- Diesel 1.7 spisał się doskonale. Chwalony był zarówno za rozsądne spalanie, jak i niezłą dynamikę
- Świetną kondycję silnika potwierdziły również pomiary końcowe
- Gdyby nie dwie awarie pod koniec testu, Optima dostałaby szóstkę!
Każdy test długodystansowy, w którym bierze udział nieco mniej oczywisty model, budzi w nas trochę inne emocje niż zazwyczaj. Wielu może otwarcie o tym nie mówi, ale czujemy po sobie, że kibicujemy „outsiderowi” i czekamy na dobry wynik. Na wynik, którym mniej popularny samochód utrze nosa bardziej doświadczonym i renomowanym konkurentom. Każdy przecież lubi takie sensacyjne historie!
Kia Optima 1.7 CRDi - a mogło być tak pięknie
Niestety, tym razem było inaczej. Co prawda, na dystansie 100 tys. km Kia Optima zdołała podbić nasze serca, jednak koniec końców koreański sedan został bohaterem nieco tragicznym. Zalana elektronika sterująca adaptacyjnymi amortyzatorami i konieczność wymiany sprzęgieł w skrzyni DCT położyły się, niestety, cieniem na wizerunku Optimy. Owszem, obie usterki udało się usunąć w ramach 7-letniej gwarancji mechanicznej – a więc bez żadnych wydatków ze strony użytkownika samochodu – jednak z tego powodu auto zajęło o wiele gorsze miejsce w rankingu naszych testów długodystansowych. A szansa na dobrą lokatę była, bo gdyby nie te dwie awarie, koreański sedan dostałby ocenę celującą. Szkoda!
Jednak od początku. Gdy ciemnoszara Optima zagościła w naszym garażu w drugiej połowie 2016 r., redakcja podzieliła się na tych, którzy testu wyczekiwali z niecierpliwością, i tych, którzy do Kii podchodzili z lekkim dystansem. „Wygląda naprawdę dobrze” – potwierdza wpis w dzienniku testowym – „jednak mam wrażenie, że ponad 140 000 zł to już trochę za dużo jak na koreańskie auto”.
Jednak nasz „maratończyk” był naprawdę bogato wyposażony. A zatem prestiż? Chyba jeszcze nie i to zapewne dlatego Optima (przynajmniej w wersji sedan) dość przeciętnie sprzedaje się w Europie. Flotowcy wolą mniejsze samochody albo „prawdziwie” prestiżowe i efekt jest, jaki jest. Kombi osiąga nieco lepsze wyniki, ale do liderów segmentu też mu jednak trochę brakuje.
Kia Optima 1.7 CRDi - bogato wyposażona
Obiektywnie jednak rzecz biorąc, stosunek ceny do wyposażenia okazuje się w naszej Optimie znakomity. Dostajemy tu samochód, który pod wieloma względami może równać się np. z Lexusem, a przy tym jest jednak odczuwalnie tańszy. Mamy więc m.in.: skórzane fotele z funkcją wentylacji, nawigację, podgrzewaną kierownicę, aktywny tempomat, kamerę cofania i skrzynię automatyczną. To jednak nie wszystko, bo kupując świecącą się jak milion dolarów Kię, dostajesz w pakiecie też coś innego – zaciekawienie innych kierowców. Swoje na pewno robi też wygląd, w którym niektórzy potrafią dopatrzyć się podobieństw do... Saaba czy Jaguara. A to dla Kii na pewno nie jest obelgą. Zresztą wielu klientów zamawiających Optimę na pierwszym miejscu wśród zalet auta stawia właśnie stylistykę.
Kia Optima 1.7 CRDi - dobrze skrojony sedan
Kolejne miejsca to długa gwarancja i – wspomniany już – dobry stosunek ceny do wyposażenia. Jednak musimy też trochę ponarzekać i wyraźnie podkreślić, że nie wszystkich testujących komfortowe dodatki urzekły w równym stopniu. Krytyka dotyczyła przede wszystkim nieco topornie działających automatycznych świateł drogowych oraz głośnego alarmu (piszczenie!), nieco przedwcześnie wszczynanego przez różnorakie elektroniczne systemy asystujące.
Zgodność panowała natomiast w kwestii oceny napędu: choć 1,7 l pojemności i 141 koni mechanicznych mocy na papierze nie wygląda zabójczo jak na auto o tych rozmiarach (do tego pomiar na hamowni wykazał niedobór 3,2 KM), to jednak w praktyce Kia wypadła znakomicie. Na niedostatek mocy w zasadzie nikt nie narzekał, a w dzienniku testowym często pojawiały się takie przymiotniki, jak „żwawy” i „przekonujący”. Subiektywne dobre wrażenie potwierdzają pomiary dynamiki, bo np. czas przyspieszenia od 0 do 100 km/h okazał się o lepszy od tego, co deklaruje producent.
Również sceptycy, normalnie nieprzepadający za dwusprzęgłowymi skrzyniami, poczuli się – przynajmniej na początku testu – przekonani do tego rozwiązania. Zmiany biegów są trafione w punkt i wystarczająco miękkie, skrzynia dobrze wykorzystuje szeroki zakres użytecznych obrotów i nie redukuje przełożeń bez wyraźnego powodu. Tyle że pochwały sypały się w zasadzie do połowy dystansu. Potem zaczęło robić się mniej przyjemnie.
Kia Optima 1.7 CRDi - przyjemnie do czasu
Pierwszym ostrzeżeniem było poszarpywanie podczas ruszania, które z czasem i przejechanymi kilometrami coraz bardziej przybierało na sile. Po kolejnych 20 tys. km w dzienniku testowym pojawił się następujący zapis: „Ta skrzynia nie dojedzie do końca testu”. Niestety dla Kii, autor tego zdania nie pomylił się: po 86 564 km, kiedy skrzynia już naprawdę ledwo zipała, samochód trafił do ASO na wymianę zestawu sprzęgieł. Co prawda, wszystko w ramach gwarancji, ale nie był to jedyny nieplanowany postój Optimy.
Nieco wcześniej, bo na początku lutego 2018 r., Kia powitała nas informacją o usterce adaptacyjnych amortyzatorów. I faktycznie, po ruszeniu z miejsca od razu mogliśmy poczuć, że coś jest nie tak – auto zrobiło się sztywne jak deska. Podskakując więc jak piłeczka pingpongowa, dotoczyliśmy się do serwisu Kii. Diagnoza: woda dostała się do elektroniki sterującej oboma tylnymi amortyzatorami. W ramach gwarancji wymieniono oba, tyle że... dopiero po dwóch tygodniach: w magazynie były dostępne jedynie „zwykłe” amortyzatory, a na sprowadzenie regulowanych musieliśmy poczekać.
Na korzyść Kii Optimy przemawia na pewno to, że zawieszenie – kiedy działa poprawnie – z pewnością jest warte swojej ceny. Ma być sztywno albo komfortowo? Wystarczy nacisnąć guzik i Optima zmienia swoją charakterystykę. Niektórzy kierujący doceniali bardziej tryb Sport, inni – Komfort, ale ogólnie własności jezdne raczej chwalono. Co więcej, w trakcie trwania testu okazało się, że Optima jest naprawdę wygodnym samochodem – np. z tyłu na nogi mamy mnóstwo miejsca, da się bez łamania w pół łatwo zamontować dziecięcy fotelik.
Zaczepy od Isofixu są odpowiednio osadzone: klik i fotelik ląduje na miejscu. Na minus: nie zawsze sensowne podpowiedzi ze strony nawigacji GPS, zwłaszcza te dotyczące alternatywnych tras, omijających korki. Jednego z testujących Kia wysłała na niezwykle skomplikowany i męczący objazd, dzięki któremu udało się – w stosunku do domyślnej trasy – zaoszczędzić niebywałe 20 minut.
Dobra wiadomość jest taka, że na końcowy demontaż naszego maratończyka dotarliśmy bez objazdów i o czasie. Przez dwa lata trwania testu zdążyliśmy polubić Optimę za dzielność w długich trasach, względnie niskie zużycie paliwa (7,3 l/100 km z dystansu całego testu to dobry wynik) i naprawdę przyzwoity zasięg – do 1000 km na jednym tankowaniu w wyniku spokojnej jazdy. Przy okazji jednak wiemy też już, że dwie wpadki mechaniczne uniemożliwią naszej „koreance” zajęcie wysokiego miejsca. Liczymy mimo to, że przynajmniej końcowy demontaż wypadnie poprawnie. I... mamy rację: rzeczoznawca Dekry nie znajduje wielu uchybień i wystawia Optimie bardzo dobre świadectwo.
Na pochwały zasługuje na pewno dobre zabezpieczenie antykorozyjne – zwłaszcza profile zamknięte wyglądają jak nowe. Nawet na elementach zawieszenia i w komorze silnika nie znaleźliśmy śladów rdzawego nalotu. Zespół napędowy? Bez zastrzeżeń – świetny stan silnika i skrzyni. Wspomnieć wypada chyba tylko o drobnych przetarciach lakieru w okolicy tylnej klapy i o kilku poluzowanych klipsach mocujących – to wszystko jednak drobnostki. Demontaż wypadł więc celująco, choć Kii z przekroju całego testu do optimum jednak odrobinę zabrakło.
Kia Optima 1.7 CRDi - dane techniczne
Kia Optima 1.7 CRDi - koszty pokonania 100 tys. km
Kia Optima 1.7 CRDi - pomiary osiągów
Kia Optima 1.7 CRDi - nasza opinia
Szkoda... Optima zaskarbiła sobie wielu zwolenników, ale niestety, na finiszu dwa razy się potknęła i spadła na dalsze miejsce. Generalnie to naprawdę dobre auto – duże, wygodne, bogato wyposażone, a z dieslem 1.7 także całkiem oszczędne. Sytuację ratuje 7-letnia gwarancja, bo za usterki zapłaciła... Kia.