Przednia szyba jak w kabinie samolotu, a przy prędkości 40 km/h czujemy się tak, jakbyśmy podróżowali 140 km/h. Zawsze nam się wydawało, że radość z jazdy wygląda inaczej, ale w tym aucie takie drobiazgi nikomu nie przeszkadzają. Siedzimy za kierownicą DeZira – koncepcyjnego auta elektrycznego, które Renault zaprezentowało miesiąc temu podczas salonu w Paryżu. DeZir brzmi prawie jak désir, czyli życzenie lub pożądanie. Coś w tym jest...
Nie mielibyśmy nic przeciwko, żeby tak wyglądały w przyszłości modele Renault. Koniec nudy spod znaku Laguny i spółki. Axel Breun, szef działu designu aut koncepcyjnych firmy, przyznaje: „Nasze samochody muszą wyglądać bardziej emocjonalnie, a nie tylko funkcjonalnie”. Na pierwsze efekty tej zapowiedzi musimy poczekać do 2012 roku, kiedy na rynku pojawi się nowe Clio.
Mający 4,22 m długości studyjny pojazd Renault aż kipi od designerskich popisów: uwypuklone błotniki, podnoszone do góry drzwi (z każdej strony otwierane inaczej) i lamelkowa, olbrzymia wstawka z tyłu z charakterystycznym garbem na górze. Przy takim stylistycznym fajerwerkudo tego samochodu najlepiej pasowałby 300-konny silnik. Tym razem jednak zdecydowano się na coś innego. Do napędu DeZira posłużył elektryczny motor o mocy 110 kW (150 KM) – taki sam jak w Fluencsie Z.E., który już za 2 lata trafi do salonów. Magazynem energii są litowo-jonowe baterie o pojemności 24 kWh. Także sama konstrukcja nadwozia z technicznego punktu widzenia nie jest, jakby mogło się wydawać, zbyt futurystyczna – kevlarowy „płaszcz” został naciągnięty na rurową ramę, pochodzącą z Mégane’a Trophy.
W efekcie konstruktorom udało się zbudować pojazd o masie zaledwie 830 kg, który do „setki” rozpędza się w 5 s, a prędkość maksymalną elektronicznie ograniczono do „zaledwie” 180 km/h. Tak przynajmniej wygląda to teoretycznie, bo nasz pojazd został „zdławiony” do maksymalnie 40 km/h – prób drogowych podobnych do naszej auto ma przejść jeszcze bardzo wiele, stąd troska o to, by DeZir jak najdłużej pozostał w jednym kawałku. Studyjny pojazd Renault budzi z pewnością apetyt na więcej i kojarzy się z legendarną sportową Alpiną. „My, styliści, chętnie widzielibyśmy wskrzeszenie tak zacnej sportowej marki” – mówi Breun.
Do tej pory zarząd był raczej sceptycznie nastawiony do takiego pomysłu. Wiadomo, to kosztuje, czasy sąteraz trudne i sukces komercyjny wcale nie jest oczywisty, za duże ryzyko poniesienia strat. Ale teraz, gdy za supersportowe samochody znów zabrało się Audi, BMW i Mercedes, być może menedżerowie zmienią zdanie. „Z technologicznego punktu widzenia nic nie stoi na przeszkodzie, by produkować ten samochód w małej serii” – dodaje Breun. Alpina z elektrycznym napędem za 50 tys. euro? Taki pojazd rozbudza zmysły nie tylko fanów sportowej jazdy. Miejmy nadzieję, że Renault podejmie słuszną decyzję.
PODSUMOWANIE - Choć auto wygląda bardzo futurystycznie, wcale nie jest wykluczone, że trafi do produkcji. Poza tym DeZir pokazuje, w którym kierunku pójdą styliści Renault przy projektowaniu kolejnych modeli firmy. Clio à la DeZir? Może nie do końca, ale najwyraźniej pojawia się szansa na to, by wyrwać francuskiego producenta ze stylistycznego letargu. I dobrze!