Czasami wystarczy jakieś odległe skojarzenie, by wywołać wspomnienia z zakamarków naszej pamięci. Może to być na przykład dźwięk 1,5-litrowego boksera VW „Ogórka”. Moc 44 KM, którą rozwijał ten silnik, według dzisiejszych standardów nie zwala z nóg, ale 48 lat temu, kiedy egzemplarz „pozujący” do naszych zdjęć wyjechał z fabryki, wystarczała, by poczuć absolutną wolność.
W pokonywaniu setek kilometrów nie przeszkadzała ani słabo zsynchronizowana 4-biegowa skrzynia, ani chybotliwe zawieszenie, ani układ kierowniczy o przełożeniu zbliżonym do koła sterowego żaglowca. Jazda tym niezwykłym klasykiem to jedyne w swoim rodzaju przeżycie.
Dziś, w czasach iPodów mieszczących więcej muzyki niż kiedyś niejeden sklep z winylowymi płytami, młodzież potrafi docenić wartość tego, co stare. „Nasz” kremowo-bordowy „Ogórek” przyciągał na kalifornijskim bulwarze tyle samo spojrzeń co jego współczesny „kuzyn” – koncepcyjny Bulli. Ten drugi wzbudzał dodatkowe zainteresowanie: kiedy i za ile będzie można go kupić, co go napędza?
Odpowiedź na pierwsze pytanie brzmi: prawdopodobnie w 2015 roku, za nie mniej niż 15 tys. euro. Dokładniejszych informacji na razie nie jesteśmy w stanie podać. W przeciwieństwie do hałaśliwego praprzodka koncepcyjny „Ogórek” jest cichy – ma napęd elektryczny, który będzie też w wersji seryjnej. Później ofertę uzupełnią odmiany spalinowe i hybrydowa.
Karoseria ma 3990 mm długości, 1750 mm szerokości i 1700 mm wysokości. Dzięki 2620-milimetrowemu rozstawowi osi przewidziano sześć miejsc siedzących w dwóch rzędach. Pewne jest to, że z prototypu ma być przejęte rozwiązanie pozwalające złożyć oparcia tak, by powstało dwumetrowe łóżko. Kokpit nie przypomina innych znanych z aut VW – na desce rozdzielczej dominuje zamontowany na wysięgniku seryjny iPad pełniący rolę pokładowego centrum multimedialnego.
40 lat temu musiała wystarczyć gitara i długowłosy kolega znający kilka akordów... Nie było też klimatyzacji ani automatycznej skrzyni DSG. Volkswagen deklaruje w przypadku „Ogórka” XXI wieku 11,5 s do „setki” i zasięg na baterii 300 km.
Hipisi pochwaliliby niskoemisyjny napęd VW Bulli, ale do przemierzania kraju wzdłuż i wszerz i tak wybraliby T1 z silnikiem spalinowym – nam serce podpowiada to samo.