- Najlepiej ładować Volkswagena ID.3 do zalecanego poziomu 80 proc. - wówczas najefektywniej działa tryb odzyskiwania energii i maleje zużycie
- Nasz egzemplarz co chwila alarmuje o usterkach różnych elementów - prócz napędu szwankował także aktywny tempomat i ładowarka indukcyjna
- Warto korzystać z aplikacji Volkswagen We Connect ID, by mieć stały podgląd poziomu naładowania akumulatora, sam program jest niestety zbyt mocno uproszczony
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Do najbliższej szybkiej ładowarki nie więcej niż kwadrans jazdy. Codzienne podróże to zwykle kilka lub maksymalnie kilkanaście kilometrów do pokonania. Czasem zdarzy się dłuższa trasa, gdy trzeba przejechać co najmniej 100 km w jedną stronę. W takich warunkach Volkswagen ID.3 sprawdza się znakomicie. Jest co chwalić.
W miejskich warunkach łatwo docenić to, jak sprawnie można włączyć się do ruchu i wygodnie jeździ się z aktywnym trybem odzyskiwania energii (choć nie hamuje tak wyraźnie jak w e-pedal Nissana). Trudno przecenić zwrotność i to, jak łatwo zawrócić nawet w dość ciasnych miejscach. Jeśli tylko pilnujemy ładowania do 80 proc. pojemności akumulatora i sięgamy regularnie po tryb B, zasięg maleje wolniej niż można było się spodziewać.
Także poza miastem jest zadziwiająco dobrze. Volkswagen ID.3 bardzo dobrze radzi sobie z wyprzedzaniem nawet najdłuższych ciężarówek. Nie wciska jednak w fotel tak jak można było tego oczekiwać. Po prostu sprawnie i dość płynnie przyspiesza. To co jednak kierowca odbiera jako spokojne przyspieszanie nie zawsze tak samo traktowane jest przez pasażerów. Kilku podróżujących narzekało bowiem na ból głowy i nudności. A to nie wszystko. W codziennej eksploatacji nietrudno znaleźć to, co łatwo docenić, jak i bolączki, które zwyczajnie irytują. Szczegóły w opisach w galerii.