Zacznijmy od tego, co nasi bohaterowie oferują w częściach pasażerskich. Oba pojazdy są przestronne jak na kompakty. Jednak nieco większą swobodę odczuwa się we Fluensie. To zasługa przede wszystkim lepszej przestronności z przodu oraz większej ilości miejsca nad głowami. Jest to tym bardziej ciekawe, że dach Renault mocno obniża się z tyłu. Przy okazji warto poruszyć temat zajmowania miejsc w tylnym rzędzie siedzeń. Wyżsi pasażerowie francuskiego sedana muszą uważać podczas wsiadania, ponieważ zwężająca się linia bocznych okien sprawia, że ich głowy są narażone na bolesne spotkanie z górną krawędzią otworu drzwiowego.
Wygodę foteli nieco lepiej oceniliśmy w Toyocie. Trzeba jednak przyznać, że po przejechaniu dłuższej trasy w żadnym z testowanych samochodów podróżni nie narzekali na bóle pleców. Możemy jedynie skrytykować boczne podparcie foteli naszych bohaterów. Podczas jazdy na zakrętach ciała pasażerów nie są w wystarczającym stopniu zabezpieczone przed wychyleniami.
A jak prezentuje się wnętrze pod kątem elementów ułatwiających prowadzenie pojazdu? Oba samochody mają pojemne schowki, miejsca na kubki z napojami, pomiędzy fotelami znalazły się podłokietniki, a ich kolumny kierownicze można regulować w dwóch płaszczyznach. Różnice? We Fluensie gorzej obsługuje się małe klawisze radia i klimatyzacji.
Z kolei Corolla musi uznać wyższość debiutującego rywala w dwóch kwestiach. Pierwsza: wskaźniki Renault mają większe, a tym samym bardziej czytelne cyfry. Druga: widoczność do tyłu. Kierowca świetnie widzi drogę zarówno w zewnętrznych, jak i wewnętrznym lusterku. W Toyocie w zewnętrznych lusterkach wszystko można obserwować bez kłopotu, ale wewnętrzne nie dostarcza prowadzącemu wystarczającej ilości informacji. To wina przede wszystkim zagłówków tylnej kanapy, które nie obniżają się (tak jak w Renault) do poziomu oparcia, dlatego też skutecznie utrudniają obserwację sytuacji za pojazdem. Dobrą inwestycją mogą zatem okazać się czujniki parkowania z tyłu, za które trzeba dopłacić 1500 zł.Nadwozie Fluence’a pod jeszcze jednym względem wykazuje wyższość w stosunku do karoserii Corolli – pojemność bagażnika. W kufrze Renault zmieści się aż 530 litrów. To o 80 litrów więcej niż w bagażniku rywala. Szkoda tylko, że w obu autach funkcjonalność tej części pojazdów zmniejszają wnikające do wnętrza zawiasy. W obu pojazdach w ofercie jest tylko jeden silnik benzynowy. Kierowca Fluence’a musi się zadowolić mocą 110 KM, podczas gdy prowadzący Corollę może się cieszyć ze 132 KM pod maską. Różnica 22 KM sprawia, że przyspieszanie słabszym z konkurentów trwa o wiele dłużej. Renault zabiera się do pracy ze znacznie mniejszą werwą niż japoński kompakt.
O ile w trakcie jazdy w mieście nie ma to większego znaczenia, o tyle podczas podróżowania na trasie już tak. Sprint do „setki” w przypadku Fluence’a trwa o 1,7 s dłużej niż w Corolli. Mniej ochoczo francuski sedan zabiera się także do zwiększania szybkości w trakcie wyprzedzania. Kolejnym czynnikiem, który przemawia za napędem Toyoty, jest niższy hałas.
Nawet w czasie szybkiej jazdy jej 132-konna jednostka napędowa nie staje się nadmiernie hałaśliwa, podczas gdy motor rywala zaczyna być odczuwalnie słyszalny. Gdy spojrzymy na dane podawane przez producentów, można się spodziewać niemal identycznego zużycia paliwa. Jednak w trakcie testu przekonaliśmy się, że może być inaczej. W mieście silnik Corolli spalał średnio 9,4 l/100 km. Nie dość, że to o litr więcej niż podaje producent, to na dodatek więcej niż potrzebuje Renault. Kierowca Fluence’a może się cieszyć spalaniem w mieście na poziomie 8,3 l/100 km. To mniej nawet od tego, co przewiduje producent.
Za to na trasie silnik Corolli pomimo wyższej mocy potrzebuje podobnych ilości paliwa jak jednostka Renault. Pamiętajmy jednak, że japoński sedan ma 6-biegową skrzynię. A skoro już o tym mowa, to warto zauważyć, że przekładnia Toyoty pozwala na precyzyjniejsze przełączanie, niż ma to miejsce w Renault.
Podczas jazdy Renault od razu wyczuwa się, że jego zawieszenie stworzono z myślą o drogach złej jakości. Miękkie zestrojenie powoduje, że pasażerowie nie odczują dyskomfortu podczas pokonywania wybojów. Jednak szybkie przejeżdżanie zakrętów nie jest domeną auta. Nadwozie ma tendencje do przechyłów, a układ kierowniczy nie zapewnia dobrej precyzji. Znacznie lepiej pod tym względem zachowuje się Corolla. Jej zawieszenie jest sztywniejsze, co pozwala na dynamiczniejsze pokonywanie łuków, a układ kierowniczy odznacza się lepszą precyzją działania. Na szczęście układ jezdny Toyoty nie ma przesadnie twardych nastawów i przejeżdżanie przez wyboje nie musi być udręką dla pasażerów.
Renault fluence 1.6 - Renault pokazuje, że dobre auto nie musi być drogie
Expression to podstawowa wersja Fluence’a. Trzeba przyznać, że na pokładzie znalazło się wyposażenie, które pozwala na komfortową i bezpieczną jazdę. Testowany samochód wyposażono także w kartę Hands Free.
Jeżeli komuś to jeszcze nie wystarczy, to może zamówić pakiet Komfort za 1500 zł, obejmujący: automatyczną klimatyzację, czujniki deszczu, regulację nawiewów na tylnych siedzeniach, filtr przeciwpyłkowy oraz chłodzony schowek przed fotelem pasażera z przodu. Pakiet Komfort Plus kosztujący 1250 zł zawiera: czujniki parkowania z tyłu oraz żaluzje przeciwsłoneczne na tylnej szybie oraz na bocznych tylnych szybach.
W przypadku Fluence’a oferuje się także pakiet Look za 500 zł, uatrakcyjniający stylistykę pojazdu. W jego skład wchodzą: pokryty błyszczącym lakierem środkowy słupek, listwy boczne w kolorze nadwozia, chromowane wykończenie świateł przeciwmgielnych, dolnych krawędzi przy bocznych szybach oraz na progu bagażnika. Renault ma 2-letnią gwarancję i pod tym względem musi uznać wyższość konkurenta. Natomiast warunki ubezpieczenia są lepsze w przypadku Fluence’a. Kierowca Renault może się także cieszyć rzadszym interwałem przeglądów.
Toyota Corolla 1.6 - Dopracowany kompakt w cenie klasy średniej
Rozumiemy, że dobry produkt musi kosztować, ale dlaczego aż tak dużo? Przecież za pieniądze, które trzeba zapłacić za Corollę, można już mieć podstawową odmianę Avensisa. Dobrze chociaż, że za ponad 70 tys. zł w Corolli w wersji Luna otrzymuje się airbag kolanowy w standardzie. Mniej powodów do radości daje konieczność dopłacania za układ ESP, który u konkurenta znalazł się w wyposażeniu standardowym. W przypadku Toyoty krótka jest lista płatnych opcji. Poza czujnikiem parkowania oraz ESP dokupić można jeszcze tylko aluminiowe felgi kosztujące 2 tys. zł oraz metalizowany lakier za 1,9 zł.
Od tego roku w ofercie Toyoty jest również wersja 2010, która ma już w standardzie alufelgi oraz czujniki cofania. Niestety, nawet za dopłatą nie można liczyć na reflektory ksenonowe, skórzaną tapicerkę czy fabryczną nawigację. Corolla ma lepsze warunki gwarancji w porównaniu z Fluence’em, bo jej ochrona trwa 3 lata lub 100 tys. km. Gwarancji perforacyjnej w obu autach udziela się na 12 lat. Mniej korzystne są w Toyocie warunki ubezpieczenia i częściej trzeba się stawiać na przeglądy.
PODSUMOWANIE
Francuski debiutant czy doświadczony "japończyk"? Jak widać po wynikach porównania, wybór to przede wszystkim kwestia gustu i zasobności portfela. Do Fluence’a oprócz korzystniejszej ceny przekonuje pojemny bagażnik, komfortowe resorowanie oraz przestronne wnętrze. Corolla jest lepiej wykonana, ma precyzyjniejszą skrzynię biegów oraz lepiej się prowadzi na zakrętach.