- Chiny ograniczyły eksport metali ziem rzadkich, co wpływa na europejskich producentów samochodów
- Brak dostępności składników powoduje ograniczenie produkcji i stwarza niepewność dla firm motoryzacyjnych w Europie
- Proces uzyskiwania zezwoleń eksportowych w Chinach pozostaje nieprzejrzysty, co zwiększa trudności
- Eksperci podkreślają konieczność strategicznego dialogu między UE a Chinami, aby rozwiązać kwestię dostaw
Coraz wyraźniej widać, że toczącą się wojnę handlową wygrywają Chiny, i to na własne życzenie innych krajów, w tym z Europy. Wiele zachodnich firm uzależniło się od chińskich dostaw, a do tego, chcąc istnieć na rynku Państwa Środka, zgodziło się na udział w spółkach joint-venture. Tym samym chińscy producenci w krótkim czasie zyskali dostęp do rozwiązań, które zachodnie firmy rozwijały przez wiele dekad.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoNiejasne zasady przyznawania zezwoleń
Chińskie władze najwyraźniej są w pełni świadome swojej potęgi i niezależności, czego dowodem jest decyzja Chin o ograniczeniu eksportu metali ziem rzadkich i magnesów. Składniki te są jednymi z kluczowych elementów w produkcji samochodów, zarówno spalinowych, jak i elektrycznych. Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM) zwraca uwagę, że od kwietnia br. do chińskich władz wpłynęły setki wniosków o wydanie licencji eksportowych i zatwierdzono jedynie ok. 25 proc. z nich.
Już samo ograniczenie liczby zatwierdzonych wniosków jest kłopotliwe. Kolejnym problemem jest to, że cały proces przyznawania zezwoleń jest niejasny i zależy od prowincji. Jakby tego było mało, część firm zmuszanych jest do udostępniania wrażliwych informacji, dotyczących własności intelektualnej. W ocenie SDCM dla europejskich firm oznacza to niepewność i realne straty. Benjamin Krieger, Sekretarz Generalny CLEPA (Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Części Motoryzacyjnych) przyznał wprost, że "obecne ograniczenia eksportowe z Chin już teraz zmuszają europejskich producentów części do wstrzymywania produkcji".
- Przeczytaj także: Cybertrucki kurzą się na parkingu centrum handlowego. Zapaść sprzedaży modelu Tesli
Na razie produkcja trwa, ale część firm już odczuwa skutki ograniczenia dostaw
Okazuje się, że obawy, które wyraża CLEPA, dotyczą również producentów aut. BMW potwierdziło, że zakłócenia dotknęły część sieci dostawców. Na razie nie mają one wpływu na produkcję w zakładach firmy, ale teraz trudno przewidzieć, jak sytuacja rozwinie się w przyszłości. Mercedes-Benz już teraz rozważa zwiększenie zapasów we współpracy z kluczowymi dostawcami. W dość dobrej sytuacji jest ZF Friedrichshafen, które ma już większość niezbędnych licencji eksportowych, ale obawia się sytuacji analogicznej do niedoboru półprzewodników w okresie pandemii.
O tym, że zagrożenie jest realne, świadczy m.in. fakt, że branża motoryzacyjna zaapelowała o pilny dialog między UE i Chinami. Firmom zależy na przywróceniu przejrzystości i przewidywalności w procedurach licencyjnych. W ocenie ekspertów obecnie wszystko dzieje się z dnia na dzień — bez ostrzeżenia i bez jasnych zasad. A brak wspólnych działań w Europie może mieć wpływ zarówno na łańcuch dostaw, jak i na tysiące miejsc pracy.
Europejscy producenci, jeśli chcą przetrwać, muszą uniezależnić się od Chin
Najpoważniejszym problemem jest brak alternatywy dla dostaw składników z Chin. SDCM przypomina, że co prawda BMW i General Motors rozwijają silniki elektryczne z niewielką lub wręcz zerową zawartością metali ziem rzadkich, ale są to jak na razie rozwiązania bardzo drogie i na niewielką skalę. Andreas Kroll, dyrektor zarządzający firmy Noble Elements, stwierdził: "Nie mamy alternatywy na najbliższe trzy lata – trzeba się dogadać z Chinami. One kontrolują 99,8 proc. podaży ciężkich metali ziem rzadkich".
Tomasz Bęben, prezes SDCM, zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt. – Przez lata UE skupiała się na transformacji klimatycznej, ignorując własną zależność surowcową – wyjaśnia Bęben i dodaje: – Dziś płacimy cenę za brak długofalowej strategii w tym obszarze. Sposobem na ograniczenie zależności od Chin może być rozwój recyklingu i przetwarzania surowców w UE, ale też nawiązanie partnerstwa z krajami, które mają niezbędne surowce.
Pewnym jest, że problem z dostępnością surowców trzeba rozwiązać jak najszybciej. W przeciwnym razie może grozić nam powtórka sytuacji sprzed kilku lat, kiedy przerwane łańcuchy dostaw doprowadziły do gwałtownego wzrostu cen samochodów. Wtedy jednak ograniczenia dotyczyły wszystkich firm, także chińskich. Teraz koncerny z Państwa Środka takiego ograniczenia nie będą już miały.
- Przeczytaj także: Volkswagen szuka oszczędności. 20 tys. osób wcześniej odejdzie z pracy