Jak informowaliśmy w poprzednim artykule, w niedzielę 1 stycznia około godziny 8.51 w okolicach drogi nr 92 pod Świebodzinem doszło do tragicznego wypadku. W wyniku uderzenia w drzewo dwójka pasażerów wypadła z wnętrza pojazdu i poniosła śmierć na miejscu. Według nieoficjalnych informacji prędkościomierz znaleziony wówczas we wraku wskazywał prędkość 170 km/h, a zniszczenia samochodu były tak duże, że markę — Jaguar — udało się ustalić jedynie po kilku szczegółach pojazdu.

Policja długo nie podawała, ile lat miały ofiary wypadku. Portal lubuskie24.pl szybko ustalił jednak, iż była to dwójka nastolatków — 15-latek z Zielonej Góry oraz jego 17-letni kolega.

Nastolatek robił to już wcześniej

Jak nieoficjalnie dowiedział się portal lubuskie24.pl w niedzielę 1 stycznia 15-latek miał zabrać rodzicom kluczyki od samochodu i wraz ze swoim starszym kolegą wybrać się na przejażdżkę. To 17-latek miał kierować Jaguarem i jechać z nadmierną prędkością, w miejscu, w którym obowiązywało ograniczenie prędkości do 50 km/h.

Informacje o tym, że nastolatek już wcześniej jeździł samochodem ojca, potwierdziła w rozmowie z "Super Expressem" Ewa Antonowicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. Nie wiadomo jednak czy w dniu feralnego wypadku rodzice wiedzieli, że syn wziął kluczyki od Jaguara. "Dotychczasowe ustalenia wskazują, że 15-latek mógł jeździć wcześniej samochodem ojca, ale nie wiemy, czy tak było i tym razem, tj. w momencie wypadku" — przekazała Antonowicz.

Antonowicz nie potwierdziła informacji o tym, iż wskazówka prędkościomierza zatrzymała się na 170 km/h, podkreśliła jednak, że do określenia prędkości pojazdu została już wyznaczona odpowiednia osoba. "Ustaleniem prędkości, z jaką mogły się poruszać ofiary, zajmie się powołany do tego celu biegły" — przekazała w rozmowie z "Super Expressem".

Jak podała Straż Pożarna w Świebodzinie, dochodzenie w sprawie przyczyn wypadku prowadzą policjanci z Komendy Powiatowej w Świebodzinie pod nadzorem prokuratora.

(SK)

Źródło: lubuskie24.pl, se.pl