Pisząc porównanie nowej Skody Superb i Mercedesa klasy E braliśmy pod uwagę to, że raczej nie potraktujecie nas łagodnie. I tak też się stało. Dlatego czas odpowiedzieć na Wasze wątpliwości. Bo tak naprawdę kto ich nie ma, słysząc, że Skoda, marka bądź co bądź popularna, staje do walki z ikoną luksusowych limuzyn z trójramienną gwiazdą na masce?

Zarzucając nam niedorzeczność takiego międzyklasowego porównania, weźcie pod uwagę to, że wizerunek auta i jego odczuwalna jakość, warunkujące o postrzeganiu samochodu jako luksusowego, to nie wszystko. Są przecież mierzalne parametry, na podstawie których bez problemu można porównać dwa samochody, choćby jeden kosztował tyle, co pałac i miał złocone klamki, a drugi stanowił uosobienie skromności i praktyczności.

Dlatego właśnie doszło do tego porównania – zrobiliśmy je po to, by pokazać, że luksusowa marka powinna być konkurencyjna także w zakresie osiągów, przestronności i innych parametrów, a nie jedynie brylować ekskluzywnym logiem. A teraz – czas na Wasze komentarze i nasze odpowiedzi.

Szymek pisze: „Miałem okazję zarówno przejechać się nową skodą, jak i jeździłem obecną klasą E i powiem tak, że większych bzdur niż ten test nie czytałem. Skoda jest po prostu ciasna z przodu i stąd ta przestrzeń z tyłu co zresztą widać na zdjęciach - Mercedes ma dużo większą regulację przednich foteli, więc da się je daleko cofnąć i dlatego udało się strzelić fotkę z ciasnym tyłem. W Superbie nie da się tak daleko odsunąć fotela, co widać, a dla wysokiego z przodu jest najzwyczajniej niewygodnie, szczególnie, że niełamane siedzenia powodują ból pleców nawet w stosunku do przykrótkich oparć w klasie E”.

Przyjrzyjmy się faktom – ilość miejsca da się łatwo zmierzyć, jeżeli wie się, jak to zrobić. Mercedes klasy E daje kierowcy od 940-1180 mm miejsca na nogi, mierząc od pedału hamulca do oparcia przedniego fotela. W Skodzie Superb jest to odpowiednio 920-1160 mm. Czyli różnica wynosi… Dwa centymetry!

Czy jest Pan pewien, że to wystarczy, by napisać, że „Skoda jest po prostu ciasna z przodu”? Dalej pisze Pan: „Mercedes ma dużo większą regulację przednich foteli, więc da się je daleko cofnąć i dlatego udało się strzelić fotkę z ciasnym tyłem”. Rozczaruję Pana – w obu autach zakres poziomej regulacji przednich foteli jest identyczny i wynosi 240 mm. Pudło :)

Mercedes-Benz E 220 BlueTec - pasażer na tylnej kanapie ma mniej miejsca na nogi niż w nowej Skodzie Superb
Mercedes-Benz E 220 BlueTec - pasażer na tylnej kanapie ma mniej miejsca na nogi niż w nowej Skodzie Superb

Poza tym wygoda przednich foteli i przestronność kokpitu niekoniecznie są tożsame. Zdarzają się auta bardzo przestronne, a niewygodne, i odwrotnie, w niektórych dość ciasnych np. vanach można bez specjalnego zmęczenia przejechać zaskakująco długi dystans ze względu na optymalną pozycję kierowcy.

Jest też jeszcze jeden argument, który wypada tutaj przytoczyć. Czy jest Pan absolutnie pewien, że w obu autach odsuwa Pan fotel kierowcy maksymalnie do tyłu? Bo ja jestem niemal pewien, że gdyby Pan to zrobił, to nie dosięgnąłby Pan do kierownicy tak, aby móc położyć nadgarstek na jej szczycie bez odrywania pleców od fotela, a to jest warunek bezpiecznej jazdy.

Szymek pisze dalej: „Do tego Superb, mimo że drastycznie lepiej niż poprzednia generacja, jednak i tak prowadzi się ociężale w stosunku do klasy E w wersji Avantgarde (z pneumatycznym nie miałem okazji, ale zapewne przepaść jest jeszcze większa)”.

Skoro nie miał Pan okazji, to chętnie podpowiemy. Nie, nie jest większa. Zawieszenie pneumatyczne niekoniecznie przyczynia się do poprawy zwinności samochodu, jest to raczej konstrukcja ukierunkowana na komfort jazdy. W dodatku ci, którzy trochę mieli do czynienia z limuzynami klasy premium, powiedzą Panu, że Mercedes z wielkiej trójki, którą tworzy razem z Audi i BMW, był i jest autem, prowadzącym się przyzwoicie, ale na pewno nie sportowo.

I mimo licznych zabiegów Mercedesa, obejmujących np. opcjonalne dynamiczne układy kierownicze czy utwardzone zawieszenia, sytuacja jakoś drastycznie się nie zmieniła. Klasa E prowadzi się wzorowo pod względem stabilności jazdy, znakomicie resoruje i dobrze utrzymuje kierunek jazdy na autostradach, ale lekkość i zwinność nie są jej wrodzonymi atutami.

Proszę też zauważyć, że tutaj jeszcze nie porównuję pod tym względem Mercedesa ze Skodą – piszę raczej o jego „wrodzonych” talentach. Dla nas samochód nie ma marki, tylko cechy, które oceniamy w porównaniu. Piękna historia producenta, modne logo czy ryzyko konfrontacji z obiegowymi opiniami nie mogą stanowić argumentu w klasyfikacji. Taka sytuacja. Skoda nie chce prowadzić się gorzej od Mercedesa, więc napisaliśmy, jak jest.

Edi napisał: „To nie skoda taka cudowna, lecz mercedes taki kiepski. Jakoś znajomych pracowników mercedesa nie dziwi taki wynik. A dodam więcej, że silnik 2.2 montowany jest we wszystkich modelach mędrca i jest mega awaryjny, szczególnie w Sprinterach 315. W Niemczech nikt tego nie kupuje, jeśli już to 3.0 V6. Nie wspomnę o jakości blachy i lakieru. Dodam prywatnie, aby nie kupować w białym kolorze, znawcy wiedzą dlaczego. Pozdrowienia dla lemingów, wierzących jeszcze w gwiazdę”.

Porównanie, o którym dyskutujemy, opublikowaliśmy w dziale testów nowych samochodów. Dlatego nie możemy brać pod uwagę awaryjności. Jak mielibyśmy ocenić awaryjność Skody, która dopiero wchodzi na rynek? Jeżeli chodzi o diesla z Mercedesa, to rzeczywiście niemiecka marka ma z tą rodziną silników duże kłopoty i to nie jest żadna tajemnica. Ale motor ten był tyle razy modernizowany i ma tyle przeróżnych wersji, że trudno byłoby ocenić, jak spisze się w konkretnym testowanym egzemplarzu klasy E.

Mercedes klasy E kontra Skoda Superb - kiedy się spotkały, posypały się iskry. Nawet komfort jazdy wzbudził Wasze burzliwe dyskusje
Mercedes klasy E kontra Skoda Superb - kiedy się spotkały, posypały się iskry. Nawet komfort jazdy wzbudził Wasze burzliwe dyskusje

Sprinter V6 – fajny pomysł, tylko że ten samochód potrzebuje do jazdy ilości paliwa, których większość użytkowników aut czterocylindrowych zupełnie się nie spodziewa. Szczególnie spalanie na autostradach może mocno zaskoczyć. O rdzy w dostawczakach ekskluzywnej niemieckiej marki też słyszeliśmy, ale my testowaliśmy klasę E, dlatego staramy się nie obciążać jej przywarami Sprintera.

Adek pisze: „Co za bzdury. Wyszło, że skoda jest cichsza, a wyniki temu przeczą... Jechałem 2 tygodnie temu z Monachium do Warszawy co prawda już nie najnowszą, ale 5-letnią klasą E, na autostradach licznik nie schodził poniżej 180 i tak ponad 1000 km. Spalanie zamknęło się w 7.8l/100km. Wyszedłem z samochodu po 8 godzinach może nie super wypoczęty, ale tez i nie bardzo zmachany. Nie chciałbym tego robić w skodzie”.

To może jednak by Pan spróbował? Choćby po to, aby mieć porównanie? Same decybele nie przesądzają jeszcze o uciążliwości hałasu. Przy tak subtelnych różnicach w mierzalnej głośności, jakie notujemy we współczesnych autach, znacznie istotniejsze są częstotliwości, w jakich lokuje się hałas.

Czasem cichy, ale natarczywy dźwięk, potrafi być bardziej uciążliwy, niż głośny, ale łagodny w brzmieniu. Tak też jest w przypadku Mercedesa klasy E i Skody Superb. Mercedes ma lepiej wyciszone szumy powietrza opływającego nadwozie i hałas opon. Ale Skoda ma za to lepiej wyciszonego diesla.

A poza tym… Czy te 180 km/h rozwijał Pan również w Polsce? Jeżeli tak, to proszę się tym tutaj nie chwalić, bo daje Pan zły przykład młodym polskim kierowcom, którzy to przeczytają. Któryś z nich będzie chciał być tak szybki jak Pan, ale nie wystarczy mu umiejętności i takie śrubowanie prędkości z trasy może mieć dla kogoś mało optymalny finał.

Proszę nam zaufać: taka liczba naprawdę kusi wielu kierowców i zapewne znajdą się tacy, którzy zechcą Pana naśladować. Bądźmy odważni i załóżmy na potrzeby tej dyskusji, że biznesmen z klasą, którego stać na E-klasę, nie musi się spieszyć i na autostradzie jeździ kulturalnie, zgodnie z przepisami.

Awiza pyta: „Muszę o to zapytać: czy wam Skoda płaci za pisanie tych debilizmow?”

Odpowiadamy: Nie. Piszemy „te debilizmy” z własnej, nieprzymuszonej woli. A tak naprawdę „piszą” je same auta swymi parametrami, w opisywanym porównaniu bardzo ważną rolę odegrały wyniki testu, a z nimi trudno dyskutować. Liczby nie chcą być inne, nawet znieważanie ich tego nie zmieni :)

Kajetan pisze: „Skoda dobra do wożenia buraków przy E klasie to riksza motorowa chyba pogięło na umyśle tego, co takie bzdury wypisuje, co za nieuk”.

Proszę podać mi Pana ścieżkę edukacyjną, może kiedyś nadrobię straty.

Celnik uderza w mocne argumenty: „Jak do ciężkiej ch**ery można porównywać te auta. Totalny absurd, mercedes vs skoda...”

Można. Proszę spojrzeć na parametry tych samochodów. Podaję dane dla Mercedesa i Skody. Długość nadwozia: 4879 mm vs 4861 mm. Szerokość nadwozia: 1854 mm vs 1864 mm. Wysokości różnią się o 6 mm. Rozstaw osi: 2874 mm vs 2841 mm. Oba auta to limuzyny (z których jedna okazuje się liftbackiem) z czterocylindrowymi dieslami i automatycznymi skrzyniami biegów. Widzi Pan tutaj jakiś argument, który skłaniałby ku temu, by tych samochodów nie porównać?

Nowa Skoda Superb. Czy to jeszcze popularna marka, czy może fani klasy premium spojrzą na nią przychylnym okiem?
Nowa Skoda Superb. Czy to jeszcze popularna marka, czy może fani klasy premium spojrzą na nią przychylnym okiem?

To, co dzieli te pojazdy, to głównie prestiż marki. Ale my mamy za zadanie oceniać produkt i jego walory, a nie to, czy modnie jest się w nim pokazać na osiedlu. Na tym polega nasza praca. Produkt, nie logo.

Celnik dokłada do pieca: „I skoda lepsza? Po**bało całkowicie”.

No… Niezupełnie. Proszę spojrzeć na wybrane parametry. Przytoczę je tutaj, żeby Panu było łatwiej. Przyspieszenie do 100 km/h: Mercedes – 9,7 s, Skoda – 8,6 s. Czas wyprzedzania 80-120 km/h: Mercedes - 6,5 s, Skoda – 5,5 s. Idźmy dalej. Pojemność bagażnika: Mercedes – 490 l, Skoda – 625 l.

Pod względem ilości miejsca na tylnej kanapie, mierzonej przy przednim fotelu z oparciem odsuniętym o metr od pedału hamulca (a więc zakres regulacji fotela nie ma wpływu na ten parametr) Skoda notuje pięciocentymetrową przewagę. Te 5 cm może zadecydować o tym, czy pasażer oprze się kolanami o oparcie fotela kierowcy, a to z kolei diametralnie zmienia poczucie komfortu.

Skrzynia biegów Skody podczas dynamicznej jazdy działa mniej chaotycznie od automatu Mercedesa, a podczas jazdy spokojnej nie ustępuje jej płynnością pracy. Czyli według Pana porównanie, w którym walory praktyczne i wyniki pomiarów odgrywają istotną rolę, powinien wygrać samochód, który słabiej przyspiesza, ma znacznie mniejszy bagażnik, jest ciaśniejszy z tyłu i znacznie, znacznie droższy, tylko dlatego, że jest bardziej prestiżowy, ma bardziej wyszukany styl i przyjemniejsze plastiki?

Celnik nie daje za wygraną: „Jaki model skody z początku lat '90 jeszcze jeździ, a MB bez większych problemów nawet z lat '80 gnają po naszych dziadowskich drogach”.

Trwałości co prawda nie oceniamy w testach nowych aut, ale skoro jest polemika – będzie i riposta. Rzeczywiście, Mercedesy z lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, jak choćby W124, to ponadprzeciętnie trwałe i pod wieloma względami wspaniałe samochody.

Ale okazały się one tak trwałe, że producent niespecjalnie mógł na nich zarobić w dłuższej perspektywie. Postanowiono coś z tym zrobić. A co – o tym dowie się Pan, oglądając od spodu progi popularnego Mercedesa „okularnika”. Czy Skoda Octavia, która debiutowała zaledwie rok po W210, rdzewiała równie rozlegle i ochoczo, pozostawiam Pana ocenie. W razie wątpliwości proszę wpisać w wyszukiwarkę grafiki Google hasło „w210 rdza”. I żeby było jasne – pisząc to, nie odczuwamy cienia satysfakcji. Kochamy samochody i jest nam żal, gdy zżera je brązowy przyjaciel.

Paweł pisze: „Mercedes to prestiż i marka, a skoda to po prostu tylko samochód”. Zapewne dla wielu tak właśnie jest, jednak w porównaniach oceniamy produkty, a nie ich prestiż czy piękną historię. A poza tym… Czy interesował się Pan kiedyś historią Skody z czasów, zanim jeszcze wpadła w paszczę komunizmu? Z pewnością skalą działalności nie dorównywała Mercedesowi, który poniekąd jest jednym z „ojców” motoryzacji, ale Czesi mają na koncie naprawdę ciekawe samochody.

Darek atakuje: „Teraz to już przegięliście. Mogliście jeszcze zestawić Skodę Citigo z Mercedesem E. Też by wygrała. A bo tańsza. A bo niższe koszty eksploatacji. Mniejszy spadek wartości”.

Panie Darku, domyślamy się, że takie zarzuty łatwo napisać, a podważanie naszych ocen wygląda modnie w komentarzach. Ale trzymajmy się faktów. W naszym porównaniu Superb wygrał z klasą E również przy pominięciu punktacji za elementy związane z kosztami. Czterema punktami, ale jednak.

Mercedes klasy E - Waszym zdaniem jego majestat wydaje się niepodważalny i auta bardziej pospolitych marek powinny być izolowane od bezpośredniej konfrontacji z Mercem.
Mercedes klasy E - Waszym zdaniem jego majestat wydaje się niepodważalny i auta bardziej pospolitych marek powinny być izolowane od bezpośredniej konfrontacji z Mercem.

Poza tym nie każdy kierowca ma przywilej jeżdżenia samochodem służbowym, niektórzy muszą na auto najpierw zapracować i sami je sobie kupić, za własne pieniądze. Porównania piszemy również dla nich, a nie tylko dla tych, którzy drogą limuzynę dostają od pracodawcy do użytkowania w prezencie, albo za pieniądze podatnika.

Zenon napisał: „Ktoś odważył się obalić mit i już co niektórzy (zapewne właściciele 10-15 letnich Mercedesów ) zaczynają szczekać. Niestety, ale Mercedes i jego jakość, a szczególnie trwałość, to już tylko mit. Ale wielu Polaków lubi żyć w utrwalonym przed 30 laty schemacie”.

Nie właściciel Mercedesa ripostuje: „Ale to nie chodzi tylko o trwałość, która i tak zapewne jest dużo wyższa. Chodzi o wykonanie, dane techniczne, silniki, napęd, zawieszenie itd. Szkoda gadać. Skoda to dobry, ale tani samochód. Skandalem jest porównywanie go z autami premium i dawanie im minusów za cenę i trochę mniejszy bagażnik. A co z prowadzeniem??? A co z silnikami??? A co z jakością użytych materiałów??? Bogowie! Szkoda gadać! Idąc tropem tego testu, Skoda wygrałaby z Bentleyem, bo m.in. ma większy bagażnik. Zgroza!”

O trwałości już pisaliśmy – to jest porównanie nowych aut, nie da się ocenić trwałości produktu, który dopiero wkracza na rynek. Wymaga Pan od nas umiejętności właściwych wróżbitom, poza tym takimi aspektami motoryzacji zajmuje się dział Używane w naszej redakcji.

Za jakość wykończenia przyznajemy punkty i tutaj Mercedes pokonał Skodę. Do danych technicznych już się odnosiłem i konfrontacja nie była przychylna dla klasy E. Silnik? Ten w Skodzie radzi sobie lepiej, podobnie jak jej układ napędowy. W pracy zawieszenia też nie zauważyliśmy przepaści, która nie pozwoliłaby porównać ze sobą tych dwóch aut.

Pisze Pan: „Skoda to dobry, ale tani samochód”. No właśnie – czy to oznacza, że Skodzie nie wolno tknąć majestatu Mercedesa? Mamy ukrywać przed czytelnikami to, że jakiś producent oferuje lepsze parametry za mniejsze pieniądze?

Prestiż Mercedesa jest bezdyskusyjny, ale nie może oznaczać nietykalności tej marki dla pretendentów spoza ogólnie rozumianego segmentu premium. Średni dochód na obywatela nie czyni nas bogatym krajem i część polskich kierowców zapewne z ulgą odnotuje fakt, że za znacznie niższą cenę może kupić auto o mierzalnych parametrach porównywalnych z legendarnym Mercedesem klasy E.

Poza tym w porównaniach część punktacji poświęconą kosztom prezentujemy oddzielnie. Zawsze może ją Pan pominąć, jeżeli kupuje Pan sercem. Ale jeżeli tak jest, to porównania i tak nie są Panu potrzebne, przecież kocha się mimo wszystko…

Seba’72 atakuje: „Ludzie, nie słuchajcie domorosłych dziennikarzy motoryzacyjnych. Autor tego artykułu przeszedł sam siebie. Rozdział masy w Skodzie przód/tył 60/40 i Pan twierdzi, że to się dobrze prowadzi? Lepiej prowadzi się i czuje samochód oparty na McPhersonie (Skoda) od wielowahacza (Mercedes)? Większych bredni w życiu nie słyszałem”.

To ja zapytam: a jeździł Pan tymi samochodami? Zdaje Pan sobie sprawę z tego, że Mercedes jest o ponad 200 kg cięższy od Skody? A czy wie Pan, że zawieszenie kolumnowe z przodu stosują lub stosowały całkiem zacne marki, o których zwinności prowadzenia Mercedes przez całe lata mógł jedynie pomarzyć? Proszę powiedzieć właścicielom np. niektórych generacji BMW serii 5 i Porsche 911, że ich auta kiepsko się prowadzą. A potem napisać nam, co odpowiedzieli.

Sama komplikacja konstrukcji nie przesądza o jej perfekcyjnym działaniu w porównaniu z prostszymi rozwiązaniami. Motoryzacja zna wiele przykładów konstrukcji, które na papierze wyglądają imponująco, a w praktyce sprawdzają się średnio. Tak było np. z zawieszeniem Nissana Primery P12, choć to przykład z nieco innego segmentu rynkowego.

Mercedes kusi uwodzicielskimi reflektorami.
Mercedes kusi uwodzicielskimi reflektorami.

Pisząc porównanie, patrzymy na auto oczami użytkownika, który nie musi zaglądać pod maskę czy pod podwozie. Jeżeli jakieś auta prowadzą się porównywalnie, to fakt zastosowania bardziej skomplikowanych rozwiązań nie ma prawa być argumentem na korzyść którejkolwiek ze stron. A teraz, na koniec, trochę Waszej polemiki.

Rydz śmignięty pisze: „Powiem wam, co Polaka denerwuje. SUKCES SKODY!”

Adek ripostuje: „Absolutnie nie. Podoba mi się skoda. Ale ponieważ jeżdżę klasą E, na pewno bym jej nie zmienił na Skodę. Diabeł tkwi w szczegółach, w jakości wykonania. Moje auto ma już 5 lat - nic nie skrzypi, wszystko działa bez zarzutu - prowadzi się jak marzenie i do tego cholernie wygodne”.

Zetec odpowiada: „Proszę, nie opowiadaj mi bajek o jakości mercedesa w obecnych samochodach... To żart. Bujałem się z klasą E 7 latkiem (tyle miał jak go kupiłem) przez 2 lata... I nigdy więcej. To był koszmar”.

Michał M dodaje: „Jeżdżę 13 letnim Superbem i tez nic nie skrzypi! Szef ma E-klasę z 2011 roku, przy 206 tys. km padł silnik... to jest jakość Mercedesa na dzisiejsze czasy? Era mercedesa, audi i BMW już się skończyła...”

Meryl pisze: „Mercedes to w tej chwili tylko nazwa i mit. Nic więcej. To nie te samochody sprzed 30-40 lat. A Skoda w powyższym teście jest znacznie lepszym wyborem. Zważywszy na cenę. Wyłożenie większych pieniędzy na Mercedesa nie daje nam w zasadzie nic... Ani trwałości, ani jakości ani bezpieczeństwa. Powyższe są na podobnym poziomie”.

All podkręca atmosferę: „Co za bzdura, porównaliście topową wersje Skody z podstawową Klasy E Mercedesa”. Ale my tego nie zrobiliśmy! Akurat do tego przykładamy dużą uwagę, aby tak doposażyć konkurentów, żeby ich wyposażenie było możliwie porównywalne. Tak też uczyniliśmy, dokupując do klasy E elementy z listy wyposażenia opcjonalnego, zaznaczone w tabelce wytłuszczoną czcionką. Gdybyśmy porównywali podstawową klasę E, to nie miałaby ona ani automatycznej skrzyni biegów, ani pneumatycznego zawieszenia.

All nie daje za wygraną: „Superb, co z tego, że zawieszenie adaptacyjne, jak z przodu nadal MacPherson, w Mercedesie wielowahacz. Trzeba być naprawdę ignorantem, albo uważać ludzi za idiotów, żeby wmawiać, że właściwości jezdne Superba przewyższają te z E-klasy”.

Trzeba przede wszystkim nie mieć emocjonalnego stosunku do konkretnej marki albo być w stanie zapomnieć o nim przy wyrażaniu opinii, aby choćby próbować w miarę obiektywnie porównać dwa samochody. Tak, jak wspomniałem, przy pisaniu porównań nie możemy kierować się argumentem „lepszej marki”.

Gdyby dziennikarze traktowali marki-ikony na zasadzie niepodważalnego tabu, to nigdy nie doszłoby do jakiejkolwiek konfrontacji wyrobów np. Apple i Samsunga. Sami oceńcie, czy to by było dobre dla rynku i dla konsumentów. O właściwościach jezdnych już pisałem nieco wcześniej. Napisaliśmy, jakie są. Taka nasza rola.

A teraz wybaczcie, ale od tego cytatu nie mogłem się powstrzymać. Robek13 pisze: „Wszystkie te brednie są podobne do porównywania g**na do twarogu”. To ja zapytam, bo jestem ciekaw: a co by Pan wybrał? :)

Cytowanie Was to dla mnie przyjemność – nawet te przesycone tak bezwarunkową, że czasem aż wulgarną miłością do mnie i do mojej redakcji komentarze dużo wnoszą do dynamiki dyskusji, za którą serdecznie dziękuję. Też Was pozdrawiam i liczę na więcej :)