Hiszpanie chwalą się, że Cupra po liftingu to najmocniejszy Seat w historii. Ale czy aby na pewno? Przecież kiedyś już była limitowana wersja Cupry o mocy 310 KM. Ale limitowana wcale nie znaczy, że produkowana seryjnie – tak przynajmniej twierdzą przedstawiciele firmy. Nie ma sensu się spierać. Jedno bowiem nie ulega wątpliwości. 300 KM w Seacie Leon to już wystarczająco dużo mocy jak na popularny kompakt.
Na zwykłej drodze publicznej najmocniejszy Leon Cupra 2.0 TSI jest zadziwiająco łagodny. W skrojonych na miarę fotelach siedzi się bardzo wygodnie i wbrew pozorom nie odczuwa się każdej dziury na tyle mocno, by powodowała grymas bólu. Leon jest twardy, ale na pewno niekomfortowy nawet na opcjonalnych kołach w rozmiarze 235/35 R19 (seryjnie na wybranych rynkach prócz polskiego jest 225/40 R18 ). Trudno narzekać nie tylko na autostradach równych jak porządny stół. Także na gorszych lokalnych drogach jest wciąż dobrze o czym mieliśmy okazję przekonać się krążąc po okolicach Barcelony. Takim samochodem w wersji kombi z napędem na 4 koła i skrzynią DSG może podróżować spokojnie cała rodzina. Miejsca starczy dla wszystkich. Choć trzeba przyznać, że w grupie VW jest jeszcze pojemniejsze kombi i nie jest to Golf.
Ale świetne tłumienie nierówności przy zachowaniu wyczucia układu kierowniczego to dopiero początek dobrych wrażeń. Kiedy bowiem zechcemy choćby tylko na chwilę mocniej przyspieszyć, sprawnie wyprzedzić długą ciężarówkę i nieco agresywniej pokonać dobrze wyprofilowany łuk, to wówczas Cupra odsłania swoje drugie oblicze. Prowadzi się pewnie i ani na moment nie pozostawia cienia wątpliwości, że wciąż pozostaje samochodem sprawiającym frajdę z dynamicznej jazdy. Niestety ma też specyficzne ułomności. To co bowiem usłyszymy z przodu to tylko charakterystyczne wycie wydobywające się z głośników. Imitacja jęku nie ma nic wspólnego z dźwiękiem silnika. Efekt narasta gdy włączymy tryb ustawień nazwany wymownie Cupra. I znika gdy przestawimy się na komfort. Kto lubi indywidualne ustawienia charakterystyki pracy silnika, zawieszenia, tempomatu a nawet klimatyzacji może wybrać opcję EKO. Można ją potraktować jako skromny kaganiec nałożony na samochód. Zapewni przyjemność tylko największemu desperacie, który chce jak najwolniej i jak najnudniej odbyć całą podróż. Na szczęście jest tak ukryta w menu radia, że mało wprawny użytkownik jej nie znajdzie.
A skoro jesteśmy przy radiu. Cupra podobnie jak pozostałe modele po liftingu zyskała znacznie lepszy sprzęt. Działa lepiej niż poprzednie generacje z mapami nawigacyjnymi na karcie SD. Większy ekran (nareszcie 8 cali, które tak nie przytłacza jak w VW) lepiej reaguje na dotyk, podgląd mapy pojawia się szybciej i nawet rozpoznanie telefonu w trybie Android Auto, CarPlay czy Mirror Link trwa nieco krócej (do dyspozycji aż dwa gniazda USB). Poprawiono menu i dodano kolorowe ikony jakie znamy z najnowszych modeli Golfa, Kodiaqa i Octavii. I zachowano zwykłe pokrętło do regulacji głośności, czego będą zazdrościć kierowcy w Skodach czy VW. Przy okazji pozostawiono nagłośnienie firmowane jako Seat Sound System. Oszczędzono na głośnikach oznaczonych przez znane marki audio. Czy dobrze? Cóż, już to co jest gra całkiem przyzwoicie. Skojarzenia z Cantonem w Octavii są jak najbardziej uzasadnione, tym bardziej, że nie zabrakło subwoofera.
Zapewne w codziennym użytkowaniu mało która Cupra trafi na tor. A warto się tam wybrać, by poznać rezerwy samochodu. I przekonać się, że nawet gdy w ostrzej pokonywanym zakręcie zabraknie nam odwagi i spróbujemy zahamować to nic złego się nie stanie. Każde kolejne okrążenie sprawi, że nabierzemy więcej odwagi i to nie tylko w wersji z napędem na 4 koła 4Drive (sprzęgło Haldex), ale również z klasyczną przednionapędową. Leon wściekle gna do przodu i robi to na tyle zwinnie, że nie trzeba martwić się o desperackie utrzymanie na wyznaczonym pasie ruchu. Nawet startując spod świateł i z dziecięcą nieskrępowaną radością dociskając pedał gazu do podłogi nie ma żadnych powodów do wstydu. Leon wyrwie do przodu nie tracąc czasu na zmielenie wspaniałych opon Michelin Pilot Sport Cup 2 w granulat (choć i tak trochę poszarpie) i spychanie rywali po bokach. Oczywiście nie poczujesz się idealnie dopasowanym elementem zabójczej maszyny jak w znacznie droższym Porsche, ale i tak będziesz mieć mnóstwo frajdy. Każdy, kto podczas jazd testowych wysiadał zza kierownicy Leona miał uśmiechniętą minę. I wcale nie chodziło wyłącznie o to, że cisnął na tyle na ile starczyło odwagi i rozsądku na torze Castelloli.
Silnik 2.0 TSI pozwala na dużo. Nie czuć w nim żadnego wahania już od niskiego zakresu obrotów. O efekcie turbodziury nie ma mowy. Choć obrotomierz wyskalowano na wyrost, to jednak i tak wielu usatysfakcjonuje zmiana biegów w przekładni DSG przy ok 6700 obrotów po włączeniu trybu Sport czy Cupra. W przypadku manualnej skrzyni nie trzeba tak często sięgać do drążka jak mogłoby się wydawać. A to łatwo docenić na krętych drogach w okolicach Barcelony. I zapewne w wymarzonych dla kierowców miejscach w Polsce: Mazurach, Kotlinie Kłodzkiej czy Bieszczadach.
Ale nie tylko osiągami człowiek żyje. Od czasu do czasu rozejrzy się także po kabinie, by sprawdzić, co otrzyma w zamian za ponad 120 tysięcy złotych. A jest tego całkiem sporo. Seat chwali się długą listą elektronicznych asystentów (ochrona pieszych, adaptacyjny tempomat, rozpoznawanie znaków drogowych, pasy ruchu), alkantarą na poszyciu drzwi, dobrym tworzywem na wierzchu deski rozdzielczej, aluminiowymi wstawkami (pedały, podpórka dla stopy, listwy progowe) i detalami o wyglądzie karbonu. Wprawne oko szybko jednak dostrzeże, że dolna część konsoli to dalej twardy i mało atrakcyjny dla oka plastik. Esteci będą narzekać na lakierowane wykończenie części konsoli, które łatwo się brudzi i odbija wszelkie refleksy świetlne. Cóż, oszczędności nie omijają nawet najlepszych wersji.
Z kronikarskiego obowiązku wypada wspomnieć o zużyciu paliwa. Seat obiecuje średnie zużycie na poziomie 6,7 – 7,2 litra. Nam nawet nie udało się do tego zbliżyć na żadnym z trybów pracy (Eco, Comfort, Sport, Cupra). Jazda po autostradzie z prędkością która znudzi snujący się za nami nieoznakowany radiowóz oznacza zużycie nawet powyżej 12 litrów. Deklarowane przez producenta można co najwyżej osiągnąć, gdy na dobre skryjemy się za ogromną ciężarówką i tak pokonamy kilkadziesiąt kilometrów. Ale nie łudźmy się. Leon Cupra nie jest samochodem do oszczędzania. Ma zapewnić frajdę na drodze. A w wersji ST przewieźć nawet nieco więcej niż narty czy karton piwa.
Na koniec jeszcze jedno. Tradycyjnego hamulca ręcznego nie ma. Jest elektryczny. Niestety.
I jeszcze jedno: ceny. Najtańsza wersja trzydrzwiowa z ręczną skrzynią kosztuje nieco ponad 128 000 zł. Na szczycie jest zaś kombi z napędem na 4 koła i skrzynią DSG (dostępne tylko w ST): to już wydatek niemal 156 900 zł. Czy to dużo za 300 KM? Nie. Ale na tym nie koniec wydatków. Warto rozważyć kubełkowe fotele za ponad 5500 zł, komplet audio z subwooferem za 1212 zł, pakiet zimowy za 2086 zł czy aktywny tempomat za 1505 zł.