Inżynierowie japońskiej marki nie ukrywali, że nowa Mazda ma być po prostu udoskonaloną wersją poprzedniczki, która od momentu premiery w 2005 roku sprzedała się w liczbie 500 tys. egzemplarzy, z czego 175 tys. aut trafiło do Europy. Choć rozstaw osi nowej „piątki” i poprzedniczki jest taki sam (2,75 m), to inne wymiary nieznacznie się zmieniły. Najwięcej urosła długość (+8 cm) i – choć wydaje się, że nowy model jest bardziej przysadzisty – także wysokość (+5 cm).
Pod względem stylistycznym Mazda będzie prekursorką nowego designu firmy Nagare-flow – przetłoczenia na bokach auta przypominają fale, jakie powstają na tafli wody, gdy coś do niej wrzucimy.
A jak się jeździ nową Mazdą? Poprawiono te elementy, na które skarżyli się użytkownicy dotychczasowego modelu, a więc wspomniane już drzwi czy obsługę komputera pokładowego. Zawieszenie zyskało twardsze nastawy, dzięki czemu auto stało się stabilniejsze, ale jak taki układ sprawdzi się na naszych drogach, pokażą testy. Do tego poprawiono precyzję układu kierowniczego, który jest teraz bardziej bezpośredni, jak na vana ze sportowymi aspiracjami przystało!
Nie do końca natomiast przekonał nas nowy 2-litrowy silnik z bezpośrednim wtryskiem benzyny DISI. Charakterystyka momentu obrotowego sprawia, że jeśli chcemy wykrzesać z motoru więcej dynamiki, to musimy trzymać się w górnych registrach prędkości obrotowych. Za to inżynierowie Mazdy obiecują o 13 proc. mniejsze średnie spalanie w stosunku do poprzedniego silnika 2.0 – auto ma zużywać średnio 6,9 l/100 km. Po części to zasługa systemu i-stop (Start/Stop).