Surrealistyczne, futurystyczne i kosmiczne – samochody marki Hispano Suiza nie zgubią się w żadnym tłumie. To, co zwykle brzmi jak marketingowy wytrych, w tym przypadku jest po prostu faktem. Nie wierzycie? Tylko spójrzcie na te sylwetki! Nie da się ich pomylić z żadnymi innymi, choćby nawet bardzo się chciało. Przy tych autach nawet ekstrawaganckie Citroeny wyglądają jak – bez urazy – zwykły Golf.
Reaktywacja Hispano Suiza to spektakularny powrót do lat 30.
Zachodzące na koła błotniki w kształcie kropli wody z tyłu, uwydatnione nadkola z przodu i nietypowo otwierane drzwi po boku – już na pierwszy rzut oka widać, że firma prawnuka założyciela przedsiębiorstwa Hispano Suiza zadbała o rodzinne podobieństwo. Elektryczne superauto Carmen nawiązuje stylistycznie do zjawiskowej i – niestety – wyprodukowanej w tylko jednym egzemplarzu Dubonnet Xeni z 1938 r.
Zobacz: Następca Audi R8 będzie elektryczny? Mamy najnowsze doniesienia
Po niej Hiszpanie przerzucili się na silniki lotnicze i nie wrócili już do samochodów. Aż do 2019 r., kiedy Miguel Suqué Mateu postanowił reaktywować legendarną markę pradziadka pod nazwą Hispano Suiza Cars. Wcześniej próbowali zrobić to Szwajcarzy, powołując do życia spółkę Hispano Suiza Automobilmanufaktur, ale ich projekt – Maguari HS1 GTC – w żaden sposób nie przypomina pierwowzoru.
Rozsierdził za to spadkobierców założycieli dawnej hiszpańskiej firmy i doprowadził ich nawet przed sąd. Przedsiębiorstwa nie doszły do żadnego porozumienia, więc obecnie trwają równoległe prace nad dwoma supersamochodami, które miałyby przywrócić dawną świetność marce Hispano Suiza.
Hispano Suiza Carmen spotyka Dubonnet Xenię
Nie przejmując się trwającym sporem, Miguel Suqué Mateu doprowadził do międzypokoleniowego spotkania na terenie ogrodów zamku Chantilly we Francji. Hispano Suiza Carmen poznała tam swoją "prababcię" (noszącą kobiece imię na cześć żony André Dubonneta, inżyniera) podczas odbywającego się tam pod koniec września konkursu elegancji.
Sprawdź: Polacy stworzyli kolekcjonerską edycję Porsche 911 Turbo. Jest dobrze?
Retrofuturystycznej "prawnuczce" może i brakuje zwiewności i harmonii pierwowzoru, ale nie da się odmówić jej oryginalności. Hispano Suiza Carmen nie ma też 8-litrowej, rzędowej "szóstki" generującej 162 KM. Zamiast silnika spalinowego ma dwa motory elektryczne produkujące razem 1000 KM i pozwalające rozpędzić się od 0 do 100 km/h w zaledwie 3 s. Reaktywowana firma chce wyprodukować łącznie pięć egzemplarzy Carmen – każdy w "zabójczej" cenie 2 mln euro (ponad 9,7 mln zł)!