Renault Twingo GT - ktoś mnie tu nabiera | TEST

Przyznam się, że liczyłem na więcej, gdy wyłączyłem ekologiczny tryb pracy – może chociaż na to, że na liczniku pojawi się jakiś obrotomierz. Niestety poszukiwania w komputerze pokładowym nic nie dały – w Twingo GT Renault Sport nie ma obrotomierza! Do tego jedyny wskaźnik pokazuje tylko, ile zostało nam jeszcze paliwa. Oczywiście później podczas jazdy poza miastem, gdy miałem już serdecznie dosyć tego buczenia wydechu, okazało się, że tryb Eco nieco go jednak ogranicza (ale z naciskiem na nieco). Wracając jednak do meritum – to może chociaż da się wyłączyć ESP? Nic z tego, nie ma przycisku – fakt, że mamy tylny napęd nie ma więc żadnego znaczenia. Ale może to i lepiej, bo przecież silnik również znajduje się z tyłu pod kufrem (o czym przypomina fakt podgrzewania bagaży), co w połączeniu z niewielkim rozstawem osi mogłoby czynić z tego auta niebezpieczną zabawkę. Mogę się założyć, że w Renault Sport to sprawdzili i świadomie nie dali nam możliwości dezaktywowania systemów kontroli trakcji i stabilizacji toru jazdy. Właśnie dlatego, że w sytuacjach skrajnych Twingo było nieprzewidywalne.

Renault Twingo GT - ten wspaniały promień skrętu

Po co więc ten napęd na tył i silnik z tyłu? Okazuje się, że Mercedes, który projektował Smarta (jak już wspomniałem, jest to bliźniak Twingo) wymyślił sobie, że nieważna jest pojemność kufra (ten przez silnik z tyłu jest bardzo niewielki), liczy się za to mały promień skrętu. I rzeczywiście, Twingo GT zawraca niemal w miejscu. Czy tego oczekujemy od usportowionego auta? Nie sądzę. Jakby tego było mało, dostęp do silnika nie występuje. Założę się, że w przyszłości, gdy auto straci gwarancję, będzie to oznaczało spore wydatki, bo pewnie trzeba dużą część samochodu zdemontować, aby cokolwiek wymienić. Jakby tego było mało, pod przednią maską nie wygospodarowano miejsca na bagaż. Nie można jej nawet w całości otworzyć – uchyla się jedynie tak, abyśmy mogli uzupełnić płyn do spryskiwaczy. Niestety, opanowanie tego uchylania proste nie jest. O tym, jak bardzo okropny jest ten samochód, świadczy też wnętrze – gdyby znajdujące się w nim fotele były choć trochę zbliżone do tych stosowanych w Megane GT, byłby powód, żeby kupić Twingo! Niestety, tak nie jest, a z dłuższej podróży wraca się wymęczonym. Wykończenie wnętrza jest tanie, brakuje też tak oczywistych rzeczy jak podłokietnik, a tylne szyby w drzwiach jedynie się uchylają. Można by zresztą dalej wyliczać, ale po co – po prostu nie kupujcie Twingo GT.

Renault Twingo GT -robili, co mogli

Moim zdaniem Renault Sport powinno być bardziej konsekwentne. Niektóre rzeczy zastosowane w Twingo byłyby ok, gdyby inżynierowie poszli o krok dalej. No bo tak: siła wspomagania kierownicy jest wyraźnie obniżona, co daje nawet niezłe czucie tego, co się dzieje z przednimi kołami. Zdecydowanie zbyt twarde zawieszenie nie ma chyba precedensu w tej klasie, może nie licząc jakichś limitowanych Abarthów 500. Do tego ten samochód fajnie gada i to wcale nie dzięki głośnikom umieszczonym w kabinie. Niestety siedzi się w nim bardzo wysoko, auto jest niesamowicie wąskie, ale czego można wymagać od Smarta, który powstaje głównie po to, aby bilans emisji CO₂ w całym koncernie się zgadzał. Tutaj nawet Renault Sport nie pomoże, co nie zmienia faktu, że można było pójść o krok dalej. Może trzeba było dać przynajmniej obrotomierz i możliwość kręcenia silnika do czerwonego pola (oczywiście go nie widziałem, ale w trybie ręcznym skrzynia sama zmieniała biegi przy wyższych obrotach, co jest kolejnym absurdem). Do tego nie wybierajcie się tym modelem na autostradę, bo przy najmniejszym wietrze nieustannie będziecie zmuszeni korygować tor jazdy – tak bardzo Twingo GT jest podatna na nawet niezbyt mocne podmuchy z boku.

Renault Twingo GT - może jednak warto?

No dobra, a może chociaż cena jest fajna? Niby tak, bo taniej usportowionego nowego auta nie kupicie. Wyjściowe 55,9 tys. zł tutaj przez automat wzrasta do 61,9 tys. zł. Niestety to już niebezpiecznie blisko podstawowego Abartha 500 w 145-konnej wersji za 73,4 tys. zł, który ma zdecydowanie więcej genów sportowca, chociaż równie wysoko się w nim siedzi. Twingo GT zasłużenie trafia więc na listę najgorszych aut, jakimi jeździłem w swojej (jak bardzo górnolotnie to nie zabrzmi) karierze dziennikarza motoryzacyjnego.

Renault Twingo GT - dana techniczne: