zdobywania nowych rynków na tamtym kontynencie.

W Tangerze od 2012 roku miałby być produkowany m.in. minivan Lodgy, prezentowany na zdjęciach poniżej. Drugim planowanym modelem jest lekkie auto dostawcze, nieco większe niż Renault Kangoo. Prawdopodobnie będzie się nazywać Popster. Łącznie z taśm montażowych marokańskiego zakładu miałoby zjeżdżać 170 tys. samochodów rocznie.

Bazą obu konstrukcji ma być wspomniana już nowa platforma. Jej główna zaleta to większe możliwości rozbudowy i modyfikacji przy niższych kosztach (zarówno produkcji, jak i przebudowy). Gérard Detourbet, który w koncernie jest odpowiedzialny za najmniejsze modele, zdradza nam pierwsze szczegóły tego projektu: „Dzięki nowej platformie pozwolimy sobie na więcej niż dotychczas. Auta będą mogły mieć długość od 3,5 do 4,7 m, czyli od segmentu A do limuzyny klasy średniej”. Na pytanie, jak zamierza jednocześnie podwyższyć jakość produkowanych aut, odpowiada: „Im prostszą zastosujemy technikę, tym mniej kłopotów będzie sprawiać produkcja”.

Dowiedzieliśmy się też, że Renault ma w planach produkcję pod własną marką supertaniego auta na rozwijające się rynki. Cena miałaby nie przekraczać ok. 2,5 tys. euro (segment cenowy Taty Nano). Dacia może zatem stracić pozycję budżetowej marki koncernu, ale jednocześnie podwyższyłoby to jej prestiż.

Wraz z nowymi modelami poznamy także odświeżoną stylistykę Dacii. Duster był pierwszym autem tej marki, które nie musiało się wstydzić swojego wyglądu. Śmiałe, masywne kształty zobaczymy także w Daciach nadchodzącej generacji. Laurens van der Acker, szef designu, tłumaczy: „Nie ma żadnego powodu, dla którego tanie samochody miałyby wyglądać tandetnie. Dlatego pojęcia wyznaczające nam kierunek tworzenia nowych projektów to: solidność, przestronność i rozsądek”.

Lodgy będzie odwzorowywać te cechy. Charakterystycznymi elementami stylistycznymi mają być: większe reflektory z „pewniejszym” spojrzeniem, grill z dwiema chromowanymi listwami i dużym logo, mocno zachodzące na boki tylne światła oraz szersze słupki C. W środku poprawi się przestronność, jakość tworzyw, a także wyposażenie.

Dacia intensywnie pracuje więc nad rozszerzeniem swojego menu i poprawą jakości potraw. Czy będą one smakowały klientom? Przekonamy się w najbliższych latach.

PODSUMOWANIE - Dacia idzie właściwą drogą – w dobie kryzysu skupia się na poszerzaniu swojej oferty i zamierza sprzedawać rozsądnie wycenione auta w tych klasach, w których inni producenci żądają za swoje samochody absurdalnych sum. Dobrym pomysłem jest też wspólna platforma dla całej palety modelowej, gdyż pozwoli to obniżyć koszty wdrażania nowości do produkcji. Tak od lat robią koncerny VW i GM.