- Rozwój technologii sprawia, że samochody coraz bardziej ułatwiają życie kierowcom
- Systemy automatycznego przełączania świateł i wycieraczek bywają zawodne, co może prowadzić do niebezpiecznych sytuacji, szczególnie podczas złej pogody
- Nieprzełączenie świateł dziennych na mijania w trudnych warunkach pogodowych, np. deszczu, grozi mandatem 200 zł i 2 punktami karnymi
Nowoczesna motoryzacja coraz bardziej ułatwia życie kierowcom, oferując systemy automatycznego sterowania światłami i wycieraczkami. Brzmi idealnie? Nie do końca. Elektronika, choć pomocna, bywa zawodna, a za jej błędy i tak odpowiada człowiek za kierownicą. W ostatnim czasie coraz częściej widać sytuacje, w których samochody nie przełączają świateł dziennych na mijania podczas deszczu.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoSamochody mają czujniki, ale w deszczu zawodzą
Coraz więcej aut wyposażonych jest w czujniki deszczu i zmierzchu, które mają automatycznie włączać wycieraczki i zmieniać światła z dziennych na mijania. W teorii brzmi to świetnie, jednak w praktyce systemy te nie zawsze działają idealnie.
Największym problemem jest sytuacja, gdy czujnik nie przełącza świateł mimo padającego deszczu. Kierowcy, polegając na elektronice, mogą nie zauważyć, że ich samochód nadal korzysta wyłącznie ze świateł dziennych. A te, choć dobrze widoczne z przodu, nie włączają tylnych lamp. W efekcie podczas intensywnych opadów auto staje się niemal niewidoczne dla jadących z tyłu.
Często są to auta japońskie, w których często włączenie wycieraczek nie jest powiązane z automatycznym włączeniem świateł. Uruchomienie świateł wraz z wycieraczkami może się odbywać automatycznie, jednak nie jest to reguła.
- Przeczytaj także: Przebrała się miarka. Ekoaktywiści, którzy usiądą na drodze, posiedzą dwa lata w więzieniu
Auto nie włączy świateł? Ty zapłacisz
Polskie przepisy nie przewidują ulg dla kierowców, którzy tłumaczą się niesprawnym czujnikiem czy brakiem reakcji systemu. Zgodnie z obowiązującym taryfikatorem, jazda bez wymaganych świateł w warunkach zmniejszonej przejrzystości powietrza (np. podczas deszczu czy mgły) grozi mandatem w wysokości 200 zł oraz 2 punktami karnymi.
Policja nie ma obowiązku ustalać, czy winę za niewłączenie świateł ponosi kierowca, czy elektronika. To odpowiedzialność osoby siedzącej za kierownicą, niezależnie od tego, czy auto ma tryb automatyczny, czy nie.
- Przeczytaj także: Nawet przyparci do muru Rosjanie nie chcą jeździć chińskimi SUV-ami. Auta kurzą się na placach
Nie poddawaj się elektronicznym niańkom
Nawet w samochodach naszpikowanych elektroniką kierowcy powinni regularnie kontrolować deskę rozdzielczą i upewniać się, że światła działają prawidłowo. Gdy zaczyna padać, najlepszym rozwiązaniem jest przełączenie oświetlenia na tryb ręczny i samodzielne włączenie świateł mijania.
Szczególnie dotyczy to aut wyposażonych w światła LED do jazdy dziennej. W trybie dziennym działają światła z przodu, ale z tyłu pozostają wyłączone. W deszczu, gdy widoczność spada, brak tylnych świateł może stanowić poważne zagrożenie.
Brak świateł w deszczu może doprowadzić do kolizji
Choć systemy automatycznego oświetlenia stają się coraz bardziej zaawansowane, nadal nie są niezawodne. Kierowca, który ślepo ufa elektronice, ryzykuje nie tylko mandat, ale także udział w kolizji. W razie wypadku tłumaczenie, że "to auto nie włączyło świateł", nie będzie żadnym usprawiedliwieniem.
Dlatego pamiętajmy: technologia to tylko pomoc, a nie zastępstwo dla zdrowego rozsądku i odpowiedzialności za kółkiem. W deszczu, mgle czy innych trudnych warunkach pogodowych, warto wziąć sprawy w swoje ręce – dosłownie.