Auto Świat > Wiadomości > Aktualności > Elektryczne ciężarówki na polskich drogach. Rząd opłatami chce zmusić do przejścia na elektromobilność

Elektryczne ciężarówki na polskich drogach. Rząd opłatami chce zmusić do przejścia na elektromobilność

Wygląda na to, że już od przyszłego roku na polskich drogach zaczną coraz częściej pojawiać się elektryczne ciężarówki. W myśl projektu ustawy przygotowanego przez Ministerstwo Infrastruktury, wdrażającego jedną z unijnych dyrektyw, wysokość opłaty drogowej będzie zależała od poziomu emisji CO2. Ta ma teoretycznie zachęcić, a w praktyce zmusić, do zakupu elektrycznych ciężarówek.

Elektryczna ciężarówka Scania w testach na lotnisku (zdj. ilustracyjne)
Elektryczna ciężarówka Scania w testach na lotnisku (zdj. ilustracyjne)Źródło: Auto Świat / Tomasz Okurowski
  • Wprowadzenie unijnej dyrektywy uzależni wysokość opłaty drogowej od poziomu emisji CO2
  • Proponowane przez resort infrastruktury zmiany w ustawie mają zachęcić do wymiany floty pojazdów ciężkich na te spełniające surowsze normy środowiskowe, najlepiej elektryczne
  • Nowe przepisy i wyższe stawki mogą okazać się najkrótszą drogą do fali bankructw w branży transportowej

Przechodzenie na elektromobilność idzie znacznie wolniej, niż zakładali unijni decydenci. Właściciele spalinowych aut często nie są zainteresowani modelami elektrycznymi, bo te co do zasady wciąż są droższe od tradycyjnych odpowiedników, a do tego wymagają dobrze rozwiniętej infrastruktury do ładowania. Sytuacja wygląda fatalnie zwłaszcza w branży transportowej i właśnie dlatego Ministerstwo Infrastruktury przygotowało projekt ustawy o zmianie ustawy o drogach publicznych oraz niektórych innych ustaw, która wdraża unijną dyrektywę 2022/362 o opłatach drogowych.

Wyższa emisja CO2, wyższa stawka opłaty drogowej

Kluczowymi zmianami, które wprowadza unijna dyrektywa, to m.in. uwzględnienie poziomu emisji CO2 w opłatach drogowych w postaci zróżnicowania stawek opłaty infrastrukturalnej ze względu na poziom emisji CO2 lub wprowadzenia dodatkowej, nowej opłaty z tytułu kosztów zewnętrznych i też powiązanej z poziomem emisji CO2, a ponadto wprowadzenia obowiązku pobierania opłaty z tytułu kosztów zewnętrznych, nakładanej ze względu na zanieczyszczenie powietrza.

Proponowane zmiany, jak wyjaśnia resort infrastruktury, służą "zachęcaniu użytkowników pojazdów ciężkich do wymiany floty użytkowanych pojazdów na pojazdy spełniające najbardziej surowe normy środowiskowe poprzez gratyfikację w postaci ulgowych stawek opłat drogowych". Jakby tego było mało, użytkownicy ciężkich pojazdów, które nie spełniają aktualnych norm środowiskowych, będą musieli liczyć się z dodatkowymi opłatami.

Resort nie ukrywa, że zdaje sobie sprawę z tego, że rachunek ekonomiczny firm transportowych, przewożących osoby i towary, będzie wskazywał na inwestowanie w pojazdy emitujące jak najmniej CO2. Najwyższe zachęty przewidziano dla użytkowników pojazdów elektrycznych.

Sposób na zmuszenie firm do przejścia na pojazdy elektryczne

Jeśli projekt ministerstwa zostanie zaakceptowany i nowe przepisy wejdą w życie, pojazdy poruszające się po sieci płatnych dróg będą uiszczały elektroniczną opłatę, składającą się z trzech komponentów:

1) opłaty infrastrukturalnej – dotychczas pobieranej, różnicowanej ze względu na klasę EURO pojazdu;

2) opłaty z tytułu kosztów zewnętrznych, nakładanej na podstawie emisji CO2 pojazdu – nowej opłaty, różnicowanej ze względu na klasę emisji CO2;

3) opłaty z tytułu kosztów zewnętrznych, nakładanej ze względu na zanieczyszczenie powietrza – nowej opłaty, różnicowanej ze względu na klasę emisji EURO.

Resort precyzuje, że "użytkownik drogi będzie uiszczał opłatę w oparciu o stawkę przyporządkowaną do klasy emisji CO2, zgodnie z posiadaną przez jego pojazd atrybutami: indywidualną emisją CO2, kategorią pojazdu oraz grupą/podgrupą pojazdu".

Prezes TLP Maciej Wroński, cytowany przez serwis rp.pl, uważa, że proponowane zmiany mają zmusić przewoźników do kupowania elektrycznych ciężarówek i podkreśla, że w związku z tym będzie dużo drożej. Serwis rp.pl przypomina, że po wprowadzeniu podobnego systemu w Niemczech, który doprowadził do wzrostu myta o 84 proc., koszty wyższych opłat musieli wziąć na siebie przewoźnicy. Ponieważ w ślad za tym nie poszło zwiększenie stawek frachtowych, na rynku doszło do licznych restrukturyzacji i bankructw.

Mariusz Kamiński
Mariusz Kamiński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków