- Funkcjonariusze SG na przejściu granicznym z Ukrainą oglądają przejeżdżające samochody z zaskakującą skrupulatnością
- W ciągu jednego dnia zatrzymano dwa pojazdy, które zbudowane były z części, które w przeszłości służyły w innych pojazdach
- Zachęcamy do oddawania głosów w ankiecie, która znajduje się pod artykułem
Najpierw – relacjonuje Straż Graniczna – do odprawy na przejściu granicznym w Korczowej zgłosił się 53-letni obywatel Ukrainy pragnący wyjechać z Polski Mercedesem Sprinterem. Auto trafiło na szczegółową kontrolę. W trakcie jej trwania kierowca busa musiał być coraz bardziej zdziwiony. Jego zaskoczenie sięgnęło zenitu, gdy strażnicy graniczni poinformowali go, że dalej nigdzie nie pojedzie. Dlaczego? W samochodzie odkryto skrzynię biegów, która pierwotnie zamontowana była w podobnym busie zarejestrowanym w Wielkiej Brytanii. Rzecz w tym, że brytyjski Mercedes Sprinter został skradziony w 2022 r.
Trzy godziny później do kontroli podjeżdża kolejny Mercedes Sprinter. Dzień Świstaka na przejściu granicznym
Trudno powiedzieć, czy to z powodu sukcesu odniesionego chwilę wcześniej, czy to już taka rutyna – dość powiedzieć, że gdy trzy godziny później do odprawy zgłosił się 39-latek będący również obywatelem Ukrainy i również jadący Mercedesem Sprinterem, strażnicy zaprosili go na szczegółową kontrolę.
Czy to taki standard, czy przypadek? Po chwili pogranicznicy znów sprawdzali w bazie skradzionych pojazdów kolejny numer nadwozia. I znów sukces... Okazało się, że skrzynia biegów zamontowana w Mercedesie pochodziła z podobnego pojazdu skradzionego w 2017 r. na terenie Niemiec. Jak łatwo się domyślić, ten samochód też dalej nie pojechał i nie pojedzie.
Jak strażnicy doszli do swoich odkryć?
Teoretycznie jest możliwe, że funkcjonariusze dostali jakiś donos, niemniej bardziej prawdopodobne jest, że – gdy już dochodzi do szczegółowej kontroli tego rodzaju pojazdów – funkcjonariusze sprawdzają różne oznaczenia naniesione na kluczowych elementach pojazdów. Gdy okaże się, że podejrzany numer widnieje w międzynarodowej bazie skradzionych pojazdów i rzeczy, cały pojazd jest zatrzymywany. Dalej nie może pojechać – skradziona część nie może być pozostawiona w rękach aktualnego użytkownika. Cały samochód musi pozostać na parkingu depozytowym do wyjaśnienia, którym zajmie się policja.
W praktyce może to oznaczać, że pojazd wyposażony w kradzione części utknie w Polsce na wiele miesięcy, a może i na zawsze.