Drodzy sympatycy Mercedesa! Nadszedł czas na niesamowity pojedynek. Zapewne pomyślicie, że dopuszczamy się obrazy majestatu, skoro postanowiliśmy zestawić z sobą nową Skodę Superb i prawzór biznesowych limuzyn, jakim jest Mercedes klasy E. Jednak to nie jest żart, choć zapewne wielu tak pomyśli.
Gdy 16 kwietnia 1991 r. Volkswagen przejął czeską markę, w jej zakładach produkowany był zaledwie jeden model – mały samochód o korzeniach głęboko wrośniętych w socjalizm. Była to Skoda Favorit. Mercedes w tym czasie osiągnął szczyt sztuki inżynierskiej – przedstawił klasę S z oznaczeniem kodowym W140. Model ten brylował w salonach i stawał się powszechnym obiektem głębokich westchnień.
Skoda ze spokojnymi liniami poprzedniego Mercedesa, klasa E w dramatycznej odsłonie i z krzykliwym designem. Zaraz, a nie odwrotnie?
Od tego czasu upłynęło jednak w rzekach wiele wody, a Czesi nie zasypiali gruszek w popiele. Skoda dumnie się rozwijała, żeby w pełni rozkwitnąć. Dzisiaj wytwórnia sprzedaje rocznie ponad milion samochodów, a Mercedes szuka sposobu na odmłodzenie swej klienteli. W jego palecie pojawiają się więc coraz bardziej niedyskretnie stylizowane auta z licznymi krągłościami.
W ten sposób obie marki zbliżają się do siebie, co jeszcze niedawno wydawało się zupełnie niemożliwe. Superb, wyróżniający się prostymi liniami, stał się wizualnie bardziej „niemieckim” autem. Zapewne niejeden klient Mercedesa również Skodę obdarzy przychylnym spojrzeniem. Czy jednak duża „czeszka” osiągnęła odpowiedni format, żeby pokusić się o wyrównaną walkę, ba, nawet o zwycięstwo z klasą E?
Oba auta mają wszystkie „papiery” na to, żeby być reprezentacyjnymi pojazdami służbowymi. Prywatnym nabywcom i ojcom rodzin zapewne bardziej spodobałoby się kombi, ale w przypadku Superba chętni na nie muszą poczekać do najbliższej jesieni.
Trzeba przyznać, że wypuszczenie najnowszej generacji Superba to dla Skody ogromny krok naprzód. Poprzednik sprawiał wrażenie auta zbyt długiego, za wąskiego i nieco za wysokiego jak na swą klasę.
Również design wciąż aktualnej, choć już nieco „leciwej” klasy E ma pewne wady. Warto jednak podkreślić, że w tej dziedzinie sporo dobrego zrobiono podczas liftingu w 2013 r., który kosztował producenta równy miliard euro.
Dotychczas Superb powstawał na przedłużonej platformie Volkswagena. W zasadzie nic się w tej kwestii nie zmieniło, jednak platforma ta ma takie zdolności przystosowawcze, dzięki którym Czesi mogli poszerzyć Superba o 3 cm i przy niemal tej samej długości zwiększyć rozstaw osi o 8 cm. W efekcie powstał bezkonkurencyjnie przestronny samochód, bijący na głowę klasę E, jeśli chodzi o ilość miejsca z tyłu i w bagażniku.
Mało tego, nowy Superb ma znacznie lepsze własności jezdne od swego poprzednika i zapewnia jeszcze większy komfort. Superb jako pierwsza Skoda wykorzystuje adaptacyjne zawieszenie, warte każdej złotówki. Przede wszystkim podczas jazdy po nierównościach czeskie auto z elastycznością reaguje, tak jak zresztą przystało na luksusową limuzynę. I nie jest pod tym względem gorsze od klasy E, osadzonej na pneumatycznym zawieszeniu!
Fetyszyści trójramiennej gwiazdy: czas wyciągnąć kalkulatory i... zajrzeć do salonu Skody
Na tylnej kanapie Superba można nawet dojść do wniosku, że samochód zbyt mocno się buja, a resorowaniu przydałby się ostateczny szlif. Jak takie rzeczy powinno się zrobić, pokazuje Mercedes, gdyż jego produkt jest znowu elastyczny. Tak jak kiedyś, gdy samochody tej marki odpowiadały za niezrównany prestiż pojazdów z trójramienną gwiazdą na masce.
Jeśli chodzi o napęd, to Skoda o czubek nosa wyprzedziła konkurenta. Jej diesel pracuje cicho, z pełną mocą i jest wyśmienicie wytłumiony. Mercedes natomiast emituje podczas jazdy słyszalny warkot, a jego nieco szarpiący „automat” musi ustąpić rywalowi, nawet jeśli weźmie się pod uwagę to, że jednostka spisuje się na medal.
Za duże osiągnięcie Mercedesa uznajemy natomiast to, że znacznie cięższa klasa E spaliła – niewiele, ale jednak – mniej paliwa od lżejszego o ponad 200 kg Superba. To nas zaskoczyło. Ale cóż, nie każde auto ma aż... dziewięć biegów do przodu.
Mercedes E 220 BlueTec kontra Skoda Superb 2.0 TDI - dane producentów
Skoda | Mercedes | |
Silnik: typ/cylindry/zawory | t.diesel/R4/16 | t.diesel/R4/16 |
Ustawienie silnika | poprzecznie z przodu | wzdłużnie z przodu |
Zasilanie | common rail | common rail |
Pojemność skokowa (cm3) | 1968 | 2143 |
Moc maksymalna (KM/obr./min) | 190/3500 | 170/3000 |
Maks. moment obrotowy (Nm/obr./min) | 400/1750 | 400/1400 |
Prędkość maksymalna (km/h) | 235 | 230 |
Skrzynia biegów | aut. 6 | aut. 9 |
Napęd | przedni | tylny |
Hamulce (przód/tył) | tw/t | tw/t |
Pojemność bagażnika (l) | 625-1780 | 490 |
Opony testowanego auta | 235/45 R 18 | 245/45 R 17 |
Pojemność zbiornika paliwa (l) | 66 | 59 |
Emisja CO2 (g/km) | 118 | 118 |
Dł./szer./wys. (mm) | 4861/1864/1468 | 4879/1854/1474 |
Mercedes E 220 BlueTec kontra Skoda Superb 2.0 TDI - wyniki testu
Superb 2.0 TDI | E 220 BlueTec | |
Przyspieszenie 0-50 km/h | 3,2 s | 3,1 s |
0-100 km/h | 8,6 s | 9,7 s |
0-130 km/h | 13,8 s | 16,1 s |
Elastyczność60-100 km/h | 4,4 s | 5,3 s |
80-120 km/h | 5,5 s | 6,5 s |
Masa rzeczywista/ładowność | 1555/545 kg | 1760/585 kg |
Rozdział masy (przód/tył) | 60/40 proc. | 53/47 proc. |
Średnica zawracania (w lewo/w prawo) | 11,4/11,6 m | 11,3/11,3 m |
Hamowanie ze 100 km/h (zimne) | 38,1 m | 37,2 m |
ze 100 km/h (gorące) | 37,4 m | 35,8 m |
Hałas w kabinieprzy 50 km/h | 58 dB (A) | 56 dB (A) |
przy 100 km/h | 64 dB (A) | 64 dB (A) |
przy 130 km/h | 69 dB (A) | 68 dB (A) |
Spalanie testowe | 6,0 l/100 km | 5,8 l/100 km |
Zasięg | 1090 km | 1010 km |
Mercedes E 220 BlueTec kontra Skoda Superb 2.0 TDI - podsumowanie
To, że nowy Superb wygrał ze „starą” klasą E, nie jest jakąś ogromną niespodzianką. Jednak zdumiewa nas to, że za zwycięstwem kryje się nie tylko korzystna cena, lecz także charakterystyczne dla tego auta właściwości i przede wszystkim klasyczne „mercedesowskie” zalety.
Ponieważ porównanie wzbudziło wiele emocji, to zapraszamy tutaj do lektury artykułu, w którym odpowiadamy na Wasze komentarze.
Galeria zdjęć
Na pierwszym Planie Superb, na drugim - Mercedes... Czy Skoda aby nie przesadza z tym zadzieraniem nosa? Nie. W tym porównaniu okazała się równorzędnym rywalem dla limuzyny ze Stuttgartu. Klasa E prężyła mięśnie i dała z siebie wszystko, jednak rywalizację zakończyła raczej w stresie niż na luzie. Zobaczcie sami!
Mercedes klasy E po liftingu pokazuje, że legendarna marka znowu odnalazła swój styl, który łączy estetykę, harmonię i luksusowy charakter. Ale to nie zmienia faktu, że gdyby takie nadwozie pokazać stylistom i marketingowcom Mercedesa jakieś dziesięć lat temu, złapaliby się za głowy. To już nie są limuzyny dla dystyngowanych emerytów. To auta o niemal sportowej linii!
Niestety, lifting klasy E nie wprowadził do kabiny fantastycznego wzornictwa kokpitu, znanego choćby z klasy A lub C. Wszystko wygląda dość siermiężnie, ale jakość odczuwalna pozostaje godna Mercedesa i jest naprawdę wspaniała.
Na tylnej kanapie Mercedesa klasy E brakuje miejsca dla wysokich pasażerów. Biorąc pod uwagę wymiary zewnętrzne samochodu oraz jego cenę, jest to niewybaczalny błąd konstruktorów. To się po prostu nie powinno zdarzyć.
490 litrów to niedużo. Tak czy inaczej, właściciel Mercedesa E 220 BlueTec będzie musiał zadowolić się takim właśnie... Kuferkiem.
Ozdobne wzornictwo przednich lamp LED w Mercedesie klasy E z pewnością nie przyczyni się do długowieczności wyglądu tego samochodu. Te światła owszem, wyglądają superefektownie, ale moim zdaniem moda na takie "bajery" mija zbyt szybko, by robić z nich biżuterię dla eleganckiej luksusowej limuzyny.
Tył to chyba najspokojniej narysowana część nadwozia Mercedesa klasy E. Tutaj oczy mogą odpocząć od wszechobecnych wyobleń i przetłoczeń.
Nie, to nie jest Audi. To Skoda. Skoda Superb. Nie jest już tak... Jak to napisać, żeby nikogo nie obrazić... Dyskusyjnie urodziwa, jak jej poprzedniczka, szczególnie sprzed liftingu. To zgrabne, łagodnie i ze smakiem narysowane auto. Duże na zewnątrz, ogromne w środku. A do tego oferujące bezkonkurencyjną wśród limuzyn funkcjonalność. Tylna kanapa i bagażnik rozkładają klasę E na łopatki (turbiny) i deklasują resztę rywali na rynku.
Na zdjęciach kokpit nowej Skody Superb 2.0 TDI nie ocieka luksusem i nie zapowiada dystyngowanego klimatu w kabinie. Ale na żywo dzięki dobrej jakości tworzywom za kierownicą Skody (znacznie mniej toporną wizualnie od tej w Mercedesie) jest naprawdę przyjemnie. Ergonomia obsługi instrumentów - pierwszorzędna.
Przestrzeń sprzyja zrelaksowanej podróży - o tym wie każdy, kto kiedykolwiek jechał na tylnej kanapie z kolanami wciśniętymi w fotel kierowcy. W Skodzie Superb jej nie zabraknie. Z tyłu jest wręcz niedorzecznie dużo miejsca.
To jest bagażnik! Jego pojemność to 625-1780 litrów. Ponadto, co widać na zdjęciu, Skoda Superb jest hatchbackiem!
Reflektory Skody pozostają wierne technologii ksenonowej, która odpowiada za oświetlenie drogi światłami mijania i drogowymi. Diody LED to światła dzienne i... Ozdobniki.
Zamaskowany panelami prototyp Audi A6? Nie. Skoda Superb. Najwyraźniej szef VW przestał postrzegać Superba jako wewnątrzkoncernowego konkurenta Passata i pozwolił stylistom narysować elegancki tył.
Mercedes E 220 BlueTec i Skoda Superb 2.0 TDI - czy taka jest kolejność na podium? Zapraszamy do lektury porównania!