- Najbardziej emocjonująca wersja kompaktowego SUV-a kosztuje dużo, ale jest szybka, a jeśli auto traktuje się łagodnie, nie pali dużo
- Mimo dobrych osiągów T-Roc bez trudu pomieści rodzinę wraz z pakunkami - ma obszerne wnętrze i spory bagażnik
- Do T-Roca można dokupić mnóstwo dodatków, które zwiększą jego cenę nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych
Średniej wielkości SUV-a Volkswagena opisywaliśmy już wielokrotnie, nie ma zatem sensu powtarzanie kolejny raz informacji o jego przestronnym wnętrzu, w którym jednak jakość części plastików, tych w dolnych partiach, nieco rozczarowuje. Nie ma też potrzeby, by przypominać, że to całkiem ładny Volkswagen, na dodatek i dość oryginalnej stylizacji nadwozia. Pewnie wszyscy też pamiętają, że otoczenie kierowcy w T-Rocu nie jest może zaprojektowanie specjalnie fantazyjnie, lecz za to spełnia swoją funkcję: ergonomia zasługuje na piątkę, a dobór podstawowego wyposażenia na równie mocną ocenę. Krótko mówiąc, T-Roc to solidny SUV za, niestety, spore pieniądze. Naprawdę duże sumy trzeba jednak zapłacić za taką wersję jak opisywana.
Volkswagen T-Roc 2.0 TSI – zapowiada się ciekawie
T-Roc ze 190-konnym silnikiem kosztuje co najmniej 125 tys. zł, a to sporo jak na samochód tej wielkości. Fakt, trzeba uczciwie dodać, że w parze z mocnym, 2-litrowym TSI idą też 7-biegowe DSG oraz napęd na cztery koła. Duża moc w relatywnie niewielkim samochodzie oznacza, że można spodziewać się dobrych osiągów. I faktycznie: do setki T-Roc przyspiesza w zaledwie 7,2 s, a to czas porównywalny z miejskimi i kompaktowymi samochodami o sportowych aspiracjach.
Co więcej, takie osiągi da się uzyskać w niemal każdych warunkach, bo przecież mamy napęd 4x4. Fakt, nie jest to stały napęd obu osi, lecz taki ze sprzęgłem dołączającym tylne koła w razie potrzeby. To jednak dzisiejszy standard, a mechanizm ten dopracowany jest już w takim stopniu, że tylne koła zaczynają pomagać w ciągu ułamka sekundy od zerwania przyczepności. Dla kierowcy to praktycznie niezauważalne. Irytująca bywa jedynie skrzynia DSG, która – jak to mają w zwyczaju te przekładne – czasem lubi się zamyślić podczas ruszania. Cóż, trzeba z tym jakoś żyć, bo potem biegi zmieniają się już szybko i bez szarpnięć, o ile oczywiście nie przesadzimy z kombinowaniem, co w przypadku DSG oznacza np. nagłe rozpoczęcie przyspieszania tuż po hamowaniu.
Volkswagen T-Roc 2.0 TSI – poszukujemy wrażeń
Dostępny jest jednak również tryb sportowy. Co się zmienia? Na pewno nie sprawia one, że T-Roc jeździ niczym GTI. To nadal SUV, ale nieco wyostrzony: z siłą wspomagania ograniczoną tak, by dawać poczucie bardziej bezpośredniego przełożenia, z szybszą i mniej liniową reakcją na gaz oraz z krótszymi zmianami biegów, które na dodatek dokonywane są później, przy wyższych obrotach. Ta ostatnia cecha sprawia, że DSG szarpie bardziej niż zwykle, lecz za to pozwala uzyskać lepsze osiągi.
Nie zmienia się jednak ustawienie zawieszenia, bo T-Roc ma zwykłe sprężyny i tradycyjne amortyzatory, co zresztą nie jest dziwne, bo to przecież auto kompaktowe, z założenia relatywnie tanie. I to jest powód, dla którego SUV Volkswagena nie może być samochodem uniwersalnym i który – mimo mocnego silnika – nie może być traktowany jako sportowy SUV. Zawieszenie T-Roca standardowo nie jest ustawione zbyt sztywno, konstruktorzy chcieli raczej zadbać o sprężystość i dobre amortyzowanie nierówności. W końcu to SUV. Szybka jazda asfaltami? Nie ma problemu, ale da się odczuć, że auto nieco przechyla się, a układ 4x4 i elektronika pomagają nam utrzymać się na właściwym kursie.
Volkswagen T-Roc 2.0 TSI – nie tylko autostrady
Oznacza to, że T-Roca trzeba traktować jako zwykłego SUV-a dla rodziny, ale takiego, który dobrze czuje się na autostradzie, a na zwykłych „krajówkach” bez problemu rozprawi się z długimi TIR-ami. Kosztem zużycia paliwa, bo 2-litrowy silnik nie należy do oszczędnych. Wynik na poziomie 10-12 l/100 km w mieście to standard, a na drodze szybkiego ruchu mamy szansę na rezultat rzędu 8 l/100 km. O ile oczywiście rozsądnie stosujemy się do przepisów.
Dla kogo więc jest takie auto? Cóż, zważywszy na cenę, która wynosi minimum 125 tys. zł, model ten znajduje się bardzo blisko aut klasy premium. Rywalami 190-konnego T-Roca będą więc raczej takie samochody jak Audi Q2, Mini Countryman czy Mercedes GLA. Dodajmy, że Cooper S All4 jest wolniejszy od T-Roca, ale już np. GLA 250 4Matic – szybszy. Ceny tych samochodów, przynajmniej gdy mówimy o kosztach solidnie przekraczających 100 tys. zł, są jednak porównywalne. I tak przecież bardzo wiele zależy od doboru wyposażenia, a lista opcji w każdym z tych przypadków jest bardzo długa.
Volkswagen T-Roc 2.0 TSI 4Motion 7DSG – dane techniczne:
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 1984 cm3, R4, turbo benz. |
Moc | 190 KM przy 4180-6000 obr./min |
Moment obrotowy | 320 Nm przy 1500-4180 obr./min |
Skrzynia biegów i napęd | 7-biegowa dwusprzęgłowa, napęd 4x4 |
Prędkość maksymalna | 216 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 7,2 s |
Średnie zużycie paliwa | 6,7 l/100 km (producent) |
Masa własna | 1495 kg |
Cena | od 125 090 zł |