"206" została po raz pierwszy zaprezentowana w lecie 1998 roku, Clio kilka miesięcy wcześniej na salonie genewskim (na czerwiec zapowiadany jest już model po liftingu).
Na zewnątrz ich "bardziej arystokratyczne" pochodzenie zdradzają felgi aluminiowe z szerokimi oponami i nisko osadzone światła przeciwmgielne. Poza tymi detalami nic nie sugeruje, że są to pojazdy wyposażone w mocne jednostki napędowe.
Żadnych spoilerów, poszerzonych błotników, znaczków informujących o pojemności silnika czy innych niekoniecznych, upiększających drobiazgów.Dopiero, gdy zajrzymy do ich wnętrz, wówczas wiemy, że nie mamy do czynienia ze zwykłymi 1,0-litrowymi wersjami.
Bogate "maluchy"
Kierownica obszyta skórą, sportowo wyprofilowane fotele, imitacja aluminium na panelu centralnym, ciekłokrystaliczny wyświetlacz klimatyzacji automatycznej, wskaźnik temperatury oleju oraz fabryczny radioodtwarzacz CD - to rzeczy, którymi chce nas przekonać do siebie mały Peugeot.
W Clio wnętrze tylko nieznacznie odbiega od standardów zawartych w "206". Tu także znajdziemy świetnie wyprofilowane fotele pokryte na boczkach skórą, skórzane koło kierownicy. Na próżno będziemy jednak szukać wskaźnika temperatury oleju, ale Clio wyróżnia się za to białymi tarczami zegarów i komputerem pokładowym.
Posiada także klimatyzację, z tym że jest ona "tylko" manualna. W testowanym Renault zamontowano również fabryczny radioodtwarzacz z wygodnym dżojstikiem sterowania umieszczonym po prawej stronie kierownicy.
W obydwu autach kierowcy testowi chwalili ergonomię wnętrza. Fotele o doskonałym trzymaniu, regulowane w trzech płaszczyznach, pionowa regulacja kolumny kierowniczej, a także wystarczająca ilość miejsca z przodu - to wygoda i przede wszystkim bezpieczeństwo jazdy.
Jeśli mowa o bezpieczeństwie, to trzeba przyznać, że w obydwu autach stoi ono na wysokim poziomie: cztery airbagi i ABS.Przy takim stosunku masy do mocy przydałaby się także kontrola trakcji, jednak żaden z konkurentów w tej wersji silnikowej nie daje możliwości otrzymania takiej opcji nawet za dopłatą.
Te "maluchy" w założeniach projektowane były jako małe auta do użytku miejskiego. Nie należy więc spodziewać się nadzwyczajnych możliwości transportu pasażerów na tylnych fotelach.
Wsiadanie ułatwiałaby dodatkowa para tylnych drzwi, ale kłóciłoby się to trochę ze sportowymi aspiracjami aut. W obydwu przypadkach ilość miejsca jak na tę klasę jest zadowalająca.
Nie polecamy jednak korzystania z tylnej kanapy trojgu dorosłym osobom - na krótkich miejskich dystansach będzie to po prostu mało komfortowe, dłuższe trasy z kompletem pasażerów będą musiały być przerywane częstymi krótkimi postojami na rozprostowanie nóg.
Problemy zaczynają się także, gdy podróżni zabiorą ze sobą bagaże
Musimy pamiętać, że są to małe samochody. Clio oferuje 255-litrową przestrzeń bagażnika, Peugeot o 10 litrów mniejszą. Za to gdy zaplanujemy urlop tylko we dwoje, wówczas możliwości bagażnika (po rozłożeniu oparć tylnych) są większe w Peugeocie - 1130 litrów, Clio dysponuje 1037 litrami.
Łeb w łeb 110 koni mechanicznych to bądź co bądź całkiem duża moc w tej klasie. A jeśli weźmiemy pod uwagę, że samochody ważą około jednej tony, to może oznaczać tylko jedno - doskonałe osiągi. Ta sama moc i masa sugerowałyby, że w wyścigu spod świateł oba auta powinny iść łeb w łeb.
Czy tak jest w rzeczywistości? Prawie tak, ale...
Przyspieszenia do "setki" wynoszą odpowiednio w Peugeocie i Renault: 9,9 i 9,6 s - czyli niemal identycznie. Podobnie moc maksymalna 110 KM uzyskiwana jest w obu silnikach przy 5750 obr./min.
Różnice pojawiają się przy tej prędkości obrotowej silnika, przy której uzyskiwany jest maksymalny moment obrotowy: 147 Nm przy 4000 obr./min (206) i 148 Nm przy 3750 obr./min (Clio). I te drobne różnice w momencie obrotowym nabierają znaczenia. Subiektywnie odczuwalne są one zwłaszcza przy wyprzedzaniu.
Lepszą reakcją na zmianę położenia pedału gazu odznacza się testowane Clio. Nie bez znaczenia jest także zestopniowanie przekładni - w Peugeocie są one dłuższe, co powoduje spadek dynamiki, ale też daje mniejsze zużycie paliwa.
Według danych producenta Clio osiąga mniejsząprędkość maksymalną 195 km/h, "206" - 200 km/h. My mieliśmy okazję sprawdzenia Clio na niemieckich autostradach, gdzie osiągnięcie prędkości licznikowej 200 km/h nie sprawiało większych trudności.
Świetnie przyspieszają, dają ogromną radość z jazdy, ale ktoś się może zapytać: jakim kosztem?
Według danych fabrycznych Clio powinno spalać średnio 7,2 l/100 km. Ponieważ testowany egzemplarz był w redakcji na teście długodystansowym, mieliśmy okazję dogłębnego sprawdzenia spalania.
Podczas testu średnio wyniosło ono 7,8 l/100 km. Peugeota 206 testowaliśmy znacznie krócej i podczas jazd auto średnio spalało nam 7,5 l/100 km.Od jednostek silnikowych o sportowym zacięciu można byłoby spodziewać się trochę rasowego dźwięku.
Clio nie wyróżnia się na tym polu z tłumu - dźwięk silnika jest "ugrzeczniony" i nie daje poznać, że pod maską "siedzi diabeł". Trochę lepiej wypada "206" - odpowiednio dobrany wydech ma basowy pomruk w górnym zakresie obrotów.
Dźwięk jest niezbyt agresywny i nawet osoby, które nie lubią tego typu "dodatków", nie będą się czuły osaczone. U obydwu konkurentów w kabinie jest cicho do 130 km/h. Jeśli chcemy podróżować szybciej, musimy się liczyć ze zwiększonym hałasem płynącym z jednostki napędowej.
Inną stroną medalu są szumy opływowe nadwozia - mimo aerodynamicznych sylwetek w obu autach przy dużych prędkościach są one wyraźnie słyszalne.Testowe egzemplarze napędzane są na przednią oś i wyposażone w manualne, pięciobiegowe skrzynie biegów.
Wybór przełożeń zarówno w Clio, jak i w "206" odbywa się lekko i precyzyjnie. Tak jak wcześniej sygnalizowaliśmy, w aucie spod znaku lwa przełożenia są nieco za długie.
Sportowy duch
Rywalizacja bardzo ostra. Może znacznie poróżni je zawieszenie. Konstrukcje zawieszeń przednich osisą identyczne: kolumny McPhersona, trójkątne wahacze poprzeczne, stabilizator.
Różnice pojawiają się z tyłu. "206" zawieszona jest na wahaczach wzdłużnych z drążkami skrętnymi, Clio zaś zaopatrzone jest w tylną belkę skrętną.W praktyce Renault wydaje się być dużo twardsze. Bardziej komfortowa jest "206".
Obydwa auta doskonale się prowadzi, zwłaszcza ogromną radość sprawia szybka jazda po zakrętach. Przy zastosowanym szerokim ogumieniu świetnie się trzymają drogi, z tym że Peugeot jest bardziej podatny na uślizg kół tylnych, szczególnie przy zmianie obciążenia (tzn. gwałtownym zdjęciu nogi z gazu w zakręcie).
Twardziej zestrojone Clio ma jednak duże trudności w momencie, gdy na jezdni pojawią się koleiny. Pomimo zastosowanego wspomagania utrzymanie auta w ryzach wymaga skupienia i sporej siły w rękach.
Diabelskie i drogie
Przyjemność z podróżowania 110-konnymi "maluchami" kosztuje sporo. Peugeot w wersji XS zawiera w wyposażeniu seryjnym airbag kierowcy, wspomaganie układu kierowniczego, centralny zamek z pilotem, elektrycznie sterowane szyby i lusterka, światła przeciwmgielne, regulowany na wysokość fotel kierowcy i kosztuje 48 800 zł.
Clio zaś jest dużo bogatsze, gdyż w standardzie posiada dodatkowo airbag pasażera, ABS i felgi, tapicerkę skórzano-materiałową, ale kosztuje już55 300 zł. Do testu otrzymaliśmy obydwa auta bardzo dobrze wyposażone, postaramy się więc jej porównać.
Jeżeli do ceny wersji podstawowej XS w Peugeocie doliczymy koszt zakupu ABS (2210 zł), lakier metalizowany (1235 zł), airbag pasażera (875 zł) i poduszki boczne (1170 zł), klimatyzację automatyczną (4875 zł), felgi aluminiowe (1550 zł), tapicerkę skórzaną (4550 zł), radioodtwarzacz CD z RDS-em (1820 zł), wówczas pozostawić w salonie musimy dodatkowo 18 285 zł, co daje w sumie 67 085 zł.
Testowane Clio oprócz wyposażenia seryjnego zaopatrzone było w opcje: lakier metaliczny (1170 zł), radioodtwarzacz z RDS-em (1690 zł), klimatyzację (4600 zł), boczne poduszki powietrzne (1940 zł). Łączny koszt opcji w Clio wyniósł 9400 zł, co po dodaniu do ceny wersji podstawowej daje kwotę 64 700 złotych.
Warunki gwarancji w obu autach wyglądają identycznie - gwarancja mechaniczna wynosi jeden rok. Peugeot i Renault gwarantują swoim klientom, że samochód przez 12 lat nie będzie miał perforacji blach karoserii, trwałość powłok lakierniczych jest gwarantowana przez 3 lata.