Sytuacja miała miejsce w Czechach, tuż przed wjazdem na teren Polski. Do rutynowej kontroli został zatrzymany zestaw składający się z ciągnika siodłowego i naczepy chłodni. W środku jednak nie były przewożone żadne mrożonki, a coś, co również potrzebuje specjalnego traktowania oraz specjalnych pozwoleń.

Po otwarciu naczepy policjanci przeżyli niemały szok, bo na pokładzie umieszczone zostały skrzynie z amunicją, a dokładniej milion sztuk ostrej amunicji. To jeszcze nie byłoby dziwne, gdyby nie fakt, że policjanci nic o tym nie wiedzieli, a powinni.

Zestaw jechał z Włoch do Estonii i dopiero w Czechach odkryto nieprawidłowości. Przewoźnik zamierzający wozić broń i amunicję, nawet jedynie w tranzycie, musi ubiegać się o pozwolenie i zgłosić dokładną specyfikację ładunku. Co więcej, cała trasa również musi być podana, tak by przejazd mógł być monitorowany przez policję. Chodzi o ochronę i bezpieczeństwo takiego przejazdu.

W tym przypadku tego nie dopilnowano i to najbardziej zdziwiło policjantów, ponieważ taka procedura nie jest trudna do zrealizowania. Jak podają czescy policjanci, w 2022 r. doszło do 165 podobnych transportów tranzytowych.

Funkcjonariusze twierdzą, że taka sprawa zdarza się raz na dziesięć lat, ponieważ raczej nikt nie ryzykuje przewożenia takich ładunków bez zezwoleń. Naczepa została zatrzymana do czasu, aż przewoźnik uzyska wymagane dokumenty. Dodatkowo zostanie on ukarany mandatem, choć nie poinformowano w jakiej wysokości.