• W jednej ze spraw sąd skazał kobietę na grzywnę za prowadzenie samochodu bez uprawnień, mimo dowodów wskazujących na to, że kierująca nie miała jedynie fizycznego dokumentu
  • Rzecznik Praw Obywatelskich zakwestionował m.in. przeprowadzenie postępowania nakazowego w tej sprawie i wniósł kasację
  • Sąd Najwyższy pozytywnie odniósł się do zastrzeżeń ze strony RPO

Gdyby nie Rzecznik Praw Obywatelskich (RPO) wielu obywateli zostałoby skazanych w sprawach, które w ogóle nie powinny trafić na wokandę. Część tych spraw dotyczy kierowców i w wielu przypadkach okazuje się, że to RPO ma rację. Przekonała się o tym jedna z obywatelek, która została skazana na grzywnę.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Decyzja sądu wbrew dowodom dołączonym do sprawy

RPO precyzuje, że sąd wydał wobec kierującej wyrok nakazowy i tym samym potwierdził słuszność postawionych zarzutów, w myśl których obywatelka "kierowała samochodem, nie mając do tego uprawnienia". Oskarżenie poparte było dowodami, m.in. z pism urzędowych. Rzecz jednak w tym, że dowody wskazywały na to, że w momencie kontroli kobieta odzyskała już tymczasowo utracone uprawnienia. Rzecznik dodaje, że oskarżona nie wystąpiła z wnioskiem o zwrot zatrzymanego prawa jazdy, ale okazanie "plastiku" podczas kontroli nie jest już wymagane.

W ocenie RPO niezbędnym warunkiem wydania wyroku nakazowego jest brak wątpliwości co do okoliczności czynu i winy obwinionego. Dlatego też postępowanie nakazowe stosuje się wyłącznie w najbardziej oczywistych przypadkach, w których dowody dołączone do akt sprawy są na tyle jednoznaczne, że nie ma mowy o jakichkolwiek zastrzeżeniach. Pozwala to ukarać oskarżonego na posiedzeniu bez udziału strony.

Tymczasem w tym konkretnym przypadku wątpliwości były i dlatego rzecznik w kasacji wniósł o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania. RPO zwrócił uwagę, że zaskarżony wyrok zapadł z rażącym naruszeniem przepisu wskazanego w zarzucie i kasacja okazała się zasadna.

Prowadziła bez uprawnień, chociaż odzyskała je miesiąc wcześniej

Jednym z dowodów w sprawie było pismo Urzędu Miasta, które wskazywało, że oskarżona ma uprawnienia do kierowania pojazdami silnikowymi kategorii "B", ale decyzją Prezydenta Miasta jej prawo jazdy zostało zatrzymane na okres trzech miesięcy, tj. od 4 września 2021 r. do 4 grudnia 2021 r. i po upływie tego okresu kobieta nie wystąpiła z wnioskiem o zwrot prawa jazdy. Z kolei czyn, za który kierująca została oskarżona, został popełniony 18 stycznia 2022 r., czyli już po zakończeniu trzymiesięcznego okresu, na który zatrzymano uprawnienia.

W ocenie rzecznika nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że uprawnień nie posiada osoba, która "nie ma żadnego uprawnienia stwierdzonego odpowiednim dokumentem" i dalej wyjaśnia: "W tym miejscu zaznaczyć trzeba, że prawo jazdy nie stanowi dokumentu uprawniającego do prowadzenia, a stwierdza jedynie takie uprawnienie". Zgodnie z obowiązującymi przepisami uprawnienia przyznawane są w formie decyzji, a fizyczne prawo jazdy jedynie odzwierciedla treść tej decyzji.

Brak "plastiku" nie oznacza braku uprawnień

RPO zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. Kobieta miała zatrzymane prawo na okres trzech miesięcy. "Kluczowe i zarazem bezsporne jest więc to, że osoba, której prawo jazdy zostało zatrzymane na okres nieprzekraczający roku, odzyskuje je bez spełnienia dodatkowych warunków" — wyjaśnia rzecznik. Co więcej, orzecznictwo NSA wskazuje, co należy rozumieć pod pojęciem "pozbawiona prawa jazdy" i mając m.in. to na uwadze, oskarżona nie mogła być traktowana jako osoba nieposiadająca uprawnień w myśl przepisów.

Wskazując na wadliwość wydanego wyroku, RPO podkreślił jeszcze jeden istotny aspekt. "Wadliwość ta ma charakter rażący i posiada istotny wpływ na treść zaskarżonego orzeczenia. Wyrok nakazowy zapadł bowiem bez uprzedniego wyjaśnienia przez sąd uwypuklonych powyżej wątpliwości, zaś ukaranie zainteresowanej wiązało się z dodatkową dolegliwością w postaci obligatoryjnego orzeczenia zakazu prowadzenia pojazdów" — pisze RPO.

Ładowanie formularza...