Kiedy Mitsubishi Outlander został zaprezentowany oficjalnie, a było to podczas tegorocznego salonu samochodowego w Genewie, reakcje dziennikarzy i opinii publicznej były skrajne, ale z przewagą tych rozczarowanych zbyt spokojnym wyglądem popularnego SUV-a. Czy zmiana stylistyki o 180 stopni, w stosunku do drapieżnego modelu drugiej generacji, szczególnie w wersji po face liftingu, jest dobrym posunięciem? Jak zwykle pokażą to wyniki sprzedaży.

A jeśli o tych mowa, to od momentu wprowadzenia pierwszego Outlandera na rynek, Mitsubishi zdobyło niemal 1 mln klientów, i jak głosił komunikat zaprezentowany podczas oficjalnej polskiej premiery, są to zadowoleni klienci. Miałem okazję przekonać się o wadach i zaletach nowego Mitsubishi Outlandera podczas zorganizowanej nieopodal Warszawy prezentacji prasowej.

Choć ze względu na ograniczony czas i duże zainteresowanie jazdami otrzymałem egzemplarz na krótką przejażdżkę, to wystarczyło, żebym wyrobił sobie zdanie na temat japońskiej nowości.

W momencie pierwszego zetknięcia się z japońskim SUV-em na targach genewskich pomyślałem, że Mitsubishi zrobiło właśnie stylistyczny krok w tył, żeby nie powiedzieć strzał w stopę. I z tą myślą żyłem aż do teraz, kiedy usiadłem w wygodnym fotelu, uruchomiłem silnik i pognałem w rzęsistym deszczu jesiennego popołudnia, żeby poczuć możliwości auta oraz oczywiście udokumentować jazdę krótką sesją zdjęciową.

I właśnie podczas "ostrzeliwania" Outlandera obiektywem aparatu fotograficznego doznałem olśnienia, które zmieniło moje postrzeganie tego "brzydkiego SUV-iątka". Zupełnie jak w znanej bajce, SUV Mitsubishi wyrósł przed moimi oczami na pięknego łabędzia... No dobrze, z tym pięknym trochę przesadziłem, bo wciąż nie mogę się przekonać do wyglądu tyłu, ale design przodu już do mnie przemówił.

Jak podaje producent, stylistyka samochodu została w dużej mierze podporządkowana zwiększeniu sztywności nadwozia oraz zmniejszeniu zarówno masy, jak i oporów aerodynamicznych. Wszystko udało się z nawiązką, bo nowy model jest o 100 kg lżejszy i o 7 proc. bardziej opływowy, niż Outlander II. To wszystko wpłynęło na diametralną zmianę wyglądu.

Ale co tam wygląd. Dla kierowcy najważniejsze jest przecież to, jak samochód jeździ i jak prezentuje się w środku, bo tu spędza on najwięcej czasu. A z tym jest całkiem dobrze. Trzecia generacja Outlandera powstała co prawda na płycie "dwójki", ale konstruktorom udało się wygospodarować nieco więcej miejsca, a trzeci rząd siedzeń, choć wciąż nadaje się tylko dla dzieci i na bardzo krótkie podróże dla niewyrośniętych dorosłych, można nazwać funkcjonalnym. Z tyłu, w drugim rzędzie, wygodnie zasiądą trzy dorosłe osoby o ponadprzeciętnym wzroście, podobnie jak z przodu, gdzie kierowca i pasażer nie będą narzekali na ciasnotę. Fotele są komfortowe, choć dosyć twarde i mają niedostateczne trzymanie boczne.

Miejsce pracy kierowcy zmieniło się w stosunku do poprzednika. Deska rozdzielcza jest całkiem inaczej zaprojektowana i bardzo funkcjonalna, choć do obsługi komputera pokładowego można mieć zastrzeżenia. Zegary są czytelne, a między nimi pojawił się wyraźny wyświetlacz. W bogatszych wersjach wyposażenia na środkowej konsoli, w miejscu radioodtwarzacza znajdziemy z kolei duży dotykowy ekran nawigacji.

Ciekawym zabiegiem stylistycznym jest niesymetryczne ustawienie środkowych i zewnętrznych kratek nawiewu. Ale na tym w zasadzie koniec ekstrawagancji. Konstruktorom przyświecała najwyraźniej myśl, że ma być nie tyle ekstrawagancko, co praktycznie. I to zadanie nowy Outlander wydaje się spełniać z nawiązką. Świadczy o tym także przepastny bagażnik mieszczący aż 591 litrów i liczne schowki i półeczki. Dodatkowo, w najbogatszej wersji dostaniemy elektrycznie podnoszoną i opuszczaną tylną klapę, co w przypadku deszczowej pogody okazuje się nieocenionym gadżetem.

Jeśli jesteśmy przy rozwiązaniach technicznych, to nowy Outlander może pochwalić się bogatą ofertą w dziedzinie systemów poprawiających bezpieczeństwo. Bez zagłębiania się w szczegóły powiem, że na pokładzie japońskiego SUV-a znaleźć można układy znane do niedawna wyłącznie z aut luksusowych, jak choćby adaptacyjny tempomat czy system zapobiegający kolizjom czołowym, a także system ostrzegania przed opuszczeniem pasa ruchu i kilka innych.

Mitsubishi Outlander jest u nas dostępny w dwóch wersjach silnikowych, a w przyszłym roku dołączy do nich oszczędna hybryda. Na razie mamy do wyboru 2-litrową benzynę o mocy 150 KM i 195 Nm momentu obrotowego, pozwalającą na osiągnięcie "setki" po 10,6 s oraz 2,2-litrowego diesla o mocy 150 KM i maksymalnym momencie obrotowym 380 Nm, co pozwala na rozpędzenie auta do 100 km/h w 9,7 s.

Do jazdy testowej otrzymałem samochód napędzany silnikiem Diesla, współpracującym z 6-stopniową manualną skrzynią biegów. To połączenie przypadło mi do gustu, choć bardzo krótkie przełożenie "jedynki" wymaga przyzwyczajenia. Samochód, mimo mocy mniejszej o 27 KM w porównaniu do poprzednika, przyspiesza bardzo żwawo i równie dynamicznie pozwala wyprzedzać wolniejsze auta. To w dużej mierze zasługa mniejszej masy i niższych oporów powietrza.

Nowy Mitsubishi Outlander, oprócz wersji z napędem na przednią oś, dostępnej wyłącznie z silnikiem benzynowym, jest też dostępny z unowocześnioną wersją opracowanego przez Mitsubishi systemu Multi-Select, znanego z poprzedniego modelu.

Kierowca ma do wyboru trzy tryby - 4WD ECO, który zapewnia napęd przedniej osi, obniżając spalanie paliwa i dołącza tylną, kiedy wykryty zostanie uślizg przednich kół, 4WD AUTO, który ma zapewnić dobrą trakcję na większości dróg, a szczególnie na nawierzchni o zmniejszonej przyczepności oraz 4WD LOCK, będący trybem maksymalnej przyczepności kół, pozwalający wykorzystać wszystkie zalety napędu na cztery koła.

Choć podczas krótkiej jazdy nie było czasu na wjazd w prawdziwy teren, co zresztą nie jest przeznaczeniem tego typu samochodów, udało się sprawdzić działanie napędu na odcinku piaszczystej nawierzchni. Przy wyłączeniu systemu ESP, mimo gwałtownego ruszenia z miejsca na luźnym podłożu, tylna oś natychmiast wsparła przednią i Outlander wystrzelił do przodu "mieląc" przez chwilę wszystkimi czterema kołami. Taki szybko reagujący układ 4WD pozwoli na bezpieczną jazdę po zaśnieżonych drogach czy na mokrej kostce.

Jeszcze dwa słowa o zawieszeniu, które nowy Outlander odziedziczył, z niewielkimi usprawnieniami, po starszym bracie. Z przodu na podwójnej ramie pomocniczej oparto kolumny McPhersona ze sprężynami śrubowymi i stabilizatorami przechyłów, natomiast z tyłu użyto wielowahaczowego zawieszenia ze sprężynami i stabilizatorami. Mimo raczej sztywnego ustawienia auto sprawnie połyka dziury i nierówności, dobrze radzi sobie na nieutwardzonych szlakach, a przy większych prędkościach jest stabilne i zachowuje się neutralnie.

Jak prezentują się ceny nowego SUV-a Mitsubishi? Outlander z napędem na przednią oś jest dostępny wyłącznie z jednostką benzynową i w tej wersji kosztuje od 98 990 zł. Znajdziemy tam komplet poduszek powietrznych, włącznie z kolanową, ABS z szeregiem systemów wspierających, automatyczna klimatyzację z nawiewem na tylny rząd siedzeń, tempomat, centralny zamek z pilotem czy radio z CD i 6 głośnikami.

Najtańsza opcja 4WD z silnikiem benzynowym kosztuje od 115 190 zł, natomiast podstawowy diesel 4WD to kwestia 145 590 zł.

Czy nowy Mitsubishi Outlander powtórzy sukces poprzednika, który w pewnym momencie był najchętniej kupowanym SUV-em w Polsce? Ma do tego pełne predyspozycje. Jest praktyczny, nowoczesny i dopracowany, a jego cena nie jest ani specjalnie niska, ani też zbyt wygórowana. A jeśli komuś przeszkadza wygląd auta, to być może wystarczy krótka przejażdżka, żeby docenić "piękne wnętrze" jakim dysponuje Outlander.  Kto wie, może nawet "brzydkie SUV-iątko" zmieni się wtedy w pięknego SUV-a?