Historia pokazuje, że skojarzenie Porsche z Beetlem to wcale nie przypadek. Oto w 1934 roku nikt inny jak Ferdinand Porsche spisał swoje Exposé dotyczące budowy niemieckiego samochodu dla ludu i wcielił swoje zamierzenia w życie. Dzisiejszy Beetle upodabnia się zewnętrznie do swojego szybszego brata, między innymi dzięki sportowemu kształtowi i tylnemu spojlerowi. Dzięki czemu zwraca na siebie uwagę na ulicach, co przecież jest niezwykle istotne dla samochodu firmowego. Przy naprawdę ładnym i wcale niebanalnym designie zewnętrznym wiele można było oczekiwać po wnętrzu pojazdu. Projektanci Volkswagena mieli do wyboru dwie drogi: napakować auto mnóstwem ciekawych gadżetów i nietypowych rozwiązań lub uczynić samochód eleganckim, by nie przypominał "święcącej choinki" dla nastolatków. Wybrali to drugie rozwiązanie, choć na przykład w przypadku lakieru czerwonego nie brakuje w środku auta elementów w tym kolorze. To ostatnie rozwiązanie jednak jakoś nie konweniuje z całością, więc mimo wcześniejszych wątpliwości, wolę stonowaną, ciemniejszą opcję.

Beetle to nie jest więc auto młodych yuppie chcących popisywać się na ulicach. Nie razi też tandetą - to po prostu Volkswagen z "krwi i jakości", a raczej metalu i plastiku, choć tworzywa ma naprawdę dobrej jakości. W dodatku ten silnik. Dwulitrowy benzyniak o mocy 200 KM pokazuje sportowy pazur.

Wyposażony jest w skrzynię automatyczną DSG i autentycznie ten "automat" mi się podoba. Osoby znające moje "uczucia" do przekładni niemanualnych pewnie czytając ten tekst otwierają oczy ze zdumienia, lecz w przypadku Volkswagena przechodzę na "drugą stronę mocy". Mimo dwóch drzwi (plus bagażnik) pasażerowie mają sporo miejsca w środku, zarówno z przodu jak i z tyłu. Warto zwrócić uwagę na wygodne siedzenia i wcale nie tak mały bagażnik. Wnętrze, jak już wspomniałem, to "typowy Volkswagen".

Pojazd dostępny jest w trzech wersjach wyposażenia: Beetle, Design i najbardziej efektownej Sport. Podstawowa Beetle zawiera między innymi lakierowane zderzaki, klamki i boczne listwy ochronne w kolorze czarnym, trzy uchwyty na kubki, funkcję ułatwiającą wsiadanie Easy Entry, chromowane obramowanie dźwigni zmiany biegów i uchwytów na kubki, dzieloną i składaną tylną kanapę, asystenta podjazdu na wzniesienie, komputer pokładowy, radio z odtwarzaczem RCD 310 z 8 głośnikami, elektromechaniczne i zależne od prędkości wspomaganie układu kierowniczego, tempomat, klimatyzację oraz ESP.

I na koniec ciekawostka. Polacy, jeśli wyrażą takie życzenie, nie muszą mieć napisane na samochodzie oficjalną nazwę modelu Beetle, tylko polską Garbus.