Pierwsze wrażenie: ten pojazd nie jest jeżdżącym manifestem ograniczeń, lecz smukłym coupé. Hybrydowe coupé? Up Lite niemalże od razu budzi przyjemne motyle w żołądku i chciałoby się go zaraz mieć – jak na samochód, przy projektowaniu którego głównym założeniem było oszczędzanie, to całkiem nowe doznanie, nie tylko u Volkswagena.
Do tej pory hybrydy były praktyczne i oszczędne, a nie piękne i uwodzicielskie. Dwulitrowy Volkswagen jest długi jak Polo (3,84 m), wąski jak Fox (1,60 m) i płaski jak Scirocco (1,40 m) – dość niecodzienne proporcje. Mieszanka stali, aluminium i włókien węglowych (dach) zaowocowała małą masą auta (695 kg) – brawo, tyle właśnie powinna ważyć lekka konstrukcja! Aby jak najbardziej obniżyć opór aerodynamiczny, maska silnika otwierana jest tylko w razie czynności serwisowych, a klasyczne lusterka zewnętrzne zastąpiono małymi kamerami. W rezultacie współczynnik Cw wynosi zaledwie 0,237.
Do tego dobrze pasuje mocno zarysowany tył z tym czymś, co powoduje, że bezwiednie porównujemy Lite’a do Astona Martina DB5, Volvo P 1800 ES czy BMW Z3 Coupé. Mimo to VW ma swój niepowtarzalny styl, jest klarowny i prosty.
Z każdej perspektywy można rozpoznać rękę szefa designu VW – Waltera de Silvy. Up Lite ma być pełnowartościowym autem 4-osobowym. Z tyłu zmieszczą się nawet mające 2 m wzrostu osoby, także kufer pozwala na zabranie całkiem dużego bagażu. Szlachetnie wyglądający kokpit przypomina studyjne upy: prosty, klarowny, zrozumiały dla pokolenia, które nie może się już obejść bez iPoda. Klasyczne, okrągłe instrumenty zostały zastąpione monitorem, który informuje nas o prędkości, stanie naładowania baterii i zużyciu paliwa. Ze średnim spalaniem 2,44 l/100 km Lite może jeszcze uchodzić za 2-litrowe auto – oczywiście, jeśli weźmie się pod uwagę możliwość zaokrąglenia wyniku.
Żeby uzyskać ten nośny marketingowo rezultat, inżynierowie VW mocno się namęczyli i zmodyfikowali silnik z litrowego cygara. W up Lite pracuje 2-cylindrowe TDI o pojemności 0,8 l, które (w uproszczeniu) jest połową motoru 1.6 TDI z Golfa BlueMotion. Jednostka osiąga 51 KM, a po wciśnięciu przycisku Eco 36 KM – tylko wtedy można uzyskać 2,44 l/100 km. Do tego dochodzi silnik elektryczny o mocy 13,6 KM, który znajduje się w obudowie 7-stopniowej skrzyni DSG. Elektryczno-spalinowy duet pozwala na osiągnięcie setki w 12,5 s i prędkości maksymalnej 160 km/h. Krótkie dystanse Lite ma pokonywać w trybie elektrycznym – VW obiecuje, że na pokładzie znajdą się litowo-jonowe baterie.
Ale na razie całe auto pozostaje obietnicą. Samochód będzie jeździł dopiero po zakończeniu salonu w LA, choć już teraz wydaje się, że mógłby wyjechać na ulicę. Drzwi zamykają się bardzo precyzyjnie – ani śladu prowizorki, którą zwykle widać w konceptach.
Volkswagen bardzo poważnie podchodzi do Lite’a: "Budujemy tylko takie koncepty, które mają realne szanse na produkcję seryjną" – to oficjalne stanowisko firmy. Hybryda oparta na 2-cylindrowym silniku wysokoprężnym, lekka, sexy – to byłoby coś w świecie ekologicznych aut! To także najlepsza droga, by położyć kres przewadze japońskich koncernów w produkcji tego typu pojazdów.
Jesteśmy ciekawi, ile takie auto mogłoby kosztować, czy znajdzie wystarczającą liczbę chętnych oraz czy technikę będzie można zastosować w innych modelach. Być może przydatne będzie szerokie spektrum marek koncernu – niewykluczone, że up Lite stanie się bazą dla nowego Audi A2. Tak czy inaczej, hybrydy VW mają całkiem niezłe widoki na przyszłość.