Wraz z ceną rosną nasze wymagania, bo za tak kosmiczne, jak na segment B pieniądze można już kupić dobrze wyposażony kompakt, gdzie większość elementów wyposażenia, za które dopłacamy w Thalii, będzie w standardzie. Co więcej, trudno znaleźć współczesne auto kompaktowe, które miałoby tylko dwa airbagi!Skoro Renault tanie nie jest, to taryfa ulgowa dla tanich aut nie powinna być zastosowana. I nie będzie! Załóżmy więc, że miałeś dotąd poprzednią Thalię i z nowymi aspiracjami idziesz do salonu, żeby kupić nową generację tego modelu. Z portfela znika 51 150 zł za nową Thalię 1.5 dCi w wypasionej wersji All Inclusive plus 800 zł za boczne airbagi, których dzisiaj przy takiej cenie wstyd nie mieć.Luksus miał zatrzeć ergonomiczne niedoskonałości. Nic z tego! Na początku będziesz mile zaskoczony. Elektrycznie sterowane szyby, ABS, elektroniczna klimatyzacja, światła przeciwmgielne, radio z odtwarzaczem „empetrójek”, centralny zamek... Bogato! Kokpit nie jest już tak toporny, jak poprzednio, a dodatkowe okienko w tylnym słupku pomogło wizualnie lepiej „wyważyć” sylwetkę.Jednak powoli zaczynasz rozpoznawać w nowym aucie swoją starą, poczciwą Thalię. Boczek drzwi wygląda tak samo tandetnie jak poprzednio. Kierownica jest daleko od fotela i regulowana jedynie na wysokość. Sam fotel ma niewygodną konstrukcję: jego zagłówek wysunięto za mocno do przodu, a oparcie jest zbyt krótkie. Jeżeli jesteś przeciętnego wzrostu, to będziesz musiał jeździć z pochyloną głową, a przy wzroście powyżej 180 cm zagłówek zacznie podpierać plecy. Takich atrakcji w twojej starej Thalii nie było! Skąd taka zmiana? Konstruktorzy walczą o gwiazdki w teście zderzeniowym Euro NCAP i aby zagłówek jak najwcześniej „złapał” głowę kierowcy, przesuwają go mocno do przodu. Ten trend występuje w wielu markach.Pora sprawdzić, jak nowe auto jeździ. Uruchamiasz silnik i słyszysz miły pomruk diesla. Nie żaden klekot – motor Renault po rozgrzaniu staje się jeszcze bardziej miły dla ucha. Kiedy jest zimny, więcej hałasu robi w środku niż na zewnątrz. Możesz być pewien, że nie obudzisz rano sąsiadów.Biegi wchodzą w miarę lekko, o ile nie zmieniasz ich zbyt gwałtownie. Nie jest to zresztą potrzebne, bo diesel ciągnie już od niskich obrotów. Niespodzianka: to auto ma naprawdę niezłego „kopa” i przyspiesza nadspodziewanie sprawnie! Świetnie reaguje na dodanie gazu, a minimalne wrażenie turbodziury odczujesz, tylko gdy załadujesz auto kompletem pasażerów i bagażem. Z prowadzeniem nie będzie problemów: układ kierowniczy działa sprawnie i zapewnia wystarczające wyczucie drogi. Rodzinny sedan z tylnymi miejscami dla małych dzieci Jeżeli jesteś szczęśliwym ojcem, to pewnie zechcesz pokazać nowy nabytek rodzinie. Nie zdziw się, gdy twój malec z butami wgramoli się na tylną kanapę. Po odsunięciu fotela kierowcy w Thalii nie będzie już miejsca na stopy jadących z tyłu! Może dałeś się zwieść łagodnie opadającej tylnej szybie, która obiecuje duże wnętrze – to znany designerski trik, który ma optycznie powiększyć samochód. Trik się udał, ale auto jakoś nie do końca...PodsumowanieRenault Thalia w testowanej wersji to przedziwne i dość egzotyczne zjawisko. Trudno bardziej przepłacić za wyposażenie niż w tanich autach. Benzynową Thalię można mieć już za 35 750 zł, 65-konny diesel kosztuje 42 950 zł. Za kilka koni więcej, klimę i parę gadżetów, które np. w klasie kompaktowej najczęściej są standardem, Renault każe słono płacić. Szkoda, że w tym dostatku zabrakło miejsca na boczne poduszki powietrzne. Nie, za 50 tys. to auto nie ma sensu, a i najtańsza odmiana Thalii nie jest specjalną okazją. Przykład? Kompaktowa Kia cee’d z 90-konnym dieslem kosztuje 51 400 zł.Ma 6 poduszek i radio z MP3!
Renault Thalia 1.5 dCi - Nowa Thalia po staremu?
Renault sam się prosił: oto test „taniego” sedana za ponad 50 tys. zł.