Logo

Wielki mur pada. Chiny znoszą ograniczenia dla zagranicznych producentów aut

Tomasz Okurowski
Tomasz Okurowski
  • Przez kilkadziesiąt lat zachodnie koncerny motoryzacyjne mogły prowadzić swoją działalność w Chinach tylko w ramach spółek joint venture z chińskimi partnerami
  • Od 1 stycznia 2022 dostęp do chińskiego rynku będzie możliwy bez konieczności wiązania się z lokalnym chińskim przedsiębiorstwem
  • Chiny od lat stosują tzw. negatywną listę działalności dla zachodnich inwestorów. Ze względów strategicznych zachodnie firmy wciąż nie mogą inwestować m.in. w pierwiastki ziem rzadkich
  • Chińczycy dalej mają ogromny wpływ na rynek surowców kluczowych do produkcji akumulatorów do samochodów elektrycznych czy najbardziej zaawansowanego uzbrojenia
  • Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu

Przez wiele lat motoryzacyjne Chiny doskonale ogradzały się od świata nie tylko słynnym Wielkim Murem. Komunistyczne władze zadbały bowiem o odpowiednie przepisy, by nie tylko chronić lokalnych producentów, ale także łatwo zyskać dostęp do nowoczesnych technologii. Dla zagranicznych koncernów znaczyło to tyle, że rozpoczęcie biznesu na jednym z największych rynków świata wiązało się z przymusem zawierania dziwnych sojuszów z lokalnymi firmami. I przymusem dzielenia się technologią.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Od BMW po Volkswagena, od Bejiing po FAW

Przez lata notowano zatem prawdziwy wysyp jakże egzotycznie brzmiących przedsiębiorstw w ramach joint venture, np. Beijing Benz, BMW Brilliance, Dongfeng-Citroen, Chang’an Ford, SAIC Skoda, GAC Toyota czy FAW-Volkswagen. Nietrudno zgadnąć, jakie były tego powody. Zgodnie z lokalnymi wymogami stosowano równe udziały między partnerami. Nie powinny przy tym dziwić narzekania na przeszacowanie wartości wnoszonych przez chińskie firmy (i naturalnie podział zysków), kłopoty w zarządzaniu (szczególnie, gdy partner prowadzi także osobną konkurencyjną działalność) czy brak należytej kontroli nad korzystaniem z technologii wniesionych przez zagraniczne koncerny. Należy również zauważyć, że przez lata w Chinach produkowano takie samochody, o których dawno zapomniano w Europie (choćby różne wariacje Citroena ZX, Seata Toledo czy Volkswagena Passata drugiej generacji).

Volkswagen Santana
Volkswagen SantanaACZ / Auto Bild

Wszystko jednak ma swój kres. Chińczycy konsekwentnie rozbudowywali (i dalej to robią) swój przemysł motoryzacyjny. Stąd wykwit licznych nowych marek (m.in. Aion, Lynk&Co, NIO, Qoros, Wey, Xpeng) i całkiem obiecujących konstrukcji z napędem elektrycznym i techniką jazdy autonomicznej. Niestety, Chiny zdobyły sławę także, dzięki dość bezczelnemu kopiowaniu niektórych popularnych modeli zachodnich marek. Z problemami borykali się m.in. BMW (np. podróbki serii X4 czy X5), Mercedes (m.in. kopie Mercedesa Klasy G czy GLA), Porsche (m.in. na celowniku Macan), Range Rover (upatrzono sobie model Evoque) czy Volkswagen (klonowano m.in. Tiguana).

Chiny pobudzają "rozwój socjalistycznej gospodarki rynkowej"

Trudno ocenić, czy po 1 stycznia 2022 r. kopiowanie popularnych modeli skończy się na dobre. Wówczas bowiem wchodzą w życie nowe przepisy o zagranicznych inwestycjach w Chińskiej Republice Ludowej. Już w pierwszym artykule nowej ustawy zawarto deklarację o "ochronie praw i interesów inwestorów zagranicznych". Nie brak także pięknych haseł jak "nowy wzorzec otwarcia", "energiczne promowanie inwestycji zagranicznych", by naturalnie "pobudzać zdrowy rozwój socjalistycznej gospodarki rynkowej".

Nio ET7
Nio ET7Auto Bild / Auto Świat

Zgodnie z nowymi przepisami zagraniczne koncerny (wśród nich motoryzacyjne), których nie ujęto na tzw. negatywnej liście (m.in. inwestycje w telekomunikację, pierwiastki ziem rzadkich czy nawigację i mapy), nie muszą już wiązać się z lokalnym przedsiębiorstwem, by rozpocząć działalność. W praktyce oznacza to samodzielną produkcję (już bez spółki joint venture) i przynajmniej w teorii więcej kontroli nad wykorzystywaną technologią (czy zatem nad wspólnymi przedsięwzięciami zagranicznych koncernów i chińskich firm zbierają się czarne chmury?). Przewidziano nawet dodatkowe ułatwienia, o ile wynikają one z międzynarodowych umów zawartych z Chinami.

Wśród pięknych haseł nie zabrakło także obietnicy dotyczącej zakazu wywłaszczania. Jakże bowiem traktować inaczej zapis zakazu, skoro przewidziano wyjątek? W ustawie pozostawiono bowiem zastrzeżenie, że Chińska Republika Ludowa zastrzega sobie prawo wywłaszczenia czy zarekwirowania inwestycji w ramach tzw. interesu publicznego. Wprawdzie zadeklarowano prawo do "sprawiedliwego i rozsądnego odszkodowania", ale co kryje się za tym terminem dowiemy się wówczas, gdy rzeczywiście dojdzie do przejęcia zagranicznej inwestycji.

Autor Tomasz Okurowski
Tomasz Okurowski
Przeczytaj skrót artykułu
Zapytaj Onet Czat z AI
Poznaj funkcje AI
AI assistant icon for Onet Chat

To jest materiał Premium

Dołącz do Premium i odblokuj wszystkie funkcje dla materiałów Premium:

czytaj słuchaj skracaj

Dołącz do premium
Skrót artykułu