Oto trzy modele, które naszym zdaniem zasłużyły na odrodzenie, bo w swoich czasach były samochodami wyjątkowymi. Tak sobie wyobrażamy BMW Z1, Citroena DS-a i Volvo P1800 w nowej formie, nawiązującej stylistycznie do słynnego protoplasty i z nowymi rozwiązaniami technicznymi.
Historia motoryzacji zna takie przypadki – tworzenia nowoczesnych samochodów na bazie historycznego modelu, który w swoim czasie był przełomowy, stał się wyznacznikiem trendu, wyróżniał awangardową stylistyką, charakterem lub koncepcją techniczną. Niektóre próby wskrzeszenia legendy okazały się bardzo owocne, jak choćby Mini czy Fiat 500, inne, jak Volkswagen New Beetle – już niekoniecznie. Idea odwołania się do historii – choć wizerunkowo bardzo atrakcyjna – wiąże się jednak z ryzykiem biznesowym. Zapewne dlatego producenci podchodzą do tematu dość ostrożnie.
Galeria zdjęć
1/6 „Boski” Citroen DS
1/6
Larsson/Auto Bild / Auto Bild
Co jakiś czas pojawiają się próby nowej interpretacji Citroena DS-a, zwanego przez Francuzów déesse, czyli boginią. Jednej z nich podjął się koreański stylista Sang Won Lee, który 45 lat po zakończeniu produkcji „bogini” stworzył na jej cześć projekt Citroën DS E Pallas. My mamy naszą własną wersję DS-a, stworzoną przez współpracującego z nami autora ilustracji komputerowych. Nowy Citroen DS, oczywiście z napędem elektrycznym, dobrze odwzorowuje awangardowy styl słynnego protoplasty. I kogo, jak nie nową francuską markę premium, stać byłoby na wyprodukowanie takiego samochodu?
DS był bowiem samochodem na tyle wyjątkowym, że doczekał się odrodzenia, tyle że jako nowa marka premium Citroena. Ma ona – podobnie jak produkowany w latach 1955-75 model – awangardowym designem zwabić klientów do salonów sprzedaży. Francuzi mają teraz w ofercie, oprócz auta kompaktowego i SUV-ów, nawet szlachetną limuzynę DS9, która siłą rzeczy nawiązuje do legendarnego modelu. Czy jednak nowe auto ma potencjał „boskości” historycznego Citroëna DS-a? Chyba nie.
2/6 Klasyczny Citroen DS
2/6
Auto Bild
Citroën DS był awangardowy nie tylko pod względem designu, lecz także innowacyjny technicznie. Do historii motoryzacji przeszło jego hydropneumatyczne zawieszenie, czyniące DS-a najbardziej komfortowym samochodem świata. Hydrauliczne układy sterowały hamulcami, sprzęgłem i wspomaganiem kierownicy. Nowatorskie były także doświetlające zakręty skrętne reflektory, które pojawiły się w 1967 r. i stanowiły standardowe wyposażenie topowej wersji Pallas.
3/6 Volvo P1800 – auto „Świętego”
3/6
Auto Bild/Larson / Auto Bild
Pamiętacie samochód, który zagrał w niezapomnianym serialu „Święty” z lat 60. ubiegłego wieku? Roger Moore kreujący rolę Simona Templara, tytułowego „świętego” jeździł sportowym modelem Volvo – P1800. Ponieważ wybór seriali był w tamtych czasach znacznie skromniejszy, „Święty” przyciągał przed ekrany telewizyjne miliony widzów na całym świecie. Auto późniejszego Bonda, zresztą bardzo piękne, stało się marzeniem fanów motoryzacji.
Dlatego uważamy, że ten samochód wart jest nowej interpretacji. Doczekał się zresztą restomoda wykonanego przez dział sportowy Volvo – Cyan. Jednak wyposażony w nowoczesną technikę Volvo P1800 Cyan wygląda dokładnie tak, jak samochód produkowany w latach 1961-73. My mamy inny pomysł, który mógłby zainspirować szwedzką markę. Volvo pozostaje wierne kombi, ma swojej ofercie także znakomite SUV-y i dwie limuzyny. I żadnego coupé.
4/6 Klasyczne Volvo P1800
4/6
Żródło: Auto Świat / Łukasz Rossienik
Idea wkroczenia na rynek samochodów sportowych narodził się w Volvo już w latach 50. XX wieku. Pierwszą, nieudaną próbą był model P1900. Z początkami jego następcy – Volvo P1800 – wiążą się ciekawe historie. Między innymi taka, że szwedzkie auto wcale nie było pierwszym wyborem dla twórców „Świętego”. Był nim Jaguar E-Type, kóry zadebiutował w tym samym czasie – podczas salonu genewskiego w 1961 r. Brytyjczycy odmówili, w rezultacie pojawiła się szansa dla Volvo.
Do coupé dołączyło w 1971 r. kombi – Volvo P1800 ES. Ale nie zwykłe kombi, które w tamtych czasach było bardziej pojazdem bardziej użytkowym niż lifestylowym, lecz stylistycznie wyróżniające się pochylonym tyłem. Shooting brake Volvo miało w dodatku szklane tylne drzwi, które przyczyniły się do nazwania go w krajach niemieckojęzycznych Schneewittchensarg – "trumną królewny Śnieżki".
5/6 Purystyczny roadster BMW Z1
5/6
Auto Bild/Larson / Auto Bild
A co powiecie na nową odsłonę BMW Z1? Bez dachu, bez drzwi – entuzjaści niczym nie skrępowanej jazdy pod gołym niebem powinni być zachwyceni. Nasza interpretacja Z1 nie jest zwykłym dwuosobowym kabrioletem o sportowym zacięciu. Podobnie jak słynny przodek z lat 1989-91 roadster miałby chowane w progach drzwi, które umożliwiają całkiem szczególne wrażenia obcowania z naturą. Drzwi otwierają się nie tylko po to, żeby można było do samochodu wsiąść lub z niego wysiąść – da w ten sposób także jeździć! Trudno o więcej roadstera w roadsterze.
6/6 Klasyczne BMW Z1
6/6
Auto Bild
BMW Z1, które pierwotnie powstało jako nośnik nowych technologii bawarskiego producenta, produkowane było nieco ponad dwa lata. Miał ustanowić całą nową rodzonę modeli Z, tak się jednak początkowo nie stało. Jego kontynuator Z3 pojawił się ponad 4 lata po zaprzestaniu produkcji Z1 i było to już zupełnie inne auto. Auto było oferowane tylko w jednej wersji różniącej się kolorem nadwozia. Powstało zaledwie 8000 egzemplarzy, które dziś są poszukiwanymi youngtimerami.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.