Lubiłem Viano, a także osobowe wersje poprzedniego Vito. To całkiem dobre auta, jednak wsiadając do Viano, doskonale rozpoznawałem jego pochodzenie. To ten sam kokpit, który znajduje się przed gościem, który wiezie worki z cementem na budowę. Ten sam, z którego korzysta facet z ekipy montującej kuchenne meble. Takie zestawienie nie pasowało ludziom, którzy chcieli mieć dużego vana, ale nie cieszyły ich porównania z popularnymi „dostawczakami”. Dlatego w obecnej generacji Mercedes zdecydowanie zerwał więzi z Vito. W ten sposób powstała klasa V, która w odpowiednio wyposażonej wersji może uchodzić za klasę S wśród vanów.
Jednym z ciekawszych wariantów klasy V z punktu widzenia kompromisu między oszczędnością a osiągami jest ten z oznaczeniem 250d. Pod maską ma 2,1-litrowego diesla, który dysponuje mocą 190 KM. Niby nie jest to tak dużo, jak na auto o sporych gabarytach, dużej masie, zdolne do przewożenia ośmiu osób, ale w tym przypadku najważniejszy jest moment obrotowy równy 440 Nm i dostępne niemal od ruszenia. To dzięki niemu nawet z ośmioma osobami na pokładzie i stertą bagaży można jeszcze sprawnie wyprzedzać i bez problemów rozpędzać się nawet przy prędkościach rzędu 140 km/h. Oczywiście, gdy wieziemy na pokładzie około tony ładunku, nie możemy liczyć na spalanie rzędu 7 l/100 km, do czego klasa V jest zdolna bez dużego obciążenia. Jeśli jeździmy z kompletem pasażerów, apetyt 2,1-litrowego diesla rośnie do 10 l/100 km i może nawet tę wartość przekroczyć, jeśli będziemy wciskać gaz bez żadnych kompromisów.
Największe wrażenie robi jednak wyposażenie klasy V, które – bez przesady – może odpowiadać najbardziej luksusowym Mercedesom. Są tu dodatki, których nie znajdziemy na listach wyposażenia vanów Forda lub Volkswagena. Spójrzmy choćby na detale. Mamy tu dźwignię wyboru trybu pracy automatu wziętą wprost z klasy S, mamy też duży ekran systemu multimedialnego przeniesiony z limuzyn Mercedesa, mamy też wykończenie wokół zegarów na poziomie co najmniej klasy C oraz system sterowania pokładową elektroniką z touchpadem i wygodnym pokrętłem.
Problem w tym, że w miarę kompletowania dodatkowego wyposażenia klasy V jej cena rośnie niczym licznik polskiego długu narodowego. Koszt wyjściowy wersji V 250d? To i tak niemałe 188,6 tys. zł. Nasz egzemplarz miał jedna cenę w okolicach 300 tys. zł. Najwięcej, ponad 16 tys. zł, kosztuje przy tym pakiet AMG, dzięki któremu klasa V po prostu... wygląda lepiej, m.in. dzięki 19-calowym kołom. Kosztowne jest też zbudowanie dobrego systemu audio i video. Owszem, zachwyca mnie szybko działająca nawigacja, dość przejrzysty interfejs, mnogość funkcji, a także to, że na pokładzie mam tuner TV, głośniki firmy Burmester oraz – choć to akurat w czasach wszechobecnych pendrive'ów nie jest niezbędny element – zmieniarkę DVD. Tyle że za wszystkie te przyjemności zapłacimy ponad 21 tys. zł. Hmmm.... może lepiej korzystać ze smartfona i pogodzić się z dźwiękiem z podstawowego zestawu głośników?
Takich dodatków sprawiających, że nasza klasa V robi ogromne wrażenie, jest więcej. To wielki, otwierany, szklany dach, wygodne siedzenia z wentylacją (i to we wszystkich trzech rzędach!), czy też automatyczna klimatyzacja z ogrzewaniem postojowym. Albo elektrycznie otwierane drzwi boczne, a nawet sprytnie ukryta w podłokietniku lodówka. I to nie taka, jaką spotykamy w wielu samochodach. Ta lodówka naprawdę mrozi! I kosztuje tyle, co najbardziej wypasiona lodówka stacjonarna z automatem do lodu, wielką zamrażarką i telewizorem wbudowanym w jej drzwi. Cóż, tanio już było.
To właśnie wysoka cena klasy V sprawia, że samochód ten – choć naprawdę znakomity – na pewno nie trafi na listę najpopularniejszych rodzinnych vanów. Zainteresują się nim raczej duże korporacje chcące mieć na stanie wygodną salonkę dla menedżerów z najwyższych pięter. Albo dobre hotele, które chciałyby dowozić gości z lotniska w komfortowych warunkach. Nikt inny nie kupi klasy V, mając w odwodzie tańsze, równie funkcjonalne, choć mniejsze minivany, choćby pokroju Sharana lub Galaxy.
Mercedes V 250d – dane techniczne
Silnik: 2143 cm3, turbodiesel, 190 KM przy 3800 obr./min, 440 Nm przy 1400 obr./min, skrzynia automatyczna 7-biegowa, napęd na tył, spalanie: 6 l/100 km, cena: od 188 600 zł