Na polskich drogach kamper to rzadkość, ale jeszcze kilka lat temu takie auta praktycznie u nas nie istniały, teraz zaś widuje się je i to czasem z polskimi tablicami rejestracyjnymi. Trudno wprawdzie mówić o modzie na karawaning, ale rosnącą popularność takiej formy wypoczynku da się zauważyć. Kłopot w tym, że kamper ma to pojazd supeniszowy. Taki, na który wydajemy majątek (bo kampery są drogie) tylko po to, by korzystać z niego przez miesiąc w roku. Albo i krócej. Bez sensu, prawda? I tu pojawia się temat Volkswagena Californii i Mercedesa Marco Polo oraz ich różnych wariantów. Aut, w których można się przespać i ugotować posiłek, a jednocześnie mogą one służyć jako wóz do jazdy na co dzień. A nawet pełnić rolę małego dostawczaka.
Mercedes Marco Polo – salon, sypialnia i kuchnia w jednym
Można oczywiście zastanawiać się, czy coś, co służy do wszystkiego, nie jest przypadkiem do niczego? Krótko mówiąc, czy kupując Marco Polo nie wydajemy przypadkiem pieniędzy na kiepski kamper, który na dodatek nie sprawdzi się na co dzień. Może tak być, jeśli spodziewamy się cudów. Ale jeżeli to decyzja dobrze przemyślana – na pewno będziemy zadowoleni płacąc kolejne raty leasingowe. Taki samochód jak nasze testowe Marco Polo może dostarczyć sporo frajdy, bo to auto szczególne: nie tylko można w nim spać, ale dzięki zabudowie da się też ugotować posiłek, przechować bezpiecznie żywność w lodówce albo wziąć prysznic, o ile nie przeszkadza nam zimna woda i mycie się w miejscu publicznym – prysznic w Marco Polo podłącza się z tyłu, po uniesieniu pokrywy bagażnika. Nie ma kabiny ani nawet parawanu.
Bajerów jest zresztą jeszcze więcej, a najważniejszy z nich to miejsca do spania dla czterech osób: dwa na dole i dwa na górze. Te dolne niestety nie wyglądają na zbyt wygodne ze względu na łączenia między poszczególnymi segmentami siedzeń. Ich zmiana w leżankę jest jednak prosta. W naszym aucie wymaga to odpompowania – za pomocą dwóch przycisków – powietrza z oparć i siedzisk (znika w ten sposób ich profilowanie dające boczne podparcie) oraz – z użyciem kolejnych dwóch przycisków – rozłożenia do poziomu obu oparć. Aha, wcześniej trzeba jeszcze przesunąć maksymalnie do przodu całą, 2-osobową kanapę. I to chyba najtrudniejsze z wymienionych zadań, ponieważ ta ciężka konstrukcja z mozołem przesuwa się we wpuszczonych w podłogę szynach. Potrzeba do tego silnego chłopa. W sumie, w Mercedesie to trochę nie przystoi. Naprawdę nie dało się tego zrobić lepiej?
Mercedes Marco Polo – sypialnia jak na działce
Na dole niestety nie śpi się idealnie, bo doskwierają wspomniane łączenia między elementami siedzeń, a także z tylną półką, która wydłuża łóżko o kolejne kilkadziesiąt centymetrów. Przydałaby się jakaś nakładka albo cienki materac. Wygodniej jest na górze, gdzie mamy twardszą, ale za to płaską powierzchnię. Jak uzyskać do niej dostęp? W Marco Polo to bardzo proste. Wystarczy włączyć zapłon i z poziomu komputera sterującego turystycznymi funkcjami auta wybrać opcję podnoszenia dachu. Naciskamy odpowiedni przycisk, czekamy kilkanaście sekund i już: mamy do dyspozycji dodatkową przestrzeń do spania, i to wraz z umieszczonymi na górze dwiema lampkami oraz gniazdem USB do ładowania telefonu lub innych urządzeń. W dzień też zresztą warto korzystać z podnoszonego dachu – płytę łóżka można bowiem unieść i zaczepić ją na uchwytach tak, że mamy do dyspozycji o wiele wyższe wnętrze. Prosty i dobry pomysł.
Inne przydatne rozwiązania zastosowane w Marco Polo to m.in. rozkładany stolik, czy też obracane przednie fotele, dzięki którym można w kilkadziesiąt sekund wnętrze turystycznej klasy V przekształcić w wygodny salon dla czterech osób. Doskonała sprawa na deszczowy dzień, by zjeść posiłek, czy pograć w brydża. Obok wspomnianej lodówki, kuchenki i umywalki mamy też mnóstwo szafek i szufladek – na sztućce, talerze, ubrania i co tam jeszcze wymyślimy. W sumie, trochę jak na kabinowej żaglówce. Tyle że w Marco Polo dominuje nowoczesny design, a nie marynistyczny – z półeczkami i dużą ilością drewna.
Mercedes Marco Polo – jeździ szybko, jest wygodny
Nie da się ukryć, że nasze Marco Polo jest jednym z droższych wariantów tego samochodu. Pod maską ma silnik diesla o mocy 190 KM współpracujący z 7-biegowym automatem. Na dodatek mamy do dyspozycji napęd 4x4. To wersja idealna i na długie podróże, i do jazdy po bezdrożach. Na trasie auto łatwo rozpędza się do prędkości autostradowych, nie sprawia też problemów z szybkim zwiększaniem prędkości – na przykład na czas wyprzedzania. Trudno mieć w tym względzie jakiekolwiek zastrzeżenia. A bezdroża? Oczywiście nie możemy przesadzić. To w końcu nie jest terenówka. Z drugiej strony, napęd na cztery koła ułatwia dojazd w pobliże plaży, czy przejazd leśnym duktem na zaciszną polanę – tam, gdzie to dozwolone.
A zdaniem przedstawicieli Mercedesa takie samochody jak Marco Polo kupowane są przede wszystkim przez ludzi aktywnych. Oczywiście, można teraz użyć sarkazmu i dodać, że według producentów w zasadzie wszystkie modele są dla młodych i aktywnych. Jakoś nikt nie chwali się, że pokazuje właśnie wóz dla zasiedziałych emerytów. Tyle że akurat Marco Polo to faktycznie dobry środek transportu dla uprawiających sporty – można wyjechać na surfing, przenocować w pobliżu plaży. Można wziąć ze sobą rowery w ciekawe miejsce i mieć mobilną bazę wypadową. Pomysłów nie zabraknie.
Mercedes Marco Polo – warto go kupić?
Jeśli ktoś chciałby mieć kampera i spodziewa się, że Marco Polo dobrze się sprawdzi w takiej roli, to lepiej niech od razu pojedzie do sprzedawcy prawdziwych samochodów tego rodzaju. Marco Polo jako pełnowartościowy kamper będzie wielkim rozczarowaniem, bo choć jest autem uniwersalnym, to podczas długiej podróży nie sprawdzi się – choćby ze względu na brak toalety i prysznica w samej kabinie. Jest za to świetnym samochodem, w którym można przenocować okazjonalnie albo wybrać się nim na weekend w ciekawe miejsce, nie obawiając się braku miejsc w hotelach. A na co dzień Marco Polo całkiem zwinnie porusza się po mieście. Tyle że wersja z zabudową, choć bajerancka, niestety nie jest zbyt praktyczna, gdy chcemy traktować Mercedesa jak zwykły samochód. Wówczas tylko przeszkadza i ogranicza liczbę miejsc w kabinie do zaledwie czterech – niewielu jak na tak duży samochód. Na szczęście jest alternatywa w postaci wariantu bez zabudowy – to taka mobilna noclegownia.
Mercedes V 250 4Matic Marco Polo – dane techniczne:
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 2143 cm3, R4, turbodiesel |
Moc | 190 KM przy 3800 obr./min |
Moment obrotowy | 440 Nm przy 1400-2400 obr./min |
Skrzynia biegów i napęd | 7-biegowy automat, napęd 4x4 |
Prędkość maksymalna | 199 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 11,9 s |
Średnie zużycie paliwa | 6,7 l/100 km (producent) |
Masa własna | 2490 kg |
Cena | od 250 761 zł |
Marco Polo w pełnej krasie - wraz z opcjonalnymi rozkładanym dachem i zestawem turystycznym obejmującym stolik i krzesełka.
Przydatne na kempingu: podłączenie prądu i wlew wody. Zawór do opróźniania zbiornika brudnej wody znqjduje się od spodu.
Zakrzywiony dach sprawia, że pojemnik na zwinięty dach nie wygląda zbyt atrakcyjnie.
Nowoczesny kokpit jak z klasy V. Wygląda bardzo dobrze i zrobiony jest z wysokiej klasy materiałów.
Automat to świetnie rozwiążanie w vanie. Niesamowity komfort podróżowania.
Centralka sterowania funkcjami turystycznymi: lodówką i dachem. Tu sprawdzimy też poziom naładowania akumulatora oraz stopień napełnienia zbiorników na czystą i brudną wodę.
Pomiar prądu akumulatora - w Marco Polo są dwa. Jeden przypisany do silnika, drugi do kabiny.
Gaz i woda - nie potrzeba nic więcej, by przygotować posiłek. Oprócz składników i naczyń oczywiście.
Lodówka potrafi nawet zamrażać - temperaturę chłodzenia ustawiamy z poziomu komputera.
Łóżko na dole mogłoby być wygodniejsze.
Na górze śpi się świetnie.
Mamy tu nawet diodowe lampki do czytania.
A na dole wszelkie możliwe złącza - do zapalniczki albo 230 V.
Marco Polo to niestety auto tylko 4-miejscowe - przez zabudowę.